Nie mamy w Gdańsku wątpliwości, że obalenie pomnika księdza Jankowskiego, potem jego przywrócenie, a następnie zabranie go przez związkowców jest aktem symbolicznym na miarę skoku przez płot Lecha Wałęsy czy zatrzymania tramwaju przez Henrykę Krzywonos.
Gdański pomnik księdza Henryka Jankowskiego, oskarżanego o pedofilię i donoszenie do SB na działaczy i działaczki podziemnej „Solidarności”, został 8 marca 2019 roku obalony po raz drugi. I miejmy nadzieję, że na zawsze. Zwyciężyła solidarność z ofiarami i niezgoda na pobłażanie sprawcom krzywd.
Uchwałę o nakazie rozbiórki pomnika podjęli w czwartek radni miasta Gdańska, wspierani przez świeżo wybraną prezydentkę Aleksandrę Dulkiewicz. Sam pomnik, niezgodnie z procedurami, zdemontowali i zabrali z rana 8 marca działacze NSZZ „Solidarność”, na skwerze został tylko cokół. Związkowcy odgrażają się, że ksiądz Jankowski wróci, a radnym Miasta Gdańska zabronili wstępu do kościoła św. Brygidy.
Usunięcie z przestrzeni publicznej Gdańska statuy księdza Jankowskiego dopiero rozpoczyna, a nie kończy rozliczanie Kościoła katolickiego z zatajanych latami grzechów, takich jak molestowanie seksualne dzieci czy zachłanność hierarchów Kościoła w gromadzeniu majątku. W szafie z trupami leżą też tajemnice z czasów PRL-u, zwłaszcza współpraca księży z „bezpieką”, o czym – właśnie w kontekście sprawy księdza Jankowskiego – odważyli się po blisko 30 latach publicznie opowiedzieć senator Bogdan Borusewicz i prof. Andrzej Friszke.
czytaj także
Co nam jeszcze przyniesie „sprawa Jankowskiego”? Czy uda się na przykład powołać świecką komisję, która rozliczy księży pedofilów i skieruje ich do sądów? Czy osoby, które doznały przemocy w dzieciństwie czy młodości z rąk duchownych, otrzymają należne im zadośćuczynienie finansowe? Tego domaga się między innymi Fundacja „Nie lękajcie się” i wiele organizacji i partii postulujących świeckie państwo.
Przypomnijmy fakty.
Latem 2004 roku Gdańskiem wstrząsnął news o wszczęciu postępowania prokuratorskiego w sprawie oskarżenia prałata Henryka Jankowskiego o gwałt na dwóch nieletnich chłopcach. Wkrótce media lokalne doniosły, że u kapelana „Solidarności” nic podejrzanego nie znaleziono, a oskarżający go mężczyźni mają problemy ze zdrowiem psychicznym i konfabulują. Padały też stwierdzenia, jakoby chcieli wyłudzić pieniądze od księdza Jankowskiego. Ówczesny lokalny lider Ligi Polskich Rodzin w Gdańsku, Jacek Kurski, inicjował krucjaty w obronie prałata, a w Warszawie kibicował mu Roman Giertych, szef LPR-u.
Pod koniec 2004 roku postępowanie w prokuraturze umorzono. Działacze „Solidarności” odetchnęli, tak samo jak konserwatywno-katolickie środowiska gdańskich elit. Sprawę zamieciono pod dywan, praktycznie bez żadnych głosów sprzeciwu. Ksiądz Jankowski był w Gdańsku poza, a właściwie ponad prawem, co wiedzieli wszyscy, także arcybiskup Tadeusz Gocłowski i papież Jan Paweł II. Nie było wówczas żadnej siły w Polsce, która byłaby gotowa rozliczyć kapelana „Solidarności” z wyrządzonych ludziom krzywd, ostentacyjnej pychy i ohydnego antysemityzmu. Na ten właśnie temat w czerwcu br. ukaże się, nakładem Wydawnictwa AGORA, książka autorstwa zmarłej niedawno Bożeny Aksamit i Piotra Głuchowskiego. Przeczytamy tam o ukrywanych dotąd ciemnych stronach życia księdza Henryka Jankowskiego.
Pracowałam wówczas, a więc już 15 lat temu, w samorządowej instytucji kultury i nieraz widziałam prałata z małoletnimi chłopcami na oficjalnych uroczystościach, wystawnych kolacjach w restauracjach, słyszałam też o dzieciach, które nocują w jego łóżku na plebanii. O tym się w Gdańsku mówiło w kuluarach. Liczyłam, że ojcowie „Solidarności” w końcu zabiorą głos, że będą się domagać prawdy i rozliczeń. Tak się jednak nie stało.
W 2010 roku ksiądz Jankowski umiera. Zamordowany niedawno prezydent Gdańska Paweł Adamowicz z entuzjazmem wspierał wówczas inicjatywę postawienia pomnika kapelanowi „Solidarności”, wyłożył nawet pierwsze 3000 zł z własnego portfela. Resztę uzbierał Społeczny Komitet Budowy Pomnika ks. Henryka Jankowskiego. Radni Gdańska większością głosów wyrazili zgodę na budowę pomnika, nikt nie był przeciw, siedmioro rajców wstrzymało się od głosu. Pomnik hucznie odsłonięto w 2011 roku na miejskim skwerze obok bazyliki św. Brygidy, jednego z gdańskich mateczników „Solidarności”.
czytaj także
Siedem lat później, w listopadzie 2018 roku, Bożena Aksamit, reportażystka z Trójmiasta, na łamach „Dużego Formatu” publikuje reportaż o gwałtach ks. Jankowskiego na dzieciach.
Opisuje w nim świadectwo Barbary Borowieckiej, którą w latach 70. ksiądz Jankowski kilkakrotnie zgwałcił, gdy miała 8 lat. Przypomina też oskarżenia chłopców z 2004 roku. Przytacza nowe fakty, w tym to, w jaki sposób „zamieciono pod dywan” postępowanie w prokuraturze w sprawie gwałtów księdza Jankowskiego.
Reportaż Bożeny Aksamit jest kamyczkiem, który wyzwala lawinę ujawniania krzywd Kościoła katolickiego. Gdańsk cały grudzień żył tym tematem. Większość byłych działaczy i działaczek „Solidarności” uważa jednak, że dopóki nie ma wyroku przesądzającego o winie prałata, dopóty obowiązuje zasada domniemania niewinności i ksiądz Jankowski ma dalej pozostać na cokole oraz być Honorowym Obywatelem Miasta Gdańska. Oni nic nie widzieli i nie słyszeli.
Inna część mieszkanek i mieszkańców Gdańska domaga się usunięcia pomnika i jest oburzona dalszym kryciem księdza pedofila. Pomnik jest kilkakrotnie oblewany czerwoną farbą, ciągle dostawia się tam tabliczki z napisem „Pomnik Hańby”, a także dziecięce buciki, symbolizujące krzywdy dzieci wyrządzone przez katolickich księży. Podobne tabliczki i buciki stawiane były z drugiej strony bazyliki św. Brygidy, pod pomnikiem papieża Jana Pawła II. Znikają jednak natychmiast, społeczni obrońcy Kościoła czuwają non stop.
Radni Gdańska na początku skandalu nie mają odwagi podjąć decyzji o rozbiórce pomnika. 14 stycznia 2019 roku prezydent Paweł Adamowicz ginie z rąk zamachowca. Temat pomnika i pedofilii w Kościele schodzi na drugi plan.
Sekielski: Księża wykorzystują seksualnie dzieci. Ludzie to wiedzą, a mimo tego milczą. Dlaczego?
czytaj także
Aż do 21 lutego. Rano tego dnia Gdańsk elektryzują zdjęcia powalonego nocą pomnika księdza Jankowskiego. Zrobili to trzej aktywiści z Warszawy (Konrad Korzeniowski, Rafał R. Suszek i Michał Wojcieszczuk), a całą akcję sfilmował znany dziennikarz Tomasz Sekielski. Gdańszczan i gdańszczanki znowu rozpalił spór o legendarnego kapelana. Urząd Miasta Gdańska decyduje się zabrać pomnik do swoich magazynów, jednak obrońcy księdza (m.in. znany gdański piekarz) wraz z działaczami „Solidarności” przypominają, że to oni są właścicielami statuy, i przejmują mosiężną figurę. Pełniąca funkcję prezydentki Aleksandra Dulkiewicz wydaje pismo, w którym ustala procedurę administracyjną na ponowne postawienie pomnika.
Działacze „Solidarności” ignorują jednak pismo od władz miasta i następnego dnia stawiają statuę na cokół. Przyglądają się temu biernie policja i straż miejska. Podobno nic nie mogli zrobić, choć wiedzieli, że pomnik jest przywracany nielegalnie oraz że teren jest miejski. Trwa jednak kampania wyborcza, a kontrkandydatami Aleksandry Dulkiewicz są dwaj fundamentaliści katoliccy. Gdańsk żyje jeszcze żałobą po prezydencie Pawle Adamowiczu, boi się zaogniania konfliktu.
Mapa pedofilii w Kościele może ochronić kolejne dziecko przed krzywdą
czytaj także
3 marca 2019 roku Aleksandra Dulkiewicz wygrywa wybory aż z 82-procentowym poparciem. Paweł Adamowicz nigdy nie miał tak silnego mandatu z powszechnych wyborów. Nowa prezydentka Gdańska nie waha się go użyć na sesji Rady Miasta Gdańska 7 marca – wygłasza mowę, zachęcając rajców do usunięcia pomnika, zmiany nazwy skweru i pozbawienia księdza Henryka Jankowskiego honorowego obywatelstwa Gdańska. „Radni, stoicie przed historyczną decyzją. Dla mnie ta sprawa jest bolesna także jako dla matki. Kiedy myślimy o możliwej krzywdzie dzieci, jest dla nas jasnym, że zawsze musimy stać po stronie ofiar” – mówiła prezydentka. Radni Koalicji Obywatelskiej i lokalnego Komitetu Wszystko dla Gdańska (byłe PO) podejmują 3 uchwały, zgodnie z jej propozycją. Radni PiS nie wzięli udziału w głosowaniu.
Działacze „Solidarności” nie odpuszczają jednak obrony swojego kapelana. Przywożą pod Radę Miasta Gdańska pomnik „Złotego Donka” z pomalowanej na złoty kolor pianki poliuretanowej, z którym związkowcy protestowali kilka lat temu przeciwko rządowi Donalda Tuska, i przekazują go radnym Gdańska. Fant za fant. Pomnik Donalda Tuska ubrany jest w koszulkę z napisem KonsTYtucJA. Obrońcy księdza Jankowskiego twierdzą, że decyzja o rozbiórce pomnika będzie złamaniem ustawy zasadniczej (m.in. artykułu o poszanowaniu godności człowieka). Pod ratuszem pojawia się też grupa lokalnych aktywistów i aktywistek trzymających transparenty „Stop pedofilii” i „Usunąć pomnik pedofila”.
czytaj także
Następnego dnia rano, 8 marca, związkowcy demontują pomnik kapelana „Solidarności”. Symbol pedofilii w Kościele katolickim znika zatem z przestrzeni publicznej Gdańska. Pozostaje cokół. Gorąca dyskusja dopiero się zaczyna. Nie mamy w Gdańsku wątpliwości, że obalenie pomnika księdza Jankowskiego, potem jego przywrócenie, a następnie zabranie go przez związkowców jest aktem symbolicznym na miarę skoku przez płot Lecha Wałęsy czy zatrzymania tramwaju przez Henrykę Krzywonos. Lawina rozliczania Kościoła za krzywdy ruszyła i nie wydaje się dzisiaj, by można ją było zatrzymać. Prędzej czy później powstanie Komisja Prawdy i Zadośćuczynienia, którą postuluje Marek Lisiński oraz działacze i działaczki Fundacji „Nie lękajcie się” (lokalnie także Lepszy Gdańsk), posłanka Joanna Scheuring-Wielgus i inne polityczki i politycy.
Diduszko z Watykanu: Chcemy dymisji biskupów chroniących księży pedofilów
czytaj także
Ożywiła się też debata publiczna i społeczeństwo obywatelskie. Kler Wojciecha Smarzowskiego obejrzało już ponad 5 mln Polek i Polaków, film wszedł właśnie na platformy VOD. W maju br. Tomasz Sekielski odpala premierę swojego filmu o pedofilii w Kościele. Wydawnictwo Krytyki Politycznej opublikowało książkę Artura Nowaka i Małgorzaty Szewczyk-Nowak Żeby nie było zgorszenia. Ofiary mają głos o księżach pedofilach, a także książkę Nowaka o dzieciach księży, Dzieci, które gorszą. Marta Abramowicz, autorka dwóch książek łamiących tabu milczenia w Kościele katolickim: Zakonnice odchodzą po cichu i Dzieci księży. Nasza wspólna tajemnica, zdobywa nagrody, wygrywa kolejne plebiscyty i jeździ po Polsce. Pomaga innym uwolnić się od tabu w Kościele, od ciężaru tajemnic, o których wszyscy wiedzą, ale nikt nie mówi głośno. Tej lawiny już się nie powstrzyma, bo ludzie domagają się prawdy i zadośćuczynienia dla ofiar. Chcą rozmawiać.
Mrocznej strony księdza Jankowskiego wiele osób w Gdańsku się domyślało. Niektórzy pewnie widzieli i wiedzieli, ale wyparli, bali się lub wstydzili mówić. Teraz już mogą. Nie lękajcie się!
***
Lidia Makowska – kulturolożka, aktywistka m.in. Kongresu Ruchów Miejskich i Trójmiejskiej Akcji Kobiecej, mieszczącej się w Świetlicy Krytyki Politycznej w Gdańsku.