Jeżeli mężczyzna ma problemy ze wzwodem, to znaczy, że Bóg tak chciał.
Minister zdrowia zapowiedział, że do konsultacji trafił projekt ustawy zakazującej sprzedaży viagry i innych środków na potencję. „Nie można mówić o naturalnym poczęciu w momencie, kiedy wzwód był nienaturalny” – argumentuje minister.
Rządowy projekt poparł episkopat. Biskupi mają co prawda zastrzeżenia do kar, jakie przewidziano za łamanie prawa – ministerstwo proponuje po 5 lat więzienia dla osoby zatrzymanej na zakupie viagry i dla sprzedawcy, a Kościół chciałby, żeby do projektu dodano też karę 10 lat więzienia dla kobiety zatrzymanej na uprawianiu seksu z mężczyzną, który zażył viagrę.
„Te pigułki sieją rozpustę i trzeba rozpuście zapobiegać. – mówi jeden z hierarchów Kościoła.
– Mężczyźni sięgają po viagrę z poczucia obowiązku, źle robią i trzeba im to uświadomić. Kobiety korzystają z tego niby leku dla przyjemności – to musi być silniej karane”.
W oficjalnym stanowisku Kościoła, które odczytane zostanie podczas niedzielnej mszy w całej Polsce, biskupi wyjaśniają, że „nie można ingerować w decyzje Najwyższego”. „Nie do pomyślenia jest w katolickim kraju sprzeciwianie się woli Boga a przecież, jeżeli mężczyzna ma problemy ze wzwodem, to znaczy, że Bóg tak chciał.”
Posłanki i posłowie PiS zapowiedzieli, że poprą rządowy projekt. Jednocześnie klub wydał oświadczenie, w którym zapewnia, że „nikt z jego członków nigdy z podobnych specyfików nie korzystał”.
**Dziennik Opinii nr 92/2016 (1242)