Kraj

Dziesiąty Kongres Kobiet, czyli jak 500+ rozgrzało nas do czerwoności

Kongres Kobiet 2018. Fot. FB Agata Jankowska

Fakt, że Kongres odbywał się w Łodzi, miał wpływ na jego przebieg.

Jubileuszowy, bo dziesiąty, i jednocześnie w stulecie zdobycia praw wyborczych, ogólnopolski Kongres Kobiet odbył się 16 i 17 czerwca w Łodzi. Bez wątpienia lokalizacja miała pływ na jego przebieg. Poza obecnością lokalnych tematów – jak herstorii w ujęciu Łódzkiego Szlaku Kobiet – na kształt programu Kongresu wpłynęły lokalne aktywistki, które włączyły się organizację. Były wśród nich Łódzkie Dziewuchy, osoby zaangażowane w obronę praw pracowniczych, organizację obchodów rocznicy Rewolucji 1905 roku, Manif czy Marszów Równości, ludzie z Fabryki Równości czy prowadzącego edukację seksualną Spunka.

Kolektyw Szechiny. Czytaj między wierszami

czytaj także

Innowacją w stosunku do wcześniejszych kongresów było stworzenie odrębnego i samodzielnego Centrum Społecznego. Jego organizacją merytoryczną zajmowała się Martyna Urbańczyk, członkini zarządu okręgowego Razem, a tematyka okazała się tak obszerna, że wręcz wylewała się z programu tego centrum na pozostałe. Centrum otworzyła debata o prekariacie, był panel o badaniach dotyczących pracy kobiet, gdzie pojawiły się także kwestie kobiecych protestów pracowniczych oraz politycznych karier kobiet. Rozmawiałyśmy o pracy opiekuńczej (panel Czy kobieta wydziela z siebie troskę jak pszczoła miód?), o ageizmie (panel Nie PESEL czyni kobietę). Największe emocje wzbudził chyba jednak panel o programie 500+. Temat 500+ wyłonił się już na panelu o prekariacie – i wydaje się, że to właśnie ten temat wywołał najwięcej dyskusji i sporów. Do protestu osób z niepełno sprawnościami i ich rodzin bezpośrednio nawiązywało centrum „Chcemy całego życia”, zorganizowane przez Anię Duniewicz, koordynatorkę lokalną Kongresu.

Drugiego dnia przed koncertem Żelaznych Wagin i po premierze kolejnego odcinka Przy kawie o sprawie, między rytualnymi siostrzeńskimi pocałunkami a skargami na zmęczenie (usprawiedliwionymi), na nagłośnienie (słusznymi) i obstawianiem, kto dostanie nagrodę jubileuszowego Kongresu (dostała Agnieszka Holland, zasłużenie) wciąż wracałyśmy do tematów poruszanych w Centrum Społecznym. Spierały się te, dla których program 500+ jest przede wszystkich zagrożeniem aktywności zawodowej kobiet, z tymi, które upatrują w nim poszerzenia sfery wolności matek, i po obu stronach pojawiały się i argumenty, i żywe emocje. Jedne sprzeciwiały się nazywaniu beneficjentek programu, które zrezygnowały z pracy, bohaterkami. Inne równie ostro odmawiały oceniania decyzji tych matek przez kobiety, dla których kwota pięciuset złotych miesięcznie stanowi tylko nieznaczny ułamek domowego budżetu. Wydaje się, że na kongresowe forum wrócił spór, który zdążył już wcześniej podzielić środowiska kobiece i lewicowe.

„Przy Kawie o Sprawie”: Mężczyźni nie nadają się do polityki

Zapewne stosunek do programu 500+ to tylko jedna z różnic między kobietami, które przyjechały na Kongres. Jedne krążyły wokół stoisk z kosmetykami czy biżuterią, inne przy stolikach organizacji pozarządowych, jedne kupowały książki, inne koszulki czy sukienki, a niektóre w ogóle nic nie kupowały. Pewnie różnimy się między sobą pod wieloma innymi względami, a w kongresowym tłumie trzymałyśmy się razem z tymi, z którymi łączy nas więcej niż dzieli. Od 2009 roku, gdy powstający Kongres Kobiet wzbudzał nadzieje i liczne oczekiwania, tak samo jak niemniej liczne krytyki, minie wkrótce dziesięciolecie. Kongres wprowadził w tym czasie do mainstreamu feminizm, a do ordynacji wyborczej zapis o kwotach na listach wyborczych, i – wreszcie – dotarł ze swym przekazem do kobiet spoza centrum Nie będę wciskać, że neoliberalizm obecny w KK od jego zarania zastąpiony został w ten weekend w cudowny sposób przez idee lewicy, w Łodzi raczej spotkały się kobiety reprezentujące wszystkie nieprawicowe poglądy i postawy wraz z tymi, które uważają się za apolityczne, a lewicowe wartości i dyskursy znalazły tam swoje miejsce obok innych, tak jak ludzie z partii Razem znaleźli się obok tych z Nowoczesnej, jak stoisko wydawnictwa Krytyki Politycznej obok stoiska łódzkiego Liberte. Szkoda tylko, że stoiska praw zwierząt i porad prawnych nie znalazły się obok prezentacji biomagnesów rzekomo oddziałujących na poziom żelaza w krwiobiegu, tylko dwa piętra wyżej.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Izabela Desperak
Izabela Desperak
Socjolożka, feministka
Socjolożka, feministka i nauczycielka akademicka. Wykłada w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Łódzkiego. Redaktorka książki "Homofobia, mizoginia i ciemnogród?", autorka książki "Płeć zmiany".
Zamknij