W audycji w radiu Tok FM Michał Sutowski mówił w poniedziałek powyborczy o skutkach reelekcji Andrzeja Dudy, przyszłości Rafała Trzaskowskiego i Lewicy.
O skutkach reelekcji Andrzeja Dudy
Wygrana Andrzeja Dudy zapowiada najpewniej trzy lata konsolidacji dotychczasowego układu rządów w Polsce. Możemy się niedługo spodziewać kryzysu gospodarczego, a im będzie on głębszy, tym większe zagrożenie, że nasz ustrój polityczny, już dziś pozbawiony bezpieczników, będzie domykany. Oczywiście po to, żeby zapewnić w miarę gładkie i sprawne przekładanie woli politycznej kierownictwa PiS na realne działanie.
Przeszkody na jego drodze będą dwie: pierwsza to wciąż pluralistyczny rynek medialny, ale tu pewną barierę dla PiS może stwarzać interwencja amerykańska, osłaniająca korporacyjne media zagraniczne. Druga – to samorządy, ale rząd może je po prostu zagłodzić. Za to nie nastąpi, moim zdaniem, zmiana w relacjach między Andrzejem Dudą a obozem PiS. Ale nie dlatego, że prezydentowi brakuje charakteru, jak twierdzi rzecznik PO Jan Grabiec, lecz dlatego, że nie ma dziś na to pomysłu politycznego. Nie ma pomysłu na przebudowę obozu Zjednoczonej Prawicy, która dawałaby większą siłę prezydentowi.
O przyszłości Trzaskowskiego
Dla Rafała Trzaskowskiego porażka na pewno będzie jakimś testem. Tak było w przypadku Donalda Tuska, dla którego niespodziewana klęska w 2005 roku była momentem formacyjnym, który wykuł z niego dojrzałego polityka. Wtedy, po kilku dniach czy tygodniach marazmu nastąpiło odbicie, sformułowanie planu i doprowadzenie do zwycięstwa po dwóch latach.
czytaj także
Oczywiście porażka Trzaskowskiego nie jest tak wstrząsająca jak wówczas Tuska; większość sondaży sugerowała remis ze wskazaniem na prezydenta Dudę. Tak czy inaczej, Rafał Trzaskowski wciąż jest tym politykiem opozycji, który może zorganizować wokół siebie jakąś siłę polityczną. Sama PO ma dziś niewystarczające moce, musiałaby się przeorganizować, przyciągnąć dodatkowy elektorat, być może ten od Szymona Hołowni. Tylko czy Rafał Trzaskowski taką ambicję budowania nowej siły politycznej faktycznie ma? Nie wiem. Wiele się zdecyduje w toku rozgrywek wewnątrz samej Platformy.
O reakcji opozycji na porażkę
Zagrożenia widzę nie tyle w tym, że Rafał Trzaskowski zostanie kozłem ofiarnym, obarczonym winą za przegraną, bo jego wynik jest jednak dobry. Raczej podejrzewam, że winni będą szukani poza własnym obozem. Tak jak w 2015 roku winą obarczano partię Razem, tak teraz w rolę winnego może wejść Szymon Hołownia, który niedostatecznie poparł Rafała Trzaskowskiego, choć jego wyborcy, w przeważającej większości zagłosowali na kandydata opozycji.
Istotne będzie to, czy opozycja zdoła przyciągnąć te grupy wyborców, które mają nowe oczekiwania i reprezentują nowe pokolenie. Ono jest ciągle demograficznie słabsze, ale będzie narastało, a jego postulaty będą nabierały znaczenia. Postulaty ekologiczne, klimatyczne, związane z prawami kobiet. Rafał Trzaskowski próbował już w kampanii mówić do kobiet, wysuwając ofertę emerytalną dla matek, ale było to zbyt mało i zbyt późno. Na pewno dla opozycji istotne będzie rozpoznanie, co działałoby na wyborców spoza tradycyjnego duopolu. Jeśli do nich dotrze, będzie mogła zawalczyć o przejęcie pałeczki od obozu władzy. Jeśli pogrąży się w kłótniach, przepychankach i wzajemnym obwinianiu się o porażkę – nie odbierze władzy nawet rozbitemu obozowi prawicy.
O podziale na lud i elity
Podział na elity i lud doskonale realizuje interes polityczny PiS, ale i część interesów psychologicznych niektórych komentatorów identyfikujących się z obozem liberalnym. Te dwie grupy mogą sobą nawzajem gardzić i to wyraźnie jest jakoś atrakcyjne. Gdzie mogłoby nastąpić przełamanie, wyjście z tego klinczu? Metropolie, na które dotąd zwracaliśmy uwagę, to zaledwie 15 procent wyborców Trzaskowskiego. Podział na miejscowości do 50 tysięcy i większe jest fundamentalny – rozgranicza dwie trzecie wyborców od pozostałej jednej trzeciej. Kobiety tu są ciekawym i złożonym elektoratem. Było ich prawie o milion więcej niż mężczyzn, więc proporcje kierowania komunikatów muszą się zmienić. W tych wskaźnikach trzeba szukać rozwiązania.
O Lewicy
Lewica musi się sama sobie bardzo poważnie przyjrzeć. Ta kampania okazała się nieudana i niewystarczająca. Lewica ma trochę wyfantazjowany elektorat ludowy i ten rzeczywisty, czyli wyborcy z większych miast, także inteligencja z mniejszych ośrodków, ludzie sektora publicznego. Oni byli jednak bardzo antypisowscy i dlatego zagłosowali na Trzaskowskiego. Nawet gdyby kandydatem był Adrian Zandberg, to wynik Lewicy nie poprawiłby się bardzo mocno, choć może uzyskałby on kilka procent i wtedy lewicowcy w drugiej turze byliby traktowani poważniej.
Prezydent Robert Biedroń – co poszło nie tak? Odpowiada Włodzimierz Czarzasty
czytaj także
Jesienią Wiosna zostanie wchłonięta przez SLD i zobaczymy, jak sobie lewica poradzi. Tak jak Rafał Trzaskowski ma szansę po tej porażce wyrosnąć na wielkiego polityka, tak lewica musi przemyśleć swoją strategię i swój elektorat. Jeśli tego nie zrobi, to nie ma co liczyć na powodzenie.
Podział na dwie Polski jest wykreowany o tyle, że wiele grup poszkodowanych ekonomicznie i społecznie ani nie uzyskało tego, co potrzebne do poprawy ich bytu, ani nie uzyskało uznania. Na przykład pielęgniarki, ratownicy medyczni, nauczyciele. Te grupy powinny być naturalnym celem przekazu i lewicy, i opozycji jako całości.
**
Tekst jest zredagowanym zapisem wypowiedzi Michała Sutowskiego w radio Tok Fm.