Czy naprawdę nie ma lepszego symbolu walki z nowotworem u dzieci niż buty na co najmniej pięciocentymetrowych obcasach? Czy butiku nie stać na reklamę, która obywa się bez zasłaniania się akcją charytatywną i bez stosowania szantażu emocjonalnego? Czy chcemy marce, która promuje się seksistowskimi hasłami, ocieplać wizerunek?
25 września tego roku ekskluzywny butik obuwniczy po raz drugi już zorganizował akcję charytatywną pod hasłem Dzień Szpilek. W ramach tejże akcji za każde opublikowane za pośrednictwem Facebooka bądź Instagrama zdjęcie – szpilek lub w szpilkach – butik zobowiązał się do przekazania 2 zł na konto fundacji Na Ratunek Dzieciom z Chorobą Nowotworową, zajmującej się pomocą dzieciom chorym na raka. Szczytny cel? Owszem. Dlaczego zatem nie zdecydowałam się na publikację swojej fotki z hasztagiem #DzieńSzpilek?
Nie zrozumcie mnie źle – wiem, że akcja charytatywna organizowana przez podmiot, który na swojej działalności zarabia, ma na celu także promocję tejże działalności, poprawę wizerunku i na ogół z zasady nie jest w 100 proc. bezinteresowna. Ale czy naprawdę nie ma lepszego symbolu walki z nowotworem u dzieci niż buty na co najmniej pięciocentymetrowych obcasach?
Szpilki w ogóle są bardzo niejednoznaczne – ich zwolennicy i zwolenniczki opisują je jako symbol seksu i zmysłowości, dodający pewności siebie; symbol siły, a zarazem kobiecości. Nie należy jednak zapominać o bardzo zdecydowanych głosach, wskazujących ten rodzaj obuwia jako narzędzie patriarchatu, bo ich noszenie jest – obiektywnie – niewygodne i niekorzystne dla zdrowia, za to spójne z tradycyjnym wizerunkiem kobiety. Na szpilkach chodzi się trudniej, za to noga wygląda zgrabniej, biodra przy chodzeniu bardziej się kołyszą, a sylwetka – żeby zachować równowagę – natychmiast się prostuje, wypinając biust do przodu. Niewygodnie? Być może, ale czego się nie zrobi w imię nieśmiertelnego hasła „chcesz być piękna, musisz cierpieć”.
Organizujący akcję butik słynie zresztą z seksistowskich haseł reklamowych, np. „szczęśliwa żona to szczęśliwy mąż, dlatego nowe buty kupuję z myślą o nim” czy „bycie perfekcyjną jest łatwiejsze, mając idealne buty”. To ostatnie jest też niegramatyczne, ale to zostawmy. Takie reklamy tworzą wizerunek kobiety jako istoty, której wartość definiuje luksusowe obuwie.
Pomijając jednak szkodliwość społeczną reklam butiku, który traktuje kobiety, jakby ich zadaniem było uszczęśliwiać męża dzięki kupionej sobie kolejnej parze drogich butów, warto pamiętać o tym, że dla zdecydowanej większości Polek ceny obuwia w tym drogim sklepie są poza zasięgiem – para luksusowych szpilek od projektanta to nierzadko średnia krajowa. Statystyczna Polka zatem nie zostanie ich klientką, a jednak to również do niej marka zwraca się z prośbą o promocję… o, przepraszam, z prośbą o wrzucenie zdjęcia na social media, aby pomóc chorym dzieciom.
Kamil Fejfer, publicysta Krytyki Politycznej, napisał na swoim profilu na Facebooku: „Butik, jak sam deklaruje na swojej stronie, przekazał organizacji… 30 tys. zł. Maławo jak na zaangażowanie tysięcy dziewczyn i celebrytek. Maławo również jak na kampanię marketingową, w której wzięły udział osoby biorące czasem ponad 30 k za swoją jednorazową ekspozycję. Maławo też, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że koszty leczenia nowotworów to dziesiątki, a czasem setki tysięcy złotych rocznie na osobę. Maławo w końcu, jeżeli rzuci się okiem na ceny szpilek w tym butiku. Średnio: mniej więcej 2–3 tys. zł za parę (choć niektóre dojeżdżają do 8 tys.). Sklep przekazał więc fundacji równowartość 10 par swoich średnich szpilek. Maławo”.
Kwota, o której pisze Fejfer, dotyczy ubiegłorocznej akcji. Ile butik przekaże w tym roku – dowiemy się na początku października.
„Seksownie ubrane kobiety to nieodłączny element każdych targów motoryzacyjnych”. Serio?
czytaj także
Warto jednak zauważyć, że mimo iż akcja jest charytatywna, a jej cel szczytny, to butik sprytnie zabezpieczył się przed wpłaceniem zbyt wygórowanej kwoty. W jaki sposób? Zasady konkursu opublikowane na profilu butiku są następujące: „Za każdą osobę biorącą udział w akcji, która opublikuje zdjęcie w szpilkach na publicznym profilu na Instagramie lub Facebooku 25.09.2020 r. (piątek) posiadające w opisie hasztag #DzienSzpilek, Moliera2.com przekaże 2 zł na rzecz fundacji Na Ratunek Dzieciom z Chorobą Nowotworową”. Ale już w regulaminie akcji społecznej doprecyzowano, że „za szpilki uważa się buty na obcasie o wysokości co najmniej 5 cm”.
Taki przepis pozwala odsiać część zdjęć, na których nie da się jednoznacznie stwierdzić, czy zaprezentowane tam buty spełniają kryterium konkursowe. Może się więc okazać, że np. zdjęcia opublikowane na profilu prezydentki Gdańska, Aleksandry Dulkiewicz, zamiast pomóc dzieciom chorym na raka, poprawiły jedynie zasięgi luksusowego butiku.
Przyznaję, zdjęcie zrobione wczoraj, tuż przed wyjazdem, ale w szczytnym celu. Każde zdjęcie w szpilkach, które znajdzie…
Opublikowany przez Aleksandrę Dulkiewicz Piątek, 25 września 2020
Cóż – dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane, a niekiedy też zasponsorowane bywają nimi akcje promocyjne firmy, którą stać przecież na reklamę bez zasłaniania się akcją charytatywną. Wszak seksistowskie hasła butiku, o których wspomniałam wyżej, drukowane były zawsze na wielkoformatowych billboardach w centrum dużych miast.
Członkini Aborcyjnego Dream Teamu Karolina Więckiewicz na swoim profilu na Facebooku napisała: „Oczywiście zawsze można wybrać to, żeby zwiększyć tej marce zasięgi na fejsie i myśleć «trudno, ale komuś może pomogę», tylko czy serio warto wspierać firmę, która spokojnie mogłaby te pieniądze odpalić bez robienia sobie na tym promo (ale to oczywiście byłoby dla nich bez sensu, bo jak pomagać to nie dla pomagania, tylko dla promo, widoczności i zysku)? Oraz przede wszystkim czy chcemy marce, która robi te wszystkie seksistowskie rzeczy, ocieplać wizerunek?”.
Czy rzeczywiście nie ma w tym jakiegoś zgrzytu, w tym strojeniu i krygowaniu się przed lustrem, żeby cyknąć idealną fotkę w seksownych szpilkach, żeby… rzucić 2 zł dzieciom chorym na nowotwór? O ile firma uzna, że zdjęcie spełnia kryterium wysokości szpilki.
Czy nie lepiej przelać po prostu pieniądze prosto na konto fundacji, którą chcemy wesprzeć, a zdjęcia – w szpilkach czy bez – publikować za pośrednictwem social mediów dla siebie, wtedy kiedy mamy na to ochotę, bez podbijania za darmo zasięgów firmie, którą stać na reklamę?
Warto się zastanowić, jakie marki chcemy wspierać swoim wizerunkiem – nawet jeśli stosują niejaki szantaż emocjonalny, zasłaniając się chorymi dziećmi.
**
Aleksandra Bełdowicz jest dziennikarką, weganką, feministką, sojuszniczką osób LGBT.
**
Na ten sam temat:
„Dzień Szpilek”. Dlaczego opublikowałam zdjęcie i będę tej decyzji bronić?