Studenci i naukowcy nie walczą tylko o swoje interesy. Stawką jest kształt świata, w którym będziemy żyć.
Przez lata światem polskiej nauki rządziło przekonanie, że należy popierać różne oświecone partie, bo rozsądni ludzie na pewno nie zlekceważą nauki. Potem naukowcy musieli sobie tłumaczyć, że jeśli rozsądni rządzący nie dają na naukę więcej pieniędzy, to na pewno nie mogą i zmuszają ich do tego zewnętrzne okoliczności. No i trzeba jeszcze trochę poczekać. Dziś tego typu myślenie odchodzi w przeszłość, o czym mogliśmy się przekonać podczas blokady Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, którą zorganizował Komitet Kryzysowy Humanistyki Polskiej.
W wykładach wygłoszonych przez czworo wybitnych profesorów wyraźnie słychać było, że czas oczekiwania na jakieś lepsze jutro polskiej nauki się skończył. Po reformach Kudryckiej trudno wyobrażać sobie, że przyszłość = teraz + więcej pieniędzy.
Jeśli nie zmieni się zasad, które po reformie rządzą programami studiów, produkcją wiedzy i dzieleniem pieniędzy, naukę i uczelnie czeka zapaść, z której trudno będzie się wydobyć.
Dzisiejszy system opiera się na przekonaniu, że konkurencja zawsze przynosi zbawienne efekty, inwestować należy tylko w najlepszych, a cała aktywność naukowców powinna być skoncentrowana na produktywności mierzonej w punktach. W dłuższej perspektywie oznacza to likwidowanie mniejszych uniwersytetów, które uznane zostaną za placówki „marnujące” pieniądze, które mogłyby wzmocnić i tak już silne, flagowe uczelnie. Dzielenie pieniędzy przede wszystkim przez granty sprzyjać będzie tworzeniu w nauce dwóch pokładów – na górnym płynąć będą ci, którzy świetnie radzą sobie w systemie grantowo-publikacyjnym, a na dolnym tłoczyć się będą przeciążeni dydaktyką, słabo opłacani i niepewni zatrudnienia knowledge-workerzy. Wreszcie nacisk na uczestnictwo w zamkniętym naukowym obiegu publikacyjnym odetnie uniwersytet od jego funkcji społecznych i krytycznych, zamieniając naukowców w kogoś zbliżonego do pracowników międzynarodowych korporacji zwolnionych z obowiązków wobec otaczających ich „dzikich autochtonów”.
Podczas swojego wykładu Andrzej Leder zwrócił uwagę, że reforma nauki nie wzięła pod uwagę peryferyjności Polski, wprowadzając zasady służące de facto krajom centrum, a polskich naukowców skazujące na nierówną konkurencję. Mówił, że w naszej sytuacji potrzebna jest refleksja nad tym, jak wzmocnić krytyczne funkcje nauki tak, aby identyfikować i powstrzymywać negatywne efekty globalizacji ekonomicznej zwłaszcza dla grup najsłabszych. Małgorzata Jacyno podkreśliła wysoki poziom biurokratyzacji dzisiejszego systemu, marnującego dużą część energii pracowników i studentów, którzy zamiast w tworzenie wiedzy angażowani są w produkcję formularzy i sprawozdań. Ewa Graczyk powiedziała, że rządzący traktują uniwersytety jak niegdyś PGR-y. Z ich punktu widzenia najlepszym rozwiązaniem byłoby pozbycie się słabszych uczelni bez refleksji nad tym, jak dramatyczne konsekwencje społeczne to przyniesie. Przemysław Czapliński stwierdził, że kontynuacja polityki Ministerstwa Nauki skończy się jego zlikwidowaniem, bo hołdowanie zasadom komercjalizacji podkopie samą ideę uczelni publicznych zaangażowanych w życie wspólnoty i doprowadzi do zamiany uniwersytetów w biznes.
Treść wykładów i nastrój przed ministerstwem świadczy o tym, że w środowisku naukowym coś się przełamało. Oprócz tego, że nie ma na co czekać, coraz wyraźniejsze jest przekonanie, że nauka będzie taka, jaką wywalczą sobie naukowcy. Rymuje się to z protestami studentów na UW (współorganizowali też blokadę przed ministerstwem), którzy od miesiąca protestowali przeciw zmianom regulaminu studiów i wprowadzaniu opłat za opóźnienia w oddawaniu prac dyplomowych.
Podejmując walkę o uniwersytet, studenci i naukowcy nie walczą tylko o swoje interesy. Stawką jest kształt świata, w którym żyć będziemy wszyscy. Albo stanie się on miejscem, gdzie wielcy biorą wszystko i na całą bezsilną resztę patrzą z góry, albo urządzać będziemy go tak, aby wzmacniać słabych i zwiększać ich sprawczość.
Czytaj także:
Veronika Pehe: Studenci UW – nie jesteście sami!
Mikołaj Bendyk: Nic o nas bez nas!
Borys Jastrzębski: Nie chodzi o wiecznych studentów
Borys Jastrzębski: Jak uchwalić studentom regulamin (bez ich udziału)
Maciej Gdula: Uniwersytet to nie firma!
Sławomir Sierakowski: Piszesz czy płacisz?
Michał Smoleń: Prawo do uniwersytetu
**Dziennik Opinii nr 140/2015 (924)