Ponieważ Koalicja Europejska ma kłopot z wyrażeniem spójnego zdania na jakikolwiek temat, postanowiłem ją wesprzeć i podpowiedzieć, co jej przedstawiciele mogą mówić, kiedy już przegrają wybory. Proszę nie dziękować. Ja też kocham demokrację i chcę pomóc.
Jest jeszcze możliwe, że Koalicja Europejska wygra w wyborach do Parlamentu Europejskiego z PiS. Co prawda systematycznie brakuje jej kilku punktów procentowych w sondażach, może jednak jej elektorat się zmobilizuje.
Może wydarzy się cud. Może zdecyduje film Sekielskiego, który rykoszetem uderzy w polityków PiS tańczących (dosłownie, co warto sobie obejrzeć) z biskupami. Może Konfederacja, strasząc, że Żydzi zabiorą Polakom dawne żydowskie majątki, uszczknie rządzącym parę punktów.
Może wówczas się okaże, że to, co dziś wygląda na bezwład, bezradność i umysłowe lenistwo koalicji, jest wyrafinowaną strategią wyborczą. Że brak programu to genialny ruch Schetyny.
Że ataki polityków PO na Leszka Jażdżewskiego − który ośmielił się skrytykować Kościół katolicki przed występem Donalda Tuska − naprawdę przysporzyły koalicji głosów. Że przesłanie: „Trzeba odsunąć PiS, poza tym boimy się mieć zdanie w dowolnej sprawie”, popchnie do urn miliony nowych wyborców.
To wszystko się jeszcze może wydarzyć, chociaż wygląda na mało prawdopodobne. Czy ktoś jeszcze pamięta opinię, że wybory europejskie miały być łatwiejsze dla opozycji? Nie słyszę tego ostatnio.
Ponieważ Koalicja ma kłopot z wyrażeniem spójnego zdania na jakikolwiek temat, postanowiłem ją wesprzeć i podpowiedzieć, co jej przedstawiciele mogą mówić, kiedy już przegrają wybory. Proszę nie dziękować. Ja też kocham demokrację i chcę pomóc. Podpowiem więc publicystom koalicyjnej prasy, co mogą pisać.
Kto winien przegranej
Na wstępie: żadnych rozliczeń. Żadnego podważania autorytetu przywódców. Grzegorz jest naszym generałem, a nie zmienia się generałów w czasie bitwy.
czytaj także
Usłyszymy więc: Schetyna teraz przegrał, ale w październiku poprowadzi nas do zwycięstwa. Pomysł „wszyscy razem przeciw PiS” się nie sprawdził, ale sprawdzi się jesienią. Dlaczego? Nie wiadomo, ale tego nie wolno kwestionować. Kto ten pogląd podważa, jest wrogiem demokracji i wolności. Kto nie skacze, ten nie kocha demokracji. Skaczemy wszyscy razem: raz, dwa. Zamiast myśleć, trzeba zewrzeć szeregi. Nie ma czasu na dyskusję. Wolność jest zagrożona.
Kto winien przegranej? Źli ludzie. Oto lista. Alfabetycznie:
Biedroń Robert. Zły człowiek. Rozbijał opozycję. Zamiast grzecznie włączyć się do Frontu Jedności Narodu, próbował robić coś swojego. Że sondaże pokazywały, że opozycja z Biedroniem osobno dostanie więcej głosów niż z Biedroniem w koalicji? Zignorujmy to. Wiadomo przecież, że wybory wygrywa się zgodnie ze staropolską zasadą wojenną „kupą, mości panowie”.
To wszystko napisze na Twitterze Tomasz Lis, dodając parę emotikonów z napiętym muskułem. Bardzo lubi ich używać.
czytaj także
Jażdżewski Leszek. Zły człowiek. Zakłócił wielkie przemówienie Donalda Tuska. To przez niego już kwadrans później nikt nie pamiętał, o czym Tusk mówił (przecież nie dlatego, że Tusk nie miał nic do powiedzenia poza banalnymi ogólnikami, to było po prostu bardzo głębokie).
Jażdżewski skrytykował Kościół. Na krytykę Kościoła jeszcze nie czas. Może jeszcze kiedyś nadejdzie, ale jeszcze nie teraz. Kiedy? Nie wiadomo. Kiedyś. Jażdżewski za radykalnie. Za ostro. Nasz elektorat tego nie lubi. Nasz elektorat chce, żeby było jak dawniej.
Podleśna Elżbieta. Radykalna działaczka, żeby nie powiedzieć — wariatka. Po co komu ta tęcza z Matką Boską? Nie mogła tego zrobić po wyborach? Po co? No po co? Za ostro. Za radykalnie. Nasz elektorat tego nie lubi. Chce, żeby było jak dawniej. Wolność tak, ale bez przesady z tymi gejami: niech się nie pchają wszędzie z tą swoją tęczą. Związki partnerskie? Jak PO rządziła, żadnych związków nie było i było dobrze. Pogadamy po wyborach (he, he, he).
Marek Belka: Te wybory to jest wojna kultur, wojna cywilizacji
czytaj także
Sovieticus (homo). W głębszych analizach publicystycznych przeczytamy, że naród głosował na PiS, ponieważ ma folwarczną mentalność, sprzedał się za 500+, jest prymitywny, ciemny, pazerny i nacjonalistyczny. Mentalność przeorana przez komunizm i pańszczyznę nie dojrzała do prawdziwej demokracji. Ewidentnie naród nie był taki, kiedy Platforma notowała ponad 50 proc. w sondażach (to było dawno i już nikt nie pamięta). Teraz jednak ujawnia się jego prawdziwa natura. Natura chama i niewolnika z czworaków. Kto tym ludziom w ogóle dał prawo głosu?
Uwiąd i bezwład
Koalicja więc, nawet jeśli przegra, nigdy nie będzie winna. Być może w akcie odwagi jakiś publicysta napisze „byliśmy głupi” i powie, że anty-PiS przegrał, bo poza byciem anty-PiS nie miał Polakom nic do zaproponowania. Żadnej nowej myśli, żadnego nowego pomysłu: Koalicja chciała wygrać siłą bezwładu, przyzwyczajenia i sentymentu do tego, co było przed rządami PiS. Pojawiające się w przemówieniu Tuska wzmianki o katastrofie klimatycznej uznano u nas za rewolucyjne i świeże: „Tusk wrócił z Europy i popatrzcie, jaki światowy”.
Traczyk: Polityka to chcieć czegoś, a Wiosna chce nowej wizji Europy
czytaj także
Zobaczymy 26 maja. Może się okazać, że nie mam racji i KE w swojej kampanii postawiła na najpotężniejszą siłę polityczną w Polsce − siłę umysłowego bezwładu.
Nie byłoby to zaskakujące: w niemyśleniu mamy długą tradycję. W 1866 r. Cyprian Norwid tak opisywał polskie życie umysłowe: „Szlachciców kilku, zebrawszy się raz w tydzień na herbatkę, pisze sobie to i owo i drukuje − żony kupują i czytają czasem. Wszystko to wygląda na duży Album, gdzie podpisują się dobrzy znajomi na pamiątkę. Oto i cały rrruch umysłowy w narodzie (…)”. U nas − dodawał − „każda książka za późno wychodziła i wychodzi”.
Polacy − pisał niecałe pół wieku później Stanisław Brzozowski − nie wierzą w złożoność świata, nie chcą o niej myśleć, wolą swojskość i konwenans. „Jeżeli jest coś, czego nienawidzę całą siłą duszy mojej, to ciebie, ciebie, polska ospałości, polski optymizmie niedołęgów, leniów, tchórzy… Od XVII wieku jesteśmy już w Europie gapiami, przyglądającymi się z paradyzu wielkiemu dramatowi świata…”.
Dziś „wielkim dramatem świata” jest globalne ocieplenie czy kryzys uchodźczy, a my zachowujemy się tak, jak gdyby to wszystko działo się na jakiejś innej planecie. Tusk zaś dostaje brawa tylko za to, że powiedział u nas coś, co od dwóch dekad można codziennie przeczytać w każdej zachodniej gazecie.
Jest tylko jedna niepodzielna Polska − krzyczał Brzozowski − „Polska uwiądu starczego”. Brzmi to jak podsumowanie strategii wyborczej Koalicji Europejskiej. Kto wie, może na nim wygra. Jeśli przegra, lista winnych już jest gotowa.