Trzy lata rządów PiS. Rok po badaniu Gduli w Miastku pytamy, co dzisiaj znaczy „nowy autorytaryzm”.
Badania „dobrej zmiany w Miastku” zasiały ferment w polskiej debacie publicznej. Profesora Macieja Gdulę – szefa zespołu socjologów szukających źródeł poparcia dla PiS w mazowieckim miasteczku, a potem autora książki Nowy autorytaryzm – odpytywano na tę okoliczność w mediach i cytowano w dziesiątkach artykułów prasowych.
Po roku od publikacji raportu spotkaliśmy się w warszawskich „Marzycielach i rzemieślnikach” z badaczkami i analitykami polskiego społeczeństwa, polityki i psychologii zbiorowej, by przedyskutować pojęcie „nowego autorytaryzmu”, wypunktować braki diagnozy Gduli, wskazać wątki do dalszych badań, opowiedzieć o politycznych wnioskach, jakie płyną z politycznej diagnozy społeczeństwa po 3 latach rządów PiS.
czytaj także
Szef warszawskiego biura Fundacji im. Friedricha Eberta, dr Ernst Hillebrand zaznaczył na otwarcie wydarzenia, że problemy polskiego społeczeństwa i tutejszej lewicy są jedynie emanacją procesu trwającego od kilku dekad – zmiany sposobu produkcji, związane z neoliberalizmem, zmieniły znane dotąd tożsamości i stare osie konfliktu, zaś socjaldemokratyczna lewica nie była gotowa ani zdolna tych zmian zdiagnozować i przetworzyć na polityczny język i agendę. W tym sensie rzekomy „zwrot na prawo” wśród tradycyjnego elektoratu lewicy to po prostu efekt braku odpowiedzi na nowe problemy społeczne, a nie wyraz esencjalnej zmiany poglądów wśród dawnych wyborców socjaldemokracji.
W serii wystąpień o „granicach diagnozy” Gduli, profesor Rafał Matyja doceniając na wstępie „wyjście poza bańkę” przez badaczy i podkreślając różnice odbioru polityki przez mieszkańców Polski wielkomiejskiej, miast średnich i wsi, wskazał zarazem na kilka zmiennych regionalnych i lokalnych, które ograniczają stosowalność wyników badania z Miastka i ich uogólnianie na całość społeczeństwa. Po pierwsze, są to wpływy Kościoła katolickiego i ich przełożenie na wybory polityczne mieszkańców (dużo wyższe na Podkarpaciu i w Małopolsce niż w innych regionach kraju); po drugie, obecność mediów lokalnych w danym mieście (ich ewentualny brak upodabnia np. wzory głosowania w wyborach lokalnych do schematu ogólnokrajowego); po trzecie, różna zdolność władz lokalnych (zwłaszcza w roli pracodawcy) do mobilizowania poparcia wyborczego na użytek wyższych poziomów administracyjnych; po czwarte wreszcie, historia lokalna, która miasta poddane wymianie ludności na dużą skalę czyni ich kulturę polityczną bardziej liberalną, a mieszkańców mniej skłonnymi popierać Prawo i Sprawiedliwość.
Matyja o książce Gduli: Ambitna recepta czy diagnoza niemocy?
czytaj także
W związku z ostatnimi wyborami Matyja podkreślił trzy aspekty, mało obecne w debacie publicznej, a mające znaczenie dla interpretacji ich wyników. Po pierwsze, duża liczba tzw. split votes, czyli głosowań na kandydata PiS do sejmiku i jego konkurenta na stanowisko prezydenta – wskazuje to na niechęć mieszkańców do kandydatów „przywożonych w teczce”, oderwanych od społeczności lokalnej, zarazem podważa tezę o „anty-PiS-owskim” charakterze wielu głosów na kandydatów KO czy PSL. Po drugie, warto powtórzyć badanie w Miastku na tej samej próbie, aby sprawdzić dynamikę emocji – czy po 3 latach rządów PiS wyborcy tej partii podobnie odczuwają otaczających ich świat (pod kątem sprawstwa, ale też możliwości „przekraczania granic”). Po trzecie, interesujące byłoby zbadanie nastrojów wyborców tuż przed i tuż po kampanii – wiele wskazuje na ogromną moc performatywną okresu kampanijnego i ogromny wpływ przedwyborczych miesięcy na tzw. elektorat telewizyjny.
czytaj także
Ekspertka ds. polityki społecznej dr Maria Theiss kontrowała z kolei jedną z tez Macieja Gduli à propos oderwania diagnozy sytuacji gospodarczej Polaków od ich indywidualnego położenia. W oparciu o badania zebrane w książce Obywatel na zielonej wyspie wskazywała ona, że polityka zarządzania kryzysem gospodarczym w czasach rządów PO (zamrożenie płac budżetówki, utrudnienie dostępu do wcześniejszych emerytur a potem opóźnienie progu wieku emerytalnego, skrócenie wsparcia dla bezrobotnych, a także rozpowszechnienie pracy nieetatowej, zwłaszcza w pokoleniu najmłodszych pracowników) przełożyły się istotnie na poczucie braku bezpieczeństwa na rynku pracy, a także sprzyjały negatywnej presji na wynagrodzenia.
Analiza dyskursu prasowego w temacie kryzysu wskazuje jednocześnie, że w tym samym okresie w polskiej sferze publicznej upowszechniło się zjawisko „pedagogiki elastyczności”, zachęcającej jednostki do „wzięcia sprawy w swoje ręce”, „inwestowania w siebie”. W ten sposób przerzucono na pracowników główny ciężar walki z kryzysem, jednocześnie legitymizując tę strategię na poziomie przekazu medialnego (jednostronna, bo stawiająca dodatkowe wymagania głównie pracownikom opowieść o walorach „elastyczności” na rynku pracy).
czytaj także
Zdaniem Theiss, to nie tylko wzrost aspiracji Polaków oraz czynniki pozaekonomiczne odpowiadają za porażkę rządu PO w roku 2015, lecz także osłabnięcie legitymacji rządu i skutkujący tym „bierny alians” klasy ludowej i klasy średniej na rzecz zmiany władzy i bardziej solidarnej polityki na rzecz spójności wspólnoty. Zdaniem Theiss, polityka i dyskurs obecnego rządu, choć odpowiadają częściowo na te nastroje, to jednak z postulowanej solidarności wspólnoty wykluczają wiele grup: osoby z niepełnosprawnościami i ich opiekunów, samotnych rodziców, emerytowanych funkcjonariuszy służb PRL czy pracowników spółek skarbu państwa prowadzących działalność związkową. Ten katalog wykluczeń sugeruje platformę politycznej alternatywy dla obecnej władzy: sojusz owych grup z pracowni(cz)kami sektora publicznego na rzecz uniwersalnych, inkluzywnych, bezwarunkowych i wysokojakościowych usług publicznych w miejsce (względnie obok) adresowanych świadczeń pieniężnych.
Dr Elżbieta Korolczuk, za punkt wyjścia biorąc prawicową ikonografię (okładka tygodnika „wSieci” z gwałconą przez Arabów białą Europejką) wskazała, że kwestia gender stanowi ośrodek współczesnej narracji prawicowej. Paradoksalnie bowiem, prawica traktuje poważnie tezę środowisk feministycznych o ścisłym powiązaniu konstrukcji gender z kształtem wspólnoty, rodziny i miejsca jednostki w kontekście rynku, społeczeństwa i narodu. Zdaniem badaczki, podobnie jak w wielu innych krajach Zachodu, ofensywa „antygenderowej” prawicy, nie oznacza mobilizacji jakiegoś ukrytego „konserwatyzmu (względnie reakcjonizmu) klasy ludowej”, lecz polega przede wszystkim na podsycaniu i przekierowywaniu lęków zbiorowych i indywidualnych związanych z chaosem społeczeństwa liberalnego i neoliberalnej gospodarki. Służy temu obraz wroga – w którym sklejają się figury radykalnej feministki, kosmopolitycznego liberała i agenta globalnego kapitału – a także reakcyjny mit „tradycyjnej rodziny” jako sfery wolności od chaosu rynku, relatywizmu moralnego oraz ingerencji państwa.
Dzięki Manifom 8 marca jest rzeczywistym świętem kobiet [rozmowa z Elżbietą Korolczuk]
czytaj także
Liberalizm jest w tej narracji traktowany nie jako rama wolności, lecz ideologiczne narzędzie kontroli państwa nad człowiekiem. Służy to mobilizacji przede wszystkim klasy średniej – także jej niepraktykującej religijnie części – na rzecz ideologii „walki z gender”, pozwalającej odzyskiwać utraconą kontrolę nad życiem swoim i społeczności. Dr Korolczuk przywoływała również badania socjopolityczne, wg których kobiety statystycznie rzadziej głosują na partie populistyczne i skrajnie prawicowe, jakkolwiek nie dotyczy to partii takiej jak Prawo i Sprawiedliwość. Według badaczki, stwarza to szansę konkretyzacji postulatu Macieja Gduli, aby kwestię gender uczynić elementem projektu etycznego lewicy: należy odebrać prawicy monopol na budowę poczucia bezpieczeństwa w rodzinie i wspólnocie i wskazywać, że polityka rodzinno-społeczna PiS „raczej dzieli niż łączy”, wykluczają wiele grup ze sfery wspólnotowej solidarności.
W drugiej części konferencji uczestniczki skupiły się na problemach motywacji wyborców oraz narracji i komunikacji politycznej. Otworzyła sesję profesor Krystyna Skarżyńska, psycholożka reprezentująca warszawską SWPS, która rozpoczęła od zakwestionowania popularnej tezy, jakoby zmiana preferencji wyborców w 2015 roku była jedynie pochodną serii afer oraz atrakcyjnej kampanii wyborczej PiS – w tej opowieści Polacy wybrali „dobrą zmianę” niejako pomimo dobrej sytuacji gospodarczej kraju w latach poprzednich oraz ogólnego sukcesu państwa polskiego w ogarniętym kryzysem świecie. Profesor Skarżyńska wskazała jednak, iż w okresie poprzedzającym wybory parlamentarne narastały krytyczne oceny systemu: nisko oceniano szczególnie „zróżnicowanie dochodów, równość wobec prawa i jego sprawiedliwość oraz kompetencje władzy i jej stosunek do obywateli”. Badania falsyfikują zatem tezę, jakoby w Polsce okresu schyłkowej PO nie było popytu na istotną systemową zmianę – moralna legitymacja systemu wyraźnie bowiem spadała.
Delegitymizacji systemu u poszczególnych wyborców sprzyjały takie m. in. przekonania i postawy, jak darwinizm społeczny, generalna nieufność do świata, a także autorytaryzm grupowy (silna identyfikacja z narodem i etnosem). Badaczka wskazywała, że z kolei po roku 2015 akceptacji nowego status quo sprzyjają takie postawy jak „prawicowy autorytaryzm” (tzw. wskaźnik RWA), konserwatyzm światopoglądowy, preferencja wolności absolutnej (tzn. nieograniczenia działania regułami), akceptacja agresji w życiu politycznym, a także etyka lojalności i autorytetu. Co bardzo istotne, wg profesor Skarżyńskiej te „zmienne mentalne” w dużo większym stopniu przesądzają o wyborach politycznych Polaków niż zmienne demograficzne, a więc przynależność do określonej grupy wiekowej, płci czy wykształcenia.
Kolejna z uczestniczek, ekspertka w dziedzinie marketingu politycznego i komunikacji w sieci Anna Mierzyńska wskazała na kluczową – na przekór tezie Macieja Gduli o prymacie „wydarzenia” nad „narracją” – rolę wyczerpania się wielkiej opowieści Platformy Obywatelskiej w 2015 roku. Narracja „zielonej wyspy”, względnie skuteczna w okresie i atrakcyjna w okresie nawigowania polskim okrętem na morzu globalnego kryzysu, uzupełniona z czasem koncepcją „Polski w budowie” oraz „ciepłej wody w kranie” (ta ostatnia suflowana przez otoczenie komentatorskie, nie zaś sam sztab PR-owy PO) przestały wystarczać w kontekście zmieniającej się stopniowo atmosfery politycznej. Katastrofa smoleńska z jednej, a także fala ekonomicznych kryzysów w Europie, związanych z atakami terrorystycznymi, wojną na wschodzie Ukrainy, wreszcie przybyciem setek tysięcy uchodźców na granice Unii Europejskiej z drugiej strony i aprecjacją franka szwajcarskiego – zmieniły postrzeganie przez Polaków swego otoczenia. Doszło do polaryzacji sporu politycznego w Polsce i nadania mu ram moralnych, a także załamania poczucia bezpieczeństwa i adekwatności dotychczasowej definicji sytuacji.
Wolna od Żydów, katolicka, militarna, męska – to faszystowski ideał, który spełnia się w Polsce
czytaj także
W tych warunkach skuteczna okazała się nowa narracja, głoszona przez Prawo i Sprawiedliwość: o zagrożeniach dla polskiej wolności i bezpieczeństwa przychodzących z zewnątrz, jak również rozkładających społeczeństwo od środka za sprawą skorumpowanych elit. Wpisano ją w nową mitologię historyczną, wedle której zachodzi kontynuacja między komunizmem a liberalizmem III RP oraz inwazją ideologiczną rodem z ZSRR i z Unii Europejskiej. W tej sytuacji za odpowiedź na poziomie wyobraźni zbiorowej służy powrót do idei walki narodowo-wyzwoleńczej z okresu II wojny światowej i PRL – mobilizacji w tym duchu, zwłaszcza młodego pokolenia, służy często komiksowa i militarystyczna estetyka (nawiązująca np. do serii Marvel) i profesjonalne produkty współczesnej popkultury (teledysk Panny wyklęte); ilustracją takiego przekazu stało się dla badaczki środowisko #DrugaZmiana działające na Twitterze z inspiracji posła PiS Dominika Tarczyńskiego.
Podsumowanie konferencji należało do gościa z Uniwersytetu w Kassel, profesora Wolfganga Schroedera oraz prof Macieja Gduli. Zasadniczy spór w prowadzonej przez Kaję Puto debacie dotyczył roli przywództwa (w tym liderów mierzących się z kontrowersyjnymi problemami i niewygodnymi wyzwaniami) oraz tradycyjnego napięcia między redystrybucją a uznaniem (w praktyce: proporcji między tożsamością i godnością, a redystrybucją i sprawiedliwością społeczną) w nowej wizji politycznej, która stworzyłaby socjaldemokratycznej lewicy szansę rozwoju. Co istotne, przedmiotem sporu było również to, czy pojęcie i tożsamość lewicy wciąż jest funkcjonalne dla współczesnych projektów politycznych.
Konferencja to kolejny etap refleksji nad wynikami badania z Miastka oraz tezami i recepcją Nowego autorytaryzmu jako autorskiej książki i koncepcji Macieja Gduli. Są one punktem zaczepienia do dalszych analiz sytuacji socjo-politycznej w Polsce, w tym kolejnych badań prowadzonych w przyszłym roku, a dotyczących komunikacji politycznej i źródeł wiedzy o polityce po stronie wyborców prawicy. Zarówno konferencja, jak i badania odbyły się dzięki wsparciu Fundacji im. F. Eberta, za które serdecznie dziękujemy.
FOTORELACJA AGATY KUBIS