Mieliśmy i nadal mamy „państwo z tektury” nieprzygotowane do transportowania przedstawicieli władz państwowych i nieprzygotowane na kryzysy.
W poniedziałek 10 kwietnia gośćmi Klubu Trójki byli prof. Antoni Dudek i publicysta Krytyki Politycznej Michał Sutowski. W 7. rocznicę katastrofy smoleńskiej rozmawiano o sporach politycznych wokół wydarzenia.
Prowadzący audycję Dariusz Rosiak zaczął program od stwierdzenia, że katastrofa smoleńska była najważniejszym wydarzeniem społecznym w Polsce XXI wieku. Michał Sutowski twierdził, że sensie społecznym, politycznym i gospodarczym w XXI wieku najważniejsze było wstąpienie Polski do Unii Europejskiej, ale przyznał, że najbardziej na kształt sceny politycznej wpłynęło to właśnie wydarzenie.
– Katastrofa smoleńska sprawiła, że duopol polityczny, który zdaniem niektórych zdawał się zmierzać ku końcowi w okolicach 2010 roku w kontekście ówczesnych sondaży, wskazujących na to, że PiS przestanie być jedną z dwóch dominujących sił w polskiej polityce i stało się zupełnie inaczej. Jestem przekonany, że było to wydarzenie o dramatycznie złych skutkach społecznych i politycznych, abstrahując od samego sensu i faktu katastrofy. Debata publiczna i konflikt polityczny przybrały formy, które są dysfunkcjonalne dla polityki i bardzo utrudniają rozwiązanie problemów czy odpowiadanie na wyzwania, które rodzi rzeczywistość – mówił Michał Sutowski.
Jestem przekonany, że było to wydarzenie o dramatycznie złych skutkach społecznych i politycznych.
Prof. Antoni Dudek dodawał, że katastrofa wzmocniła duopol POPiS, pogłębiła polaryzację i podniosła temperaturę sporu politycznego.
Na pytanie o mechanizm procesu, który narodową żałobę zmienił w tę spolaryzowaną scenę polityczną Sutowski odpowiedział, że zastanawiając się nad tym nieuchronnie popadamy w dylemat: co było pierwsze – jajko czy kura, i kto zaczął. Prowadzący Dariusz Rosiak zapytał więc o to, kiedy ten spór się zaczął. Według prof. Dudka od momentu decyzji o pochowaniu Lecha Kaczyńskiego na Wawelu.
– Niedługo po katastrofie, w pierwszych dniach żałoby, w studiu telewizyjnym zaimprowizowanym pod pałacem namiestnikowskim, w dyskusji, w której uczestniczyli prof. Zdzisław Krasnodębski, Andrzej Gwiazda i Jan Pospieszalski, zaczęły padać wyraźne oskarżenia pod adresem drugiej strony politycznego sporu. Zaczęła się silna narracja moralizująca, która skleiła wszystkich krytyków prezydenta Lecha Kaczyńskiego, tych sprzed katastrofy, z problemem odpowiedzialności za samą katastrofę – wtedy jeszcze nie kryminalnej odpowiedzialności, ale przynajmniej moralnej i politycznej – komentował Michał Sutowski.
W audycji wspomniano też o refleksji na temat tego, że państwo mogło doprowadzić do takiej katastrofy.
– Z ta refleksją nie było zbyt dobrze – mówił Sutowski. – Było kilka tekstów, w Krytyce Politycznej Maciej Gdula pisał o „tanim państwie”. Później dodawano, że to „państwo z tektury”, czy „państwo teoretyczne”. Wskazywano na rażące zaniedbania po stronie administracji państwowej, jeśli chodzi o podejście do procedur. W Polsce z dezynwoltura do procedur podchodzą wszystkie strony sceny politycznej. Niestety te głosy nie przebiły się do głównego nurtu. Z jednej strony była narracja moralizująca, w skrajnej wersji narracja zamachu, z drugiej – i to jest niestety kamyczek do mojego ogródka – stronie antyprawicowej za łatwo przyszło pogodzenie się z opowieścią, którą wulgarnie rzecz mówiąc można określić: „Polacy, nic się nie stało”, a więc z mówieniem, że wydarzyła się tragedia, ale katastrofy czasem się niestety zdarzają.
Problem „taniego państwa” był szerzej komentowany w audycji.
– Ogromna presja polityczna, polaryzacja sceny politycznej przesądziły, że podjęto decyzje sprzeczne z procedurami – dodawał Michał Sutowski. – I to jest problem szerszy. Uważam np. za jałowe roztrząsanie, kto był w kabinie albo co Jarosław Kaczyński powiedział w ostatniej rozmowie z Lechem Kaczyńskim. To jest drugorzędne. To co odróżnia „państwo tekturowe” od „państwa cywilizowanego” to fakt, że w samolocie – i za tamtej ekipy i za poprzednich – nie było czegoś w rodzaju „żelaznej kurtyny” między kokpitem a kabina pasażerów. W Stanach Zjednoczonych prezydent – najpotężniejszy polityk świata, posiadający „guzik atomowy” – nie ma prawa zdecydować, kiedy wysiada z samochodu wbrew decyzji szefa jego ochrony. Nie wspominają o czymś takim, jak lądowanie samolotu.
Sutowski mówił też o tym, że nie wyciągnęliśmy wniosków z katastrofy smoleńskiej i nadal mamy w Polsce problem z przestrzeganiem procedur.
– Tylko w Smoleńsku mieliśmy tragedię – jak mówił Sutowski, – a dziś mamy farsę z transportem najwyższych władz państwowych. Ponadto elementem „państwa z tektury” jest jego przygotowanie na sytuacje nadzwyczajne. To nie sztuka, kiedy państwo funkcjonuje normalnie w normalnych warunkach. Działanie państwa weryfikuje moment kryzysu. Być może państwo polskie nie było przygotowane na katastrofę i nie mam przekonania, że byłoby przygotowane dzisiaj.
Pod koniec audycji odniesiono się do obchodów 7. rocznicy katastrofy smoleńskiej. Michał Sutowski wspomniał o przykrej uroczystości odsłonięcia w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów tablicy upamiętniającej trzy ofiary katastrofy, według Beaty Szydło te, które w kancelarii pracowały. Na tablicy nie pojawiło się jednak nazwisko Izabeli Jarugi-Nowackiej, która była wicepremierem w rządzie Marka Belki i sekretarzem stanu przy rządzie Leszka Millera.
Największą tajemnicą polskiej polityki wschodniej jest jej brak
czytaj także
Goście programu zastanawiali się, czemu Prawo i Sprawiedliwość w czasie wyborów „schowało” „politykę smoleńską”, a dziś do niej wraca. Według Michała Sutowskiego powody są dwa – jeden to mobilizowanie twardej części elektoratu, drugi to brak pomysłu na politykę wschodnią Polski, na politykę wobec Rosji.
– Co mają zrobić ludzie, którzy nie wiedzą, co się wydarzyło w Smoleńsku? – pytał Dariusz Rosiak.
– Co to znaczy nie wiedzą? Wiemy całkiem dużo i powinniśmy z tego, co wiemy, wyciągać wnioski – odpowiadał Michał Sutowski.
Źródło: Radiowa Trójka