Prawda, że ładnie powiedziane? Prawda, że zaskakujące, nawet jak na polski Episkopat?
Dawno czegoś takiego nie było. Czegoś, co by Polskę w świecie rozsławiło, umacniając nasze jakże zasłużone poczucie wyjątkowości wśród narodów świata. Warto było czekać. Oto wypowiedź Przewodniczącego Komisji Episkopatu Polski arcybiskupa Józefa Michalika na temat doniesień o pedofilli wśród duchownych: „Ile jest ran w dziecięcych sercach, w dziecięcych życiorysach, kiedy rozchodzą się rodzice. Dzisiaj nikt nie mówi o rozwodzie, że to jest krzywda dla dziecka. (…) Wiele tych molestowań udałoby się uniknąć, gdyby te relacje między rodzicami były zdrowe. Słyszymy nie raz, że to często wyzwala się ta niewłaściwa postawa, czy nadużycie, kiedy dziecko szuka miłości. Ono lgnie, ono szuka. I zagubi się samo i jeszcze tego drugiego człowieka wciąga. (…) Dzisiaj otrzymujemy z instancji międzynarodowych światowych instrukcję, że mamy zaczynać informację, czy wprowadzenie w życie seksualne dziecka, w przedszkolach. To jest horrendalna rzecz (….)” (Cytuję za PAP, polecam całość).
Prawda, że ładnie powiedziane? Prawda, że zaskakujące, nawet jak na polski Episkopat? Nie mam wątpliwości, że dzięki Michalikowi o pięknym i egzotycznym kraju nad Wisłą będzie w świecie głośno.
Dziwne rzeczy słyszy się ostatnio z ust polskich duchownych. Ostatnio sporo było na przykład o potwornościach „ideologii gender” – Kinga Dunin utkała z tego zabawny wywiad z samą sobą. Polecam i podziwiam, ale mnie by się tak nie chciało. Ezopowa mowa biskupów czasem mnie złości, czasem nawet oburza, ale najczęściej zwyczajnie nudzi. Tym razem jest inaczej. Zatkało mnie. Wypowiedź Michalika czytałam kilka razy w osłupieniu. Jestem pewna, że odnotują ją światowe media. Może nawet wróci tu do nas jakieś echo z Watykanu?
Co nam mówi arcybiskup? Że brzydko jest się rozwodzić? Ależ skąd! On nam mówi, że w Polsce jest inaczej niż wszędzie indziej, że polski Kościół trzyma się mocno i żaden Franciszek mu nie straszny.
W innych krajach Kościół płaci ofiarom molestowania odszkodowania, a przede wszystkim przeprasza, kaja się, obiecuje poprawę. Skandale pedofilskie rzuciły cień na Kościół z Stanach Zjednoczonych, Irlandii, Niemczech. Otóż nie z nami takie numery, powiada Michalik. Nasz Kościół ma inne plany. Nie zamierza się z niczego spowiadać, nikogo przepraszać, o odszkodowaniach nie wspominając. Polski Kościół pozostanie w roli spowiednika. Zaprasza do konfesjonału wszystkich wokół. Na razie dowiadujemy się, że molestowaniu dzieci przez polskich księży winni są:
a) rodzice ofiar (bo kłócą się i rozwodzą, przez co dzieci lgną do innych, czyli na przykład do księży);
b) same ofiary (bo lgną oraz szukają, czyli same się księżom w ręce pchają, same się molestowania domagają, wciągając w to bogu ducha winnych księży);
c) organizacje międzynarodowe oraz Unia Europejska (bo chcą dzieci o pedofilskim zagrożeniu edukować, czyli deprawować, bo takie rozochocone edukacją dziecko lgnie potem do niewinnych księży).
Swoją drogą, fascynujące jest samo słowo „lgnie”. Lepkie jest i dwuznaczne. Trudno orzec, czy ten, kto „lgnie”, ma budzić nasze współczucie, czy odrazę. Małe słówko, a pozwala usprawiedliwić wielką podłość, z dziecka-ofiary zrobić podejrzanego.
„Lgnięcie” można zresztą śmiało polecić wszystkim gwałcicielom – czyż kobiety same do nich nie „lgną”?
Skupmy się jednak na liście winnych. Otóż jest ona zdecydowanie za krótka i nierozwojowa. Należy do niej koniecznie dopisać Cywilizację Śmierci i Wszechświatowe Lobby Homoseksualne (z tych samych powodów co zawsze) oraz papieża Franciszka (bo za dużo o molestowaniu mówił i w gruncie rzeczy sprowokował całą aferę). Warto też dorzucić jakieś konkretne osoby, najlepiej zamożne. Takie, którym nasz Episkopat będzie mógł wytoczyć procesy o odszkodowania. Mam nawet kilka propozycji: Janusz Palikot? George Soros? Lady Gaga? Bo pozew zbiorowy polskiego Episkopatu przeciw ofiarom księży-pedofili raczej nie wchodzi w grę, prawda?