Przypuszczenia, że sytuacja polityczna zmieni się przed końcem kadencji Sejmu to przejaw politycznego infantylizmu.
Cezary Michalski: Jak klub SLD ostatecznie zagłosuje w sprawie odwołania wicemarszałek Wandy Nowickiej?
Leszek Miller: Przed kilku dniami podjęliśmy decyzję, która nie ulegnie zmianie. Nie widzimy żadnych merytorycznych powodów do głosowania za odwołaniem pani Nowickiej. Nie widzimy żadnych oznak, żeby źle wypełniała swoje obowiązki, żeby np. nie była aktywna w prezydium Sejmu.
Nie boi się pan zarzutu, że w ten sposób osłaniacie własnego wicemarszałka Wenderlicha, który w podobnych okolicznościach przyjął nagrodę, dość rekordową jak na czasy kryzysu?
To jest argument, który można zastosować wobec wszystkich członków Prezydium Sejmu, a Janusz Palikot jest ostatnim człowiekiem, który może być w tym Sejmie traktowany jako instancja moralna, jako ktoś, kto może nauczać innych przestrzegania reguł w obszarze finansów czy polityki.
W takim razie inny zarzut, że pomagacie Platformie, którą Palikot chce destabilizować kandydaturą Anny Grodzkiej. W dodatku nie bronicie nawet pozycji Tuska, ale osłaniacie Gowina, który ostatni kryzys wygrał i będzie w spokoju przeprowadzał przez ten Sejm rozwiązanie całkowicie uniemożliwiające legalizację związków partnerskich.
Myślę, że o wiele większy problem będzie miał Palikot głosując za odwołaniem Wandy Nowickiej razem z Kaczyńskim i Ziobrą. A my nie bronimy w tym głosowaniu Platformy, my bronimy wyłącznie Wandy Nowickiej.
A gdyby bez względu na wynik tego głosowania Wanda Nowicka jednak ustąpiła i Palikot zgłosił kandydaturę Anny Grodzkiej, jak SLD zagłosuje?
To jest bardzo łatwe do przewidzenia, bo wybór pomiędzy Grodzką i Dornem będzie dla nas prosty, na pewno nie będzie to Dorn.
Palikot wszedł już wyraźnie na nieco inne pole niż SLD, nie udaje, że tworzy jakąś wyrazistą lewicę społeczną, tylko walczy o bardziej liberalny elektorat Platformy oddany dziś przez Tuska w ręce Gowina. Wy możecie spokojnie zająć się walką z PiS-em i SP o elektorat socjalny. Czy to nie jest przepis na mniej kolizyjne funkcjonowanie obu waszych formacji?
Palikot nie jest dla nas żadnym punktem odniesienia. My konsekwentnie realizujemy nasz program, szukając sojuszników w zależności od sprawy, raz bardziej na lewo, raz bardziej na prawo, wszędzie tam, gdzie gra sejmowa na to pozwala. A jeśli Palikot myślał, że za pomocą manewru z Anną Grodzką rozczłonkuje Platformę, to będzie raczej odwrotnie. Jest decyzja, że cała Platforma będzie głosowała przeciwko odwołaniu pani Nowickiej.
Dyscyplina, której brak pogrzebał związki partnerskie. Tym bardziej pozostaje wątpliwość, jaki SLD ma interes w osłanianiu Platformy skonsolidowanej dzisiaj na prawo?
My od dawna już powtarzamy, że żaden udział w grach pana Palikota nas nie interesuje. Nasza ocena Nowickiej jest pozytywna. Sprawa nagród była dyskusyjna, ale one były wypłacane co roku, także kiedy Janusz Palikot był we władzach Platformy i nie protestował. Zresztą nikt nigdy nie protestował w tej sprawie, dlatego użycie dzisiaj tego argumentu do gry politycznej mnie nie przekonuje. Jeśli te pieniądze mają służyć celom społecznym, a tak członkowie prezydium postanowili, to w naszym odczuciu błąd został naprawiony. Zresztą rozchwianie w Platformie po starciu Gowina z Tuskiem, na które liczy Palikot, jest czysto iluzoryczne, gdyż dotyczy wyłącznie kwestii światopoglądowych nieuważanych przez Donalda Tuska i główny trzon tej partii za sprawy kluczowe. W kwestiach gospodarczych, społecznych, a szczególnie jeśli chodzi o utrzymanie się przy władzy, tego rozchwiania w Platformie nie będzie. Gdyby dziś ktoś sformułował wniosek o wotum nieufności dla rządu, Platforma zachowa się zwarcie jak jeden mąż. Śmieszą mnie rozważania, że kandydatura profesora Glińskiego może być problemem dla koalicji, że PO może popękać, kogoś da się wyjąć. Nic takiego się nie wydarzy, te dywagacje są przejawem coraz głębszego politycznego infantylizmu, który w Polsce zaczyna królować.
SLD zakłada zatem długi marsz do wyborów? Nie bierzecie pod uwagę ani przesilenia rządowego, ani tego, że Tusk zostanie zmuszony do przekształcenia lub poszerzenia koalicji?
Dokładnie tak. Wybory będą za trzy lata, po pełnej kadencji parlamentu. I to jest słuszne. Jak wyborcy stawiają krzyżyk przy nazwisku, muszą się liczyć z tym, że stawiają go na cztery lata. Co dla nas też jest na rękę, bo wyborcy powinni oceniać całą kadencję funkcjonowania władzy i opozycji, żeby wiedzieli, czy ten krzyżyk przy nazwisku i liście partyjnej postawili słusznie.
A jak pan ocenia dwugłos w PO już nie w sprawie związków partnerskich, ale wobec decyzji trybunału w Strasburgu dotyczącej odtajnienia materiałów dochodzenia w sprawie tajnych więzień CIA w Polsce? Z jednej strony Józef Pinior, członek senackiego klubu PO, uważa, że to pomoże coś wyjaśnić i wręcz pomóc w oczyszczeniu polskiej polityki. Z drugiej strony rząd – zarówno Jarosław Gowin jak i Radosław Sikorski – krytykują tę decyzję i zapowiadają ograniczenie polskiej współpracy z trybunałem.
Pan Pinior jest dziś politykiem z kręgu PO, jego wszystkie krytyczne uwagi pod adresem rządu w tej sprawie są atakiem na własną formację, kwestionowaniem polityki własnego rządu. Platforma Obywatelska powinna się zastanowić, czy Józef Pinior reprezentuje jeszcze linię polityczną tej partii. Ale to nie moje zmartwienie.
Nawet jeśli to odtajnienie może zostać wykorzystane przeciwko Panu? Na przykład przez Palikota?
Ja uważam, że słuszność w tej sprawie ma rząd, a nie Józef Pinior. I to nie z uwagi na mój interes polityczny, bo ja nie mam sobie w tej sprawie nic do zarzucenia, ale z uwagi na interes polskiego państwa.
Jeśli doszło do poważnego złamania prawa, w interesie polskiego państwa jest tę sprawę wyjaśnić.
Sytuacja jest dzisiaj taka, że zbrodniarz i terrorysta przez swoich prawników zwrócił się do trybunału w Strasburgu ze skargą, że polski wymiar sprawiedliwości pracuje zbyt wolno, przeciąga postępowanie. Ja sądzę, że polski wymiar sprawiedliwości będzie pracował zgodnie z procedurami i nie będzie ulegał presjom terrorystów.