Minister Ziobro przepycha przez Sejm nowelizację Kodeksu karnego, która nie robi zupełnie nic, by chronić dzieci przed seksualną napaścią, za to księży i ich przełożonych ochroni przed konsekwencjami karnymi. Jan Smoleński rozmawia z profesor Moniką Płatek.
Jan Smoleński: Czy podniesienie wieku zgody z 15 do 16 lat ma sens?
Prof. Monika Płatek: Artykuł 200 Kodeksu karnego (k.k.), który mówi o tym, że popełnia przestępstwo, kto współżyje z dzieckiem poniżej lat 15, jest tak naprawdę przepisem, który definiuje gwałt ustawowy. Jego celem jest ochrona osób, które uznaje się za niezdolne do autonomicznego wyrażenia zgody na podjęcie współżycia seksualnego ze względu na swój młody wiek. Z badań doktor Małgorzaty Dziewanowskiej wiemy jednak, że większość skazań z tego artykułu dotyczy przypadków, w których ofiara ma niecałe 15 lat, a sprawca 17–19. Ten przepis nie miał w swej idei kryminalizować relacji romantycznych między niemal równolatkami, lecz miał chronić dzieci poniżej lat 15 przed seksualnym wykorzystaniem ze strony dorosłych. Jest więc wyraźnie skierowany przeciwko postawie, jaką reprezentuje biskup Michalik, który twierdzi, że dzieci same włażą do łóżek dorosłym.
czytaj także
Praktyka stosowania tego przepisu pokazuje, że nie tylko nie chroni on dzieci, ale i nie stosuje się do wymogów ratyfikowanej w 2015 roku Konwencji Rady Europy o ochronie dzieci przed seksualnym wykorzystywaniem i niegodziwym traktowaniem w celach seksualnych, sporządzonej w Lanzarote w dniu 25 października 2007 roku. Wymaga ona wstrzymania się przed kryminalizacją relacji seksualnych między równolatkami lub blisko równolatkami, gdy charakter relacji był romantyczny, a wiek dziecka przekraczał lat 14. Chodzi o to, by te przepisy chroniły dzieci, a nie czyniły z dzieci i ludzi młodych przestępców, zarazem chroniąc dorosłych, którzy ich wykorzystują.
W innych krajach wiek zgody wynosi 16 lat.
Wiek zgody w poszczególnych krajach jest różny. Wspomniana konwencja nie narzuca wieku zgody; wynika on pośrednio z art. 9 konwencji o cyberprzestępczości, jednak polski projektodawca zmian w Kodeksie karnym nie tłumaczy, czym się kierował. W wielu krajach, gdy różnica wieku wynosi trzy, cztery lata, takie relacje uznaje się za rówieśnicze i się ich nie kryminalizuje. Tego z kolei ustawodawca – czyli minister Zbigniew Ziobro – nie uwzględnił. Niech pan teraz sam sobie odpowie, czy to dobry pomysł.
Przyznam, że nie bardzo rozumiem, jak kryminalizacja chcianego dotyku między nastolatkami ma pomóc w ochronie dzieci przed niechcianym dotykiem ze strony dorosłych.
No i pan sobie odpowiedział. A to jest tylko jeden przepis z nowelizacji Kodeksu karnego, która ma 118 stron wraz z uzasadnieniami. Trafiła do Sejmu 14 maja, 15 była już po pierwszym czytaniu, a 16 ma być drugie czytanie.
O tym przepisie zrobiło się głośno po premierze dokumentu braci Sekielskich. Pod pretekstem ochrony nieletnich demoluje się Kodeks karny, prokuratorom daje się ogromną władzę decydowania nie tylko o tym, kto będzie skazany, ale również wobec kogo sąd będzie miał obowiązek na wniosek prokuratora zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary. Księża, którzy molestują dzieci, pozostaną bezkarni, żadne z wprowadzanych zmian zaostrzających Kodeks karny ich nie dotkną. Te zmiany, które wolą prokuratora wymuszają złagodzenie, będą się odnosić w równym stopniu do kiboli, jak i do księży molestujących dzieci. Pominięto także to, że prawo karne i Kodeks karny to ultima ratio.
…czyli?
Księża, którzy molestują dzieci, pozostaną bezkarni, żadne z wprowadzanych zmian zaostrzających Kodeks karny ich nie dotkną.
Czyli ma służyć jako ostateczna interwencja kontroli społecznej. Zanim weźmiemy się za kryminalizowanie zachowań prawem karnym, musimy wykazać, co zrobiliśmy na gruncie innych form kontroli społecznej dla osiągnięcia zamierzonego celu. Na przykład w społeczeństwie nie ma zgody na wykorzystywanie seksualne dzieci. Liczymy, że wszyscy z poczucia przyzwoitości będą tej normy przestrzegać, ale niestety tak nie jest. Kary za wykorzystywanie dzieci mają służyć temu, by potencjalnych sprawców odstraszyć, a rzeczywistych sprawców izolować oraz by dobitnie pokazać, że wykorzystywanie dzieci jest nieakceptowalne.
Ale wracając do pańskiego pierwszego pytania: ta nowelizacja nie pomoże, a może jedynie zaszkodzić.
Tylko powiedz każdemu, czyli podręcznik argumentów przeciwko Sekielskiemu
czytaj także
Dlaczego? Poza kryminalizacją zachowań seksualnych nastolatków.
Podnosi maksymalne kary za zgwałcenie do 30 lat. Za morderstwo grozi mniej. Czyli jest to pośrednio zagrożenie, że ofiara zgwałcenia może zostać zabita – dla usunięcia świadków i zmniejszenia zagrożenia. Poza tym – wiemy to co najmniej od czasów Monteskiusza – nie surowość kary ma znaczenie, a jej nieuchronność. Zresztą, górna granica ma niewielkie znaczenie, gdy sprawy są umarzane lub nieprzyjmowane, gdy ludzie są zastraszani i nie zgłaszają przestępstw, a w ostateczności sądy skazują ludzi w sutannach na niskie kary. Po skazaniu zaś, jak pokazuje przypadek siostry Bernadetty, wcale nie jest prosto doprowadzić do wykonania kary. Musimy też spojrzeć nie tylko na to, co nowelizacja wprowadza, ale też na to, czego nie wprowadza i co usuwa.
czytaj także
Czego nie wprowadza?
Po pierwsze, nie zmienia momentu, od którego zaczyna płynąć okres przedawnienia przypadków molestowania. Okres przedawnienia powinien wynosić np. 30 lat i rozpoczynać się nie wcześniej niż w chwili, gdy pokrzywdzony lub pokrzywdzona kończy 18 lat. Po drugie, znosi odpowiedzialność karną za seksualne wykorzystanie zależności dziecka. Wprowadzenie w innych przepisach pojęcia pozostawania pod pieczą pozwala na uniknięcie odpowiedzialności np. przez księży. Po trzecie, nie kryminalizuje surowiej molestowania seksualnego dzieci, a taka właśnie kwalifikacja dotyczy najczęściej czynów popełnionych przez ludzi Kościoła. Po czwarte, nie wprowadza definicji zgwałcenia zgodnej z wymogiem konwencji Rady Europy o przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet i przemocy w rodzinie. Obecnie, aby można było mówić o zgwałceniu, musi dojść do przemocy, przymusu lub podstępu. Nowelizacja tego nie zmienia, a konwencja wyraźnie wymaga, by za zgwałcenie uznawać sytuacje, w których do relacji seksualnej dochodzi bez zgody osoby pokrzywdzonej.
Ofiary księży w filmie braci Sekielskich są pełnoletnie…
W wielu przypadkach doszło już do przedawnienia. To nie przeszkadza jednak w dochodzeniu odpowiedzialności cywilnej. Co do przedawnienia: tak jak już mówiłam, istotny jest moment, od którego rozpoczyna się upływ przedawnienia ścigania, a tego – nie przez przypadek – nie tknięto.
Ale pod wpływem tego filmu być może ujawnią się inni pokrzywdzeni, w przypadku których jeszcze nie doszło do przedawnienia.
Przypadki opisywane w filmie Sekielskich nie wypełniają definicji zgwałcenia zawartej w artykule 197. To są „inne czynności seksualne”. Tutaj nic się w kodeksie nie zmienia i księża pozostaną bezkarni. Prokurator Ziobro z kolei sugeruje podniesienie kary za zgwałcenie dziecka poniżej lat 15, a to zgwałcenie – nieprawidłowo umieszczone w art. 197§3 k.k., bo przecież mamy już artykuł o gwałcie ustawowym, czyli stosunku seksualnym z osobą poniżej 15 lat – ma miejsce wtedy, gdy dochodzi do niego wbrew woli osoby poszkodowanej i pod wpływem przemocy, przymusu lub podstępu. Zgwałcenie dotyczy stosunku waginalnego, analnego lub oralnego. Pozostałe zachowania są określone jako inne czynności seksualne. To jest dotykanie, masturbowanie, przytulanie – cała sfera złego dotyku. Tego Ziobro skrupulatnie nie tyka, a to są właśnie te ohydne zachowania pokazane w filmie Sekielskich. Pod pretekstem ochrony dzieci Ziobro pokazuje zatem księżom i Kościołowi, że dba o ich interes i ich bezkarność. Posyła im sygnał, na kogo mogą liczyć. Mógł to zrobić porządnie… i zrobił, ale dla sprawców, nie dla ofiar.
Wspomniała pani, że pewne zapisy znikną z kodeksu.
Pod pretekstem ochrony dzieci minister Ziobro pokazuje księżom i Kościołowi, że dba o ich interes i ich bezkarność.
Tak. Między innymi paragraf 2 w artykule 199, który mówi o wykorzystywaniu przez dorosłego swojej pozycji do doprowadzenia osoby małoletniej do stosunku płciowego lub innych czynności seksualnych.
Innymi słowy znika bat na księży.
Dokładnie. Dodatkowo proponowane zmiany w żaden sposób nie wpłyną na pomocników – a hierarchowie kryli, pomagali, przenosili, czyli są współsprawcami. Oni pozostaną bezkarni.
A czy w czymkolwiek te zmiany mogą pomóc?
W kwestii walki z wykorzystywaniem dzieci? Nie. Skryminalizują tylko zachowania dzieci, a prawdziwych sprawców tragedii będą chronić.
czytaj także
**
Monika Płatek – profesor prawa na Uniwersytecie Warszawskim, kryminolożka, feministka.