Żubry to gatunek ściśle chroniony. Jak to się dzieje, że regularnie padają ofiarą komercyjnych polowań? – wyjaśnia Magda Gołębiewska z Greenpeace Polska.
Agnieszka Wiśniewska: Teoretycznie w Polsce żubry są chronione. Zgoda na odstrzał żubra powinna być wydawana w wyjątkowych sytuacjach. Mimo to z raportu opublikowanego właśnie przez Greenpeace Polska wynika, że żubry są regularnie zabijane. Jak to możliwe?
Magda Gołębiewska: Żubry można zabijać np. wtedy, gdy cierpią z powodu choroby, wypadku lub są agresywne w sposób zagrażający bezpieczeństwu ludzi. Ale polskie prawo stawia warunek – odstrzał jest możliwy tylko wówczas, gdy dla konkretnego przypadku nie ma żadnego rozwiązania alternatywnego. Ale mimo jasnych zapisów prawa polskiego i europejskiego zwolennicy wnioskujący o zgodę na odstrzał używają ciągle tej samej furtki, tzn. Strategii Ochrony Żubra z 2007 roku, która wyznacza maksymalną dopuszczalną liczebność stad w Polsce. Przekroczenie tej liczby jest podawane jako główny powód konieczności zabicia zwierząt. Organem decyzyjnym jest Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska, która akceptuje takie omijanie prawa i wydaje zgody na zabicie żubrów. Co więcej, GDOŚ zgadza się na zabijanie żubrów – gatunku ściśle chronionego – poprzez komercyjne polowania.
Dlaczego uważacie, że powody podawane przez wnioskujących o zgodę na zabicie żubra i np. wywóz za granicę jego skóry – konieczność regulacji liczebności stada, poprawa stanu zdrowotnego populacji żubra czy ograniczenie szkód w uprawach rolnych i leśnych – nie są prawdziwe?
Nie zawsze są nieprawdziwe. Ale bardzo często są nadużywane. Są sposoby alternatywne, by poradzić sobie z tymi problemami. Zanim zastrzeli się rzekomo chorego osobnika, można sprawdzić, czy rzeczywiście jest zakażony (często sprawdza się to dopiero po odstrzale). Szkody rolnicze rekompensuje się finansowo, zresztą w porównaniu do szkód wyrządzanych przez inne zwierzęta te, których sprawcą jest żubr, są naprawdę znikome. Trudno też mówić o konieczności regulacji liczebności w przypadku gatunku mniej licznego niż nosorożec czarny. Powtórzę: jeśli są alternatywy – odstrzał jest niezgodny z polskim prawem.
Czy Jan Szyszko popełnił przestępstwo, strzelając do bażantów?
czytaj także
Analizowaliście wnioski składane do Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska przede wszystkim z nadleśnictw Borki i Krynki i macie wątpliwości, czy nie jest przypadkiem tak, że stworzono system zapewniający, głównie bogatym, zagranicznym myśliwym, stały dostęp do polowań na żubry. Skąd to podejrzenie?
Przede wszystkim warto spojrzeć na odsetek wykorzystania zgód na odstrzał. W stadzie białowieskim wykorzystywana była najwyżej połowa zgód, w stadzie zachodniopomorskim – jeszcze mniej. W Krynkach i Borkach zgody wykorzystywane są niemal w całości. To nie przypadek, bo właśnie w tych stadach żubry zabijane są przez płacących za to myśliwych, a nie, jak w innych stadach, przez wykwalifikowanych pracowników w ramach ich obowiązków. Według dostępnych danych część zysków z takiego procederu przeznaczana jest na utrzymanie stada. Na co dokładnie? W dużej mierze na paszę. I tu kolejna niespodzianka: w Borkach na jednego żubra przeznacza się rocznie kilkanaście razy więcej paszy niż w Puszczy Białowieskiej.
Co to oznacza?
Ograniczoną śmiertelność naturalną, zwiększoną liczbę potomstwa – a więc rozrastanie się stada. A skoro tylko jego liczebność przekroczy poziom zapisany we wspomnianej strategii – zaprasza się kolejnych myśliwych. To jest przepis na hodowlę trofeów, a nie zarządzanie stadem ściśle chronionego gatunku.
Z waszego raportu wynika, że do nadleśnictwa Borki trafiają też żubry ze stad z innych nadleśnictw.
Do Borek trafiają przede wszystkim żubry z tzw OHŻ, czyli ośrodków hodowli żubrów. Z ośrodka hodowli żubra wybiera się kilka osobników do dalszej hodowli. O tym, które to osobniki, decyduje specjalna komisja. Żubry jadą do Borek i najpierw trafiają do zamkniętej zagrody. Tam spędzają kilka miesięcy, będąc atrakcją dla turystów. A kiedy przychodzi czas ich uwolnienia, ta sama komisja stwierdza, że te żubry są już za stare na to, by przyjęły się w nowym stadzie. Rekomendacja? Odstrzelić. Żubry zostały przewiezione przez całą Polskę tylko po to, by zginąć od kuli komercyjnego myśliwego! Gdyby rzeczywiście były chore, powinny zostać zastrzelone w ośrodku, z którego przyjechały, bo są tam wyspecjalizowani pracownicy, którzy mogliby to zrobić. Ale wtedy nie byłoby trofeum ani poprzedzającej je „imprezy”, czyli polowania. Zresztą trudno to nawet nazwać polowaniem, bo żubry po prostu czekają na kulkę, patrząc na myśliwego. Nie uciekają.
Paradoksalnie „trofea” z tych schorowanych i słabych żubrów są wysoko cenione. Jak to możliwe?
Żubry zostały przewiezione przez całą Polskę tylko po to, by zginąć od kuli komercyjnego myśliwego!
Bo większość z tych żubrów wcale nie jest słaba czy chora. Mało który myśliwy jest zainteresowany strzelaniem do mizernych zwierząt. Jeśli podstawą do zabicia jest „przekroczenie pojemności środowiskowej”, czyli rzekomo zbyt duża liczba żubrów, to ofiarą polowania może paść nawet dorodny osobnik. Rzeczywiście czytając sprawozdania z odstrzałów, które do GDOŚ dostarczają nadleśnictwa, trudno się nie zdziwić, że te wszystkie schorowane żubry są potem wyceniane jako doskonałe trofea. Co więcej na rynek trafia też mięso z tych zabitych zwierząt. Według polskich przepisów jest to nielegalne bez uzyskania zezwolenia, a więc zarówno sprzedający mięso żubra, jak i kupujący, czyli np. klient restauracji, łamią obowiązujące prawo.
Myśliwi często dokarmiają dziko żyjące zwierzęta, tłumacząc, że bez dokarmiania by nie przeżyły. Tymczasem tak naprawdę zwierzęta nie tyle są dokarmiane, co po prostu regularnie karmione po to, żeby było ich więcej do zabicia, żeby przyzwyczaiły się do miejsca dokarmiania, które będzie miejscem ich odstrzału. Piszecie, że w przypadku żubrów dokarmianie też nie ma wiele wspólnego ze wspieraniem zwierząt, a jest częścią łańcucha „polowań na żubry”. Jak to działa?
Żubry, jak wszystkie inne dzikie zwierzęta, zimą cierpią na brak pożywienia. A przynajmniej tak być powinno. Jeśli zarządca stada dokarmia żubry minimalnie, może się zdarzyć, że słabsze, chore, stare osobniki nie przeżyją zimowego głodu i padną. Nie ma w tym nic złego – tak działa naturalna selekcja. Tym bardziej, że takie zdechłe zwierzę ma jeszcze ogromną rolę do odegrania w ekosystemie – staje się źródłem pożywienia dla dziesiątek różnych gatunków. Jeśli jednak decydujemy się na bardzo intensywne dokarmianie żubrów, jak to ma miejsce na przykład w nadleśnictwie Borki, efektem jest mniejsza śmiertelność naturalna, większa liczba młodych, a także większa zimowa koncentracja zwierząt, co sprzyja przenoszeniu się chorób. Jednym słowem – otrzymujemy doskonały pretekst do kolejnych odstrzałów. Nie ma lepszego dowodu na to, że zimowe dokarmianie służy nie tyle trosce o gatunek, ile trosce o trofea.
Zenon Kruczyński: Za zło czynione przyrodzie przyjdzie w końcu zapłacić
czytaj także
Co się dzieje z zabitymi zwierzętami? Dokąd trafiają?
Większość zabitych w komercyjnych polowaniach żubrów zdobi kominki myśliwych – najczęściej zagranicznych – którzy byli skłonni zapłacić nie tylko za możliwość strzelenia do tego zwierzęcia, ale również za możliwość wywozu za granicę głowy czy skóry. Swoją drogą – taki proceder również jest dopuszczalny jedynie wówczas, gdy nie można wskazać alternatywy. Pytanie, czy rzeczywiście nie ma alternatywy do sprzedaży ciała zabitego żubra. Pozostaje jeszcze mięso, które, jak już wspomniałam wcześniej, jest sprzedawane firmom handlującym dziczyzną lub znika w niewyjaśnionych okolicznościach.
Ile żubrów zabija się rocznie w Polsce?
Kilkadziesiąt. Oczywiście nie wszystkie giną w wyniku komercyjnych polowań. Część odstrzałów ma swoje uzasadnienie i odbywa się z poszanowaniem prawa. Jednak pewnie nawet ponad połowa przypadków to niemające nic wspólnego z zasadami opieki nad chronionym gatunkiem odstrzały komercyjne
Czy przy takim poziomie odstrzałów możliwie jest zwiększenie populacji żubra w Polsce?
Populacja żubra rośnie – odstrzały komercyjne mają na razie miejsce tylko w dwóch z pięciu stad i tam rzeczywiście dynamika wzrostu stada jest najniższa. Ale problemem nie jest spadek liczebności żubra w wyniku odstrzałów, a to, że z jednej strony zaburzają one naturalne procesy ekologiczne, z drugiej zaś – prowadzą do deprecjacji chronionego gatunku.
Jakie są zalecenia Greenpeace po przygotowaniu raportu opisującego proceder polowania na żubry w naszym kraju?
Po pierwsze Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska powinna zaprzestać wydawania decyzji zezwalających na zabijanie żubrów z wyłączeniem sytuacji jednostkowych, kiedy nie ma rozwiązań alternatywnych. Po drugie eksperci i instytucje zajmujący się ochroną żubrów w Polsce powinni wypracować nowe zasady zarządzania stadami, zgodne z przepisami polskiego i europejskiego prawa oraz nowoczesną metodologią i wiedzą na temat tego gatunku. Jedną z tych zasad powinno być uznane śmierci naturalnej za czynnik konieczny do regulacji liczebności populacji wolno żyjących. Po trzecie zamiast odstrzału „nadliczbowych” osobników powinno dążyć się do tworzenia nowych wolnych stad w Polsce na obszarach zapewniających optymalne warunki dla gatunku.
Wszystkie infografiki pochodzą z raportu Greenpeace.
czytaj także
***
Magda Gołębiewska – biolożka z wykształcenia, przyrodniczka z zamiłowania. W Greenpeace Polska pracuje od lutego tego roku, zajmuje się kampaniami dotyczącymi ochrony różnorodności biologicznej. Przez ponad 17 lat prowadziła projekty z zakresu ochrony gatunków m.in. w WWF Polska. Opracowała raport Greenpeace Polowanie – ochrona żubra po polsku. Prywatnie mama Marianki, opiekunka dwóch psów, zakochana w suwalskich jeziorach.