Protest o lekkim zabarwieniu osobistym byłej uczestniczki warsztatów Julii Gierczak.
Pod koniec roku 2000 w Gdańsku, a może już na początku 2001, jako nastolatka uległam prawdziwej miłości do kina, którą najchętniej realizowałam w warunkach domowych z przyjaciółmi i przyjaciółkami. Chodziłam do kina na premiery, przeglądy Dyskusyjnego Klubu Filmowego (jedyny regularny Żak nie posiadał wówczas stałej siedziby, ale działał lotnie między Rosyjskim Ośrodkiem Kultury, kościołem św. Jana w remoncie, a kinem Bajka). Jeździłam na festiwale – i do Gdyni, i na pierwsze Nowe Horyzonty do Sanoka i Cieszyna.
Mimo wszystko dostęp do kultury filmowej poza głównym nurtem repertuarowych pokazów w multipleksach był mocno utrudniony.
Gdańsk dysponował pewną kultową i niekonwencjonalną wypożyczalnią kaset wideo na Żabiance, u filmoznawców na Uniwersytecie Gdańskim można było pożyczyć kasety z nagranymi pakietami filmów. Poza obiegiem legalnym raczkowały internetowe systemy dystrybucji mediów peer-to-peer (Kazaa czy Emule), ale ciężko było zdobyć natychmiast najbardziej pożądany tytuł. A dostęp do pogłębionej wiedzy z zakresu kinowych kontekstów, historii, teorii i wszystkich cennych, poznawczo i rozrywkowo, rozmaitości był jeszcze bardziej ograniczony.
Jednym z nielicznych miejsc, gdzie odbywały się twórcze, filmowe zajęcia pozalekcyjne był Pałac Młodzieży w Gdańsku. Miałam tam przyjemność spotkać niezwykłą polonistkę Elwirę Rewińską, organizującą w tym miejscu regularne warsztaty filmowe dla licealistów. Tak naprawdę były to spotkania dla wszystkich osób zainteresowanych kinem, rozbudzające pasję kinomanii w sposób trwały. Sama jestem dziś bliska ukończenia doktoratu z filmoznawstwa, a zaprzyjaźnione osoby, które przeszły tę ścieżkę edukacyjną, również uczestnicząc w zajęciach filmowych w Pałacu Młodzieży, mają dziś mniej lub bardziej bezpośrednie zawodowe związki z kinem.
Nie chciałabym mówić o bezpośrednim przełożeniu tego doświadczenia na nasze wybory, a jednak widzę istotną rolę Pałacu Młodzieży w kształtowaniu zaangażowanej społeczności młodych odbiorców i odbiorczyń kultury audiowizualnej.
Przypominam sobie o tym teraz, kiedy została ujawniona informacja o planie likwidacji placówki ulokowanej w ładnej kamienicy w samym sercu turystycznego Starego Miasta, przecznicę od pomnika Neptuna. Po oświadczeniu wiceprezydenta Gdańska Piotra Kowalczuka, w sprawie Pałacu Młodzieży narasta chaos informacyjny. Z komunikatów Urzędu Miejskiego i konferencji prasowej prezydenta Pawła Adamowicza w Europejskim Centrum Solidarności wyłania się kilka równoległych koncepcji zagospodarowania budynku. Była już mowa o warsztatach dla seniorów – choć po sąsiedzku działa dzisiaj Klub Seniora Motława oferujący bogaty program spotkań i zajęć. Pojawił się również pomysł uruchomienia w tym miejscu przedszkola. Najczęściej przewija się jednak idea wygaszenia działalności w dotychczasowej siedzibie Pałacu Młodzieży i rozproszenia oferowanych tam dotychczas aktywności na terenie miasta, we współpracy z oddziałami Gdańskiego Archipelagu Kultury albo w systemie współpracy z niezależnymi animatorami kultury. Pałac Młodzieży jako stacjonarna, stabilna placówka okazuje się w tej narracji miejscem nierentownym i niepotrzebnym, podczas gdy w rzeczywistości przetrwał 35 lat bez chwili zastoju. Przez cały ten czas oferował różnorodne zajęcia edukacyjne, sportowe i artystyczne tysiącom nastolatków, obecnie blisko 2000 osób uczestniczy w nich regularnie.
Na wiadomość o planach likwidacji placówki błyskawicznie zareagowali rodzice uczestniczących w zajęciach dzieci, około setka z nich protestowała w środę 21 stycznia pod budynkiem Pałacu. Sytuacja uruchomiła również błyskawiczną akcję solidarnościową w mediach, w ramach której do tej chwili na portalu Facebook poparcie dla bojkotu decyzji o zamknięciu placówki wyraziło już 11 tysięcy osób w ciągu niespełna tygodnia. Rozmaite środowiska zaangażowały się w rozpowszechnianie wśród mieszkańców Gdańska petycji przeciwko decyzji o likwidacji lub niepokojącym i niejasnym przeformułowaniu działalności placówki.
Na 31 stycznia zaplanowany jest marsz protestacyjny. W jego organizację zaangażowały się w dużym stopniu osoby najmłodsze i najbardziej zainteresowane dalszymi losami placówki – uczniowie i uczennice korzystający na co dzień z zajęć i warsztatów.
Pałac Młodzieży to miejsce, w którym spotykały się osoby z różnych pokoleń i środowisk. W zajęciach uczestniczą teraz często dzieci i wnuki wielu z absolwentów. Dla mnie to wspomnienie zajęć kameralnych, mało może spektakularnych, ale takich, w których liczyło się spotkanie i interakcja z pedagogami pełnymi inicjatywy, pewnie one i oni jednak jakoś ukształtowali nasze dzisiejsze, czasami nieco niszowe, upodobania. Siłą tego miejsca, a dla mnie już w zasadzie wspomnienia tego miejsca – choć doskonale wiem, że ono wciąż żyje – były właśnie działania subtelne, jedynie zalążkowe. Ten zaczyn jednak, jakbym nie chciała go dzisiaj zbagatelizować, naprawdę był dla mnie i dla wszystkich znanych mi osób istotny.
–
W środę 28 stycznia o godzinie 17.00 w Urzędzie Miejskim w Gdańsku (ul. Nowe Ogrody 8/12, sala 107) zaplanowano otwartą dyskusję o sytuacji i przyszłości Pałacu Młodzieży.