Kraj

Posłanka Lewicy może stracić immunitet

Cała sprawa immunitetu Joanny Scheuring-Wielgus ośmiesza policję, Sejm i państwo. Komendant główny policji, zamiast zajmować się ściganiem mafii i najpoważniejszych przestępstw, skupia się na pokojowym proteście posłanki i dziecięcych bucikach.

Za naszą wschodnią granicą toczy się wojna, w kraju jest ponad milion ukraińskich uchodźców, wizyta Joe Bidena zapowiada kształtowanie się nowego ładu światowego, z Polską jaką państwem frontowym w długiej walce między obozem liberalno-demokratycznym a autorytarnym. Nie brakuje więc wielkich, ciężkich, poważnych tematów. Nawet w takich czasach warto jednak zwracać uwagę na detale, sprawy pozornie drobne i wobec toczącej się wielkiej historii mniej istotne, gdyż także one mogą mieć znaczenie dla naszej przyszłości.

Mowa choćby o sprawie posłanki Lewicy Joanny Scheuring-Wielgus. W środę komisja regulaminowa Sejmu zarekomendowała odebranie posłance immunitetu. Postępowanie ma być głosowane na pierwszym posiedzeniu Sejmu w kwietniu. Jak powiedziała Krytyce Politycznej posłanka Scheuring-Wielgus, na podstawie tego, co działo się na komisji – gdzie cały PiS poparł wniosek – można się spodziewać, że w Sejmie znajdzie on większość.

Scheuring-Wielgus: PiS z Dudą przygotowują nas do życia w państwie rodem z „Opowieści podręcznej”

Co takiego zrobiła posłanka, że Sejm chce jej uchylić immunitet? Dokonała przestępstwa z użyciem przemocy? Uwikłała się w korupcję? Siała kremlowską dezinformację? Nie, w ramach happeningu mającego zwrócić uwagę na problem systemowej pedofilii w Kościele katolickim w 2018 roku zawiesiła na bramie wejściowej bazyliki katedralnej św. Jana Chrzciciela w Toruniu dziecięce buciki i plakat.

Państwo stójkowym episkopatu

Taka forma protestu wydaje się adekwatna do rzeczywistego problemu – długoletniego, systemowego krycia sprawców przestępstw seksualnych wobec dzieci przez Kościół katolicki na całym świecie – a co najważniejsze, zupełnie nieszkodliwa. Taki protest nie zostawia żadnych trwałych śladów, nie niszczy kościelnych zabytków – buciki można łatwo zdjąć, plakat zerwać. Brama katedry nie jest też z całą pewnością przedmiotem kultu religijnego.

Innego zdania na temat happeningu posłanki był jednak komendant główny policji. To on wystąpił do Sejmu o uchylenie polityczce Lewicy immunitetu w celu pociągnięcia jej do odpowiedzialności karnej. Z jakich paragrafów? Z artykułu 63a Kodeksu wykroczeń: „Kto umieszcza w miejscu publicznym do tego nieprzeznaczonym ogłoszenie, plakat, afisz, apel, ulotkę, napis lub rysunek albo wystawia je na widok publiczny w innym miejscu bez zgody zarządzającego tym miejscem, podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny”.

Cała ta sprawa po prostu ośmiesza policję, Sejm i państwo. Komendant główny policji, zamiast zajmować się ściganiem mafii i najpoważniejszych przestępstw, skupia się na pokojowym proteście posłanki i dziecięcych bucikach. Trudno nie skojarzyć sposobu, w jaki chce się pociągnąć Scheuring-Wielgus do odpowiedzialności karnej z tym, jak w końcówce PRL władze reagowały na protesty, zwłaszcza ze strony młodych ludzi. Osoby rozrzucające wymierzone w system wywrotowe ulotki oskarżane były na przykład z paragrafów o zaśmiecaniu miasta. Miało to odebrać ich protestowi jego polityczny wymiar i powagę, zrobić z młodych ludzi zwyczajnych chuliganów, niezdolnych do przestrzegania reguł współżycia społecznego.

Teraz kontekst polityczny jest zupełnie inny, ale logika podobna. Państwo nie może wprost oskarżyć posłanki Scheuring-Wielgus o to, co boli przełożonych komendanta policji: publiczny protest przeciw wewnętrznej polityce Kościołowi katolickiego. W dodatku taki, który może liczyć, jeśli nie na przychylność, to przynajmniej życzliwą neutralność sporej części opinii publicznej. Wobec tego wyciąga się paragraf, który byłby odpowiedni w sytuacji, gdyby posłanka bez zgody biskupa powiesiła na bramie katedry swój plakat wyborczy.

Cała ta akcja ośmiesza przy tym państwo, ustawiające się w roli stójkowego episkopatu. PiS postawił na sojusz z najbardziej tradycjonalistycznymi, antyliberalnymi elementami polskiego Kościoła katolickiego – i tak ultrakonserwatywnego na tle Kościołów katolickich w świecie zachodnim. Kościół mniej lub bardziej wprost agituje za partią rządzącą, a ta, angażując do tego państwo, usiłuje bronić Kościoła przed zmianą społeczną, buntem i odpływem wiernych. Za każdym razem przyjmuje to groteskowe formy – czy chodzi o ściganie posłanki Wielgus za dziecięce buciki, Jana Pawła II dopychanego kolanem do programów szkolnych przez ministra Czarnka, czy Jarosława Kaczyńskiego wzywającego do „obrony kościołów” w trakcie wielkich protestów kobiet, po faktycznie całkowitym zakazaniu aborcji w Polsce przez Trybunał Przyłębskiej.

Nie można kryminalizować protestu…

W trakcie tych samych protestów Scheuring-Wielgus wraz z mężem zorganizowali happening w toruńskim kościele świętego Jakuba. W trakcie nabożeństwa podeszli pod ołtarz, stojąc przodem do wiernych zaprezentowali kartony z ręcznie wypisanymi hasłami pro-choice („Kobieto! Sama możesz decydować”), postali w ciszy, po czym odwrócili się i wyszli.

Państwo ściga ich także za tę akcję. Prokurator generalny Zbigniew Ziobro wystąpił z wnioskiem o uchylenie posłance immunitetu, by móc pociągnąć ją do odpowiedzialności karnej za „obrazę uczuć religijnych” (art. 196 KK) oraz „złośliwe przeszkadzanie publicznemu wykonywaniu aktu religijnego” (art. 195 KK). Sprawa ma dopiero trafić do komisji regulaminowej, prokuratora wydaje się w tej sprawie zdeterminowana. Mimo że sądzony już mąż posłanki wygrał proces, którego przedmiotem był dosłownie ten sam czyn.

Można się oczywiście zastanawiać, czy taka forma protestu, zakłócająca – choć też nie jakoś gwałtownie – nabożeństwo jest adekwatna i politycznie skuteczna. Można dyskutować nad zakresem immunitetu poselskiego. Ale nie można się godzić na kryminalizowanie społecznego protestu, a działania państwa w sprawie Scheuring-Wielgus układają się w taki wzór.

Przypomnijmy, że posłanka Lewicy wykonała dużo pracy w kwestii ujawniania i nagłaśniania przypadków zamiatania pod dywan problemów pedofilii. Sprawy przeciw Scheuring-Wielgus to nie tylko strata czasu wymiaru sprawiedliwości, mogą też potencjalnie wywołać efekt mrożący – o to chodzić może władzy, która gotowa jest zrobić wiele, by utrzymać iluzję narodu zjednoczonego z Kościołem.

…zwłaszcza jeśli mamy być wysuniętą flanką obozu demokratycznego

Miejmy nadzieje, że w razie czego sądy wykażą się trochę większym rozsądkiem i zdołają odróżnić zawieszenie dziecięcych bucików na drzwiach katedry od przyklejenia tam ulotki typu „sprzedam opla”. Że zdołają odróżnić cichy protest w trakcie mszy od złośliwego zakłócania obrzędów religijnych.

Scheuring-Wielgus: Gdyby ktoś coś zrobił mojemu dziecku, tobym gnoja rozszarpała

Tym bardziej w świetle zmieniającej się wielkiej geopolityki. Bo jeśli mamy być forpocztą demokratycznego świata, frontowym państwem liberalnego, atlantyckiego obozu, stającego do długotrwałego globalnego konfliktu przeciw mrokom Eurazjatyckiego Mordoru, to trochę nie wypada ścigać posłanek i innych obywatelek za to, że pytają biskupów, co zrobili, by oczyścić podległą im instytucję z polujących na dzieci seksualnych drapieżców. Używanie kodeksu wykroczeń i wielkich słów o „uczuciach religijnych”, by wyjąć Kościół katolicki – w Polsce ciągle bardzo ważnego aktora politycznego – z demokratycznego sporu, którego częścią są pikiety i happeningi, to zagranie raczej z repertuaru tego drugiego obozu ze stolicą w Moskwie. Zbigniew Ziobro, polska policja, sejmowa komisja ds. regulaminowych i sejmowa większość szybko się powinni zdecydować, do którego im bliżej.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Jakub Majmurek
Jakub Majmurek
Publicysta, krytyk filmowy
Filmoznawca, eseista, publicysta. Aktywny jako krytyk filmowy, pisuje także o literaturze i sztukach wizualnych. Absolwent krakowskiego filmoznawstwa, Instytutu Studiów Politycznych i Międzynarodowych UJ, studiował też w Szkole Nauk Społecznych przy IFiS PAN w Warszawie. Publikuje m.in. w „Tygodniku Powszechnym”, „Gazecie Wyborczej”, Oko.press, „Aspen Review”. Współautor i redaktor wielu książek filmowych, ostatnio (wspólnie z Łukaszem Rondudą) „Kino-sztuka. Zwrot kinematograficzny w polskiej sztuce współczesnej”.
Zamknij