Groźne mity fundamentalistów.
Każdego roku, gdy tylko słoneczko przygrzeje, na ulicach polskich miast pojawiają się „obrończy życia” i zbierają podpisy pod projektami ustawy zakazującymi aborcji lub edukacji seksualnej. Są to grupy skupione wokół Kościoła, choć nie są kościelnymi formami prawnymi. Teoretycznie są to grupy świeckie – zakładane przez osoby niebędące w stanie duchownym. Ich działania zmierzają do unifikacji w duchu katolickim zasad moralności społecznej – całkowitego zakazu aborcji, ograniczenia badań prenatalnych i dostępności antykoncepcji, wprowadzenia prawnej ochrony małżeństwa jako związku mężczyzny i kobiety. Największą grupą jest Fundacja Pro – Prawo do Życia, która ma ponad 40 oddziałów terenowych i kilka tysięcy wyszkolonych wolontariuszy. Organizuje co roku akcję zbierania podpisów pod projektem zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej. Oprócz zbierania podpisów zajmuje się ustawianiem wystaw antyaborcyjnych w centrach miast. To okropne plakaty z płodami zestawianymi z Hitlerem, dzieckiem z Zespołem Downa, politykami, wielorybem, małpą, monetą. Przekaz jest jeden: świat za złe uważa np. zabijanie wielorybów czy testy na zwierzętach, a za dobre „zabijanie poczętych dzieci”.
Długo zastanawiałam się, czy dołączyć do artykułu jeden z takich plakatów. Mój dylemat spowodowany był drastycznością przekazu i manipulatorskim charakterem twórczości „obrońców życia”.
Zdecydowałam się pokazać plakat, ponieważ nadszedł czas na rozprawienie się z mitami, które zafundowali społeczeństwu ortodoksyjni katolicy.
Dziecko na plakacie to nie ofiara aborcji, tylko scenka z pierwszych chwil po cesarskim cięciu, zanim położna wytrze maluszka z krwi i mazi.
Fanatycy nie widzą nic złego w tym, że na oglądanie tych zmanipulowanych obrazków narażone są dzieci. Zdaniem ich psychologów zetknięcie się z tak brutalnym przekazem nie ma wpływu na ich rozwój.
Anti-choice uwielbiają epatować opisami aborcji i obrazkami. Komentarze w stylu „rozrywanie na kawałki, obcinanie głowy płodu” to codzienność. Nie pomaga tłumaczenie, że takie metody stosowane w USA, Chinach, Rosji są nadużyciem i nie mają zastosowania do sytuacji w Polsce. Opinie polskich lekarzy o tym, że aborcja z powodu uszkodzenia płodu to zwyczajne wywołanie porodu, nie jest przez nich brana pod uwagę. Mają swoje autorytety- sygnatariuszy „Deklaracji wiary”.
Ich poglądy mają charakter obsesji – mówią o holocauście nienarodzonych w Polsce, o dyskryminacji niepełnosprawnych „zabijanych w aborcji”, o hitlerowskich praktykach eugenicznych – tak nazywają in vitro, antykoncepcję i aborcję. Oczywiście wszystkie te „okropne praktyki” są winą feministek , homolobby i lewackich środowisk, które chcą walczyć z katolicką Polską i katolickim kościołem.
Fundacja jeździ po różnych miejscowościach i podburza do nienawiści wobec posłów i lekarzy. W szczególności atakuje posłów popierających kompromis aborcyjny (obecną ustawę), byłego prezydenta i prezydent Warszawy. Przedstawiciele Fundacji mówią, że chodzi im o wyrażenie niezgody na to, że polscy politycy popierają prawo aborcyjne, zwłaszcza jeżeli są katolikami.
Ich zdaniem mamy prawo aborcyjne, a nie zakaz aborcji poza trzema wyjątkami.
Posłowie oczerniani są w miejscu zamieszkania – w języku obrońców życia nazywa się to „uświadomieniem mieszkańcom, że dany poseł, choć deklaruje się jako katolik, opowiada się za zabijaniem dzieci z Zespołem Downa”.
Przebieg takiej pikiety jest zawsze taki sam – dzielni wolontariusze rozstawiają plakaty w miejscu zamieszkania posła i rozmawiają z mieszkańcami o jego haniebnym głosowaniu. Zawsze spotykają się z uznaniem społecznym, a społeczeństwo nagminnie wyraża swoje oburzenie okrucieństwem aborcji. Rzadko zdarza się, że oburzeni mieszkańcy zadzwonią na policję, a władza porządkowa przyjedzie, spisze wolontariuszy i zabierze plakaty. Czasami zdarza się przeciwnik, ale najczęściej tylko pokrzyczy. Zresztą przeciwnik to lewak, prenatalna zabójczyni lub podżegacz do prenatalnego zabójstwa będący przedstawicielem cywilizacji śmierci i Szatana. Wiem, że brzmi to humorystycznie, ale wesołe nie jest.
Jakakolwiek próba dyskutowania z nimi czy spisanie ich przez policję to zamach na wolność słowa, lęk przed prawdą o aborcji, obraza ich uczuć. Słusznie zauważyła pracownica jednego ze szpitali, że rozmowa z tym ludźmi nie ma najmniejszego sensu, gdyż nie widzą oni prawdziwego problemu aborcji (podziemia), są wyuczeni na specjalnych kursach, co mają mówić, pozbawieni oglądu rzeczywistości i przesiąknięci biskupią retoryką. Rozmowa z nimi to przysłowiowe gadanie dziada o obrazu. Nie są w stanie merytorycznie odpowiedzieć na żadne argumenty. Co więcej nie dopuszczają do siebie żadnych badań naukowych, poza badaniami opublikowanym na amerykańskiej stronie obrońców życia i poza badaniami, które w ich odczuciu potwierdzają ogłoszone przez nich tezy. Są głęboko przekonani, że dzięki wychowaniu do życia w rodzinie w Polsce nie ma aborcji wśród nastolatek i młode dziewczyny nie chorują wenerycznie. Jednym z chętnie przedstawianych przez nich badań (niestety bez podania linku, a co za tym idzie możliwości weryfikacji) jest badanie stwierdzające, że dla ofiary gwałtu znacznie lepsze jest urodzenie dziecka, a 70% kobiet, które urodziły dziecko z gwałtu nie żałuje decyzji. Tłumaczenie im, że jeżeli takie badania faktycznie miały miejsce, to ich wyniki są możliwe tylko dzięki temu, że kobiety miały wybór, a nie zostały zmuszone do rodzenia lub aborcji, spotyka się z ostrą krytyką i zarzucaniem popierania „zabójstwa prenatalnego z powodu niewłaściwego pochodzenia”.
Uwaga, w języku anti-choice. „mordowaniem nienarodzonych” jest nie tylko aborcja, ale także in vitro, antykoncepcja i antykoncepcja awaryjna. Zbrodnią na dzieciach jest edukacja seksualna.
Grupy anti-choice nie mają nic przeciwko przemocy wobec dzieci – biciu dzieci w rodzinach. Takie zachowanie jest ich zdaniem prawem rodziców do wychowania swojego dziecka zgodnie z przykazaniami religijnymi. Po narodzinach dziecko staje się własnością rodziców.
„Obrońcy życia” nie mają żadnej wiedzy o uszkodzeniach płodu. Uważają, że każdy, nawet płód bez mózgu i serca ma prawo do życia. Koszt zdrowia i psychiki matki nie mają żadnego znaczenia.
Jedno trzeba im przyznać – udało się im zastraszyć polską ginekologię – szpitale boją się dokonywać aborcji ze względu na okupowanie terenu szpitala przez grupki fanatyków i szykanowanie dobrego imienia placówek i pracowników. Ofiarami nagonki padają szpitale, w których przeprowadzane są aborcje i prowadzone są najbardziej skomplikowane, najtrudniejsze ciąże, np.: szpital Bielański w Warszawie czy Szpital Miejski w Rudzie Śląskiej. Tylko szpital Pro Familia postawił się tej organizacji i wystąpił z pozwem do sądu. Szpital wygrał sprawę, co media katolickie okrzyknęły jako kneblowanie ust i niedopuszczanie przez lewactwo PRAWDY o aborcji.
Na stronie Fundacji są jedynie agresywne plakaty, informacje o pikietach i zbieraniu kasy na Fundację. Czytelnik nie znajdzie tam informacji przydanych dla rodziców, którzy dowiadują się, że ich nienarodzone dziecko ma wadę genetyczną: nie ma adresów hospicjum, psychologa, nie ma nawet informacji o zespole Downa, który według ich jest najczęstszą przyczyną aborcji. Nie znajdziemy oferty pomocy dla rodziców w trudnej sytuacji materialnej, dla kobiet, które potrzebują wsparcia w sytuacji, kiedy partner żąda aborcji.
Fanatycy z Fundacji Pro – Prawo do Życia przeciwni są także badaniom prenatalnym – chcą praktycznie uniemożliwić ich wykonywanie. Ich zdaniem badania prenatalne to wstęp do aborcji – selekcja eugeniczna, wyrok śmierci na poczętym dziecku. A rodziców należy pozbawić prawa do wiedzy o stanie zdrowia dziecka przed narodzeniem, prawa do leczenia takiego dziecka, a w skrajnej sytuacji prawa do wyboru. Przestępstwem jest natomiast sytuacja, kiedy matka zaprowadzi nastolatkę do ginekologa, bo to jest ułatwianie współżycia. Podanie zgwałconej dziewczynie tabletki to zbrodnia przeciwko ludzkości.
***
Izabela Krzyczkowska – polonistka, obecnie pracuje jako copywriterka. Interesuje się prawami kobiet, medycyną, literaturą, historią.
Czytaj także:
Agata Diduszko-Zyglewska, Czy PiS stworzy w Polsce piekło kobiet?
Katha Pollitt, Zaszłaś w ciążę, to masz pecha
Izabela Krzyczkowska, Nie wyrażam zgody na terror ideologii katolickiej w medycynie
Elżbieta Korolczuk, Jakie pro-life? Tu chodzi o władzę
Izabela Krzyczkowska, Kto tu kogo terroryzuje?
Elżbieta Rżewska-Skłodowska, Miliony przeciwko kobietom
Agata Diduszko-Zyglewska, Proces zaostrzania prawa antyaborcyjnego trwa
Odmówiono mi badań prenatalnych, dziecko urodziło się chore