Hanna Gronkiewicz-Waltz chce postawić rząd w trudnej sytuacji. Ale nie zapominajmy, że to gra między PiS i PO wprowadziła nacjonalistów do głównego nurtu.
Hanna Gronkiewicz-Waltz zakazała marszu nacjonalistów 11 listopada. Dla części osób stała się dzięki temu nowym apostołem antyfaszyzmu. Ja jakoś nie mogę się przekonać.
Nie chcę wpaść w nastrój rozliczeń w stylu, a gdzie HGW była 11.11.11, gdy blokowaliśmy tzw. marsz niepodległości, ale tak zupełnie abstrahować od timingu chyba nie można? Prezydent miała długie 7 lat na ocknięcie się i zrozumienie, jaki pochód chodzi po ulicach stolicy w listopadzie. W dodatku przez 4 lata z tych 7 rządzili jej koledzy i koleżanki z PO, którzy mieli pełną kontrolę nad aparatem przymusu i niemałe wpływy w sferze sądownictwa. Dlaczego wtedy nie wyoutowała się jako antyfaszystka i nie zrobiła wszystkiego, żeby marsz zablokować?
czytaj także
Bardzo łatwo na to pytanie odpowiedzieć. Bo wtedy to Platforma musiałaby się zająć ogarnięciem sytuacji. A dziś? Dziś oczywiście musi to zrobić Prawo i Sprawiedliwość. Zakaz Marszu to cyniczna zagrywka, żeby postawić rząd w trudnej sytuacji. HGW i reszta PO nie jest taka głupia, żeby nie rozumieć, jak zadziała zakaz.
Do Warszawy przyjedzie 60 tysięcy wkurzonych nacjonalistów, żeby pokazać, że nie boją się władzy. I to nie HGW będzie się z nimi mordować, tylko chłopaki od Brudzińskiego. Jeśli pozwolą Marszowi przejść przez miasto, będzie można mówić, że chronią faszystów i oddają im Polskę. Jeśli będzie wojna uliczna, to tylko potwierdzi, że uczestnicy Marszu to ekstremiści i należy ich zbanować. A PO wystawi potem pierś do dekoracji orderem obrońców demokracji i zgarnie pod swoje skrzydła wszystkich, którzy boją się skrajności w polityce.
Odpowiedzią PiS-u na tak zastawioną pułapkę jest deklaracja prezydenta Andrzeja Dudy i premiera Mateusza Morawieckiego o zorganizowaniu pochodu państwowego na trasie Marszu godzinę później, niż chcieli to zrobić narodowcy. Dziś obserwujemy więc zamieszanie, bo nie wiadomo, jak ostatecznie będzie wyglądał przemarsz. Zapewne wszystko się przemiesza i prezydent z premierem pójdą razem z nacjonalistami.
Nie wiem, czy PiS będzie tą samą partią, gdy przespaceruje się z ONR-em i kibolami między rondem Dmowskiego i Stadionem Narodowym, ale szczerze mówiąc, wolałbym się tego nie dowiadywać. A przed zagrywką HGW z zakazaniem Marszu na podobny spacer nie było szans.
„Duma, duma, narodowa duma”. Fotorelacja z Marszu Niepodległości
czytaj także
Natomiast skrajna prawica raczej zaciera ręce. Spacer z premierem i prezydentem raczej nie zaszkodzi, bo można zyskać trochę powagi i stateczności, a przy okazji swoje race odpalić. I będą to race na centralnym wydarzeniu obchodów stulecia niepodległości. Lepszego prezentu nie można było dostać.
Gra między PiS i PO wprowadziła nacjonalistów do głównego nurtu. Jeśli ktoś jest prawdziwym antyfaszystą, to im powinien powiedzieć No pasarán!