Kraj

Ostatnie Pokolenie kontra kult Świętej Przepustowości

Przyznaję, że jestem sceptyczny wobec metod działania Ostatniego Pokolenia. Jednak gdy widzę przerośniętych chłopów, którzy się na nich wyżywają, sam mam ochotę przykleić się do drogi wyjazdowej z Wilanowa.

Kult Świętej Przepustowości w Polsce powoli staje się religią państwową, a do miana głównego kapłana aspiruje sam premier. „Blokowanie dróg, niezależnie od politycznych intencji, stwarza zagrożenie dla państwa i wszystkich użytkowników dróg. Wezwałem dziś odpowiednie służby do zdecydowanego reagowania i przeciwdziałania takim akcjom” – przekazał wiernym Donald Tusk, nowa głowa Kościoła Przepustowego.

Dogmaty kultu św. Przepustowości powinny zostać jak najszybciej zaimplementowane do polskiego prawodawstwa, najlepiej jako nadrzędne wobec prawa świeckiego (tu wzorem mógłby być np. Iran). „Jeżeli służby i policja nie ogarną tych strajkujących przyklejających się Kropelką do asfaltu, to trzeba będzie zmienić prawodawstwo, żeby takie akty były zabronione” – stwierdził biskup Kościoła Przepustowego, Witold Zembaczyński.

Ostatnie Pokolenie: To, co robimy, jest demokratyczną polityką [rozmowa]

O dobre imię świętej walczą już nie tylko czołowi polscy politycy, ale nawet znani sportowcy. Jedną z blokad przeciwników jej kultu osobiście rozbijało jednoosobowe komando złożone z rezerwowego piłkarza Legii Michała Kucharczyka, który głęboką wiarę przyswoił ponoć dopiero, gdy grał w uzbeckim Taszkiencie, gdzie piękne, szerokie i doskonale przejezdne drogi, wolne nie tylko od siedzących licealistów, ale często nawet innych samochodów, uświadomiły mu potęgę świętej. Być może już niedługo powstanie Zakon Rycerzy Przepustowości na wzór Zakonu Rycerzy JP II, do którego niedawno wstąpił znany społecznik i filantrop Łukasz Mejza.

Żarty na bok. Reakcja premiera Polski na sporadyczne protesty drogowe grupki młodych ludzi jest jednak czymś kuriozalnym i wywołującym głębokie zażenowanie. „Womp womp” – mogłaby powiedzieć posłanka Wanda Nowicka. Trudno nie odnieść wrażenia, że wśród wyrośniętych facetów w średnim wieku powstała moda na wyżywanie się na młodych aktywistach klimatycznych. Jakby koniecznie chcieli wskoczyć na falę społecznej niechęci wobec nich. O, blokada drogi, fajnie, wyjdę z auta i wytargam tych chudzielców po asfalcie, może ktoś nagra filmik i znowu będę sławny, bo w tych rezerwach Legii to straszne nudy. O, znowu to Ostatnie Pokolenie, fajnie, napiszę mocnego tłita, może ludzie na kilka dni zapomną, że kieruję najbardziej bezczynnym rządem w historii III RP.

Ostatnie Pokolenie do więzienia? W Polsce aktywistka ze skrobią ma gorzej niż kierowca po amfetaminie

Szczególnie efektownie na falę wskoczył dyrektor TVP3 Warszawa Jakub Sito, który zapowiedział, że w programach jego stacji nazwa Ostatnie Pokolenie padać już nie będzie. „Informujmy o skutkach, nie promujmy Ostatniego Pokolenia” – powiedział Sito i zaapelował do innych mediów, by przyłączyły się do zainicjowanej przez niego akcji. W ten sposób postawił młodych aktywistów klimatycznych w jednym szeregu ze sprawcami masowych strzelanin i terrorystami, bo to wobec nich stosowało się dotychczas tego typu środki.

Przyznaję, że sam jestem sceptyczny wobec metod działania Ostatniego Pokolenia. Nie dlatego, że żal mi pomalowanych pomników czy ścian biurowców. Gdyby tego typu działania były skuteczne, mogliby nawet przemalować Mona Lisę na Różową Panterę. Dla mnie to tylko jakieś obrazki, od których wolę komiksy. Niestety, takie akcje mogą być przeciwskuteczne, wywołując społeczny opór nie tylko wobec aktywistów, ale też polityki klimatycznej jako takiej. Jednak gdy widzę przerośniętych chłopów, którzy się na nich wyżywają, sam mam ochotę przykleić się do drogi wyjazdowej z Wilanowa z transparentem „zapraszam do nowiutkich tramwajów pana rafaua”.

Policja poinformowała, że od początku 2024 roku aktywiści z Ostatniego Pokolenia dokonali aż 50 blokad dróg. W sumie zatrzymano 335 osób, czyli mniej więcej tyle, ile pseudokibiców podczas jednej ustawki. Większość Polek i Polaków może nie mieć świadomości, że na południu naszego kraju miejscem kibolskich ustawek jest najczęściej autostrada A4. Oni się tam tłuką co chwilę, miesiąc temu walczyli w okolicach Wrocławia. Walki odbywają się w przeróżnych konfiguracjach, a chętni zjeżdżają z całego kraju – w 2020 roku pod Krakowem walczono o mistrzostwo Podkarpacia (kibice z Rzeszowa, Krosna, Jarosławia i Stalowej Woli), a rok temu pod śląskimi Mysłowicami starły się Wisła Kraków i Arką Gdynia. W 2017 roku policja na Śląsku w ostatnim momencie uniemożliwiła kilkuset psychofanom Ruchu Chorzów, Wisły Kraków i Elany Toruń przeprowadzenie na A4 masowego ataku – przy pomocy maczet, siekier i noży – na nadjeżdżających kibiców Śląska Wrocław. Podejrzewam, że tego typu blokady jednoosobowe komando Michała Kucharczyka przesiedziałoby w aucie.

Ostatnie Pokolenie: skończył się czas na grzeczne zwracanie uwagi

Zresztą już niedługo członkowie Kościoła Przepustowego będą mieli okazję się wykazać. Po 10 grudnia ruszyć mogą większe protesty rolników, którzy masowo blokowali drogi już na początku roku, a obecnie trenują na przejściach granicznych. Wobec nich rząd nie był tak wojowniczy. Ministerstwo rolnictwa właściwie stanęło po stronie protestujących, którzy nie tylko blokowali drogi, ale też wylewali gnój przed wejściami do urzędów wojewódzkich. Być może wtedy rządzący jeszcze nie okrzepli, teraz na pewno im pokażą. Jakub Sito zaapeluje o nieużywanie słów „rolnicy” i pokrewnych, by ich nie promować. „Mówmy o nich złoczyńcy w traktorach” – stwierdzi zapewne.

Jeśli rząd chce zapewnić bezpieczeństwo na drogach i przejazd dla pojazdów w sytuacjach alarmowych, to jest do zrobienia kilka ważniejszych rzeczy. Można na przykład zacząć wreszcie kontrolować emisję spalin przejeżdżających maszyn. W 2017 roku NIK przeprowadził kontrolę, według której nawet przy 40 proc. przeglądów nie sprawdzono prawidłowo poziomu emisji, a policja jest kompletnie do tego nieprzygotowana. Jako regularny pieszy i do niedawna regularny kierowca stwierdzam, że od tego czasu nic się w tej kwestii nie zmieniło, a jeśli już, to tylko dlatego, że samochody na polskich drogach są nieco nowsze. Można też umożliwić karetkom jazdę po buspasach bez sygnału. Jeśli rząd uważa, że zrobi się tam zbyt duży ruch, to można wykreślić z listy uprzywilejowanych taksówki i samochody elektryczne – a przynajmniej te ostatnie.

No cóż, można by się już przyzwyczaić, że Polska jest krajem, w którym duże szanse na prezydenturę ma ziomeczek łysych z Wybrzeża, ale i tak główne zagrożenie stanowią młode aktywistki klimatyczne i innej maści lewactwo.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Piotr Wójcik
Piotr Wójcik
Publicysta ekonomiczny
Publicysta ekonomiczny. Komentator i współpracownik Krytyki Politycznej. Stale współpracuje z „Nowym Obywatelem”, „Przewodnikiem Katolickim” i REO.pl. Publikuje lub publikował m. in. w „Tygodniku Powszechnym”, magazynie „Dziennika Gazety Prawnej”, dziale opinii Gazety.pl i „Gazecie Polskiej Codziennie”.
Zamknij