Zaletą kobiet na stanowiskach w polityce, w mediach są niekoniecznie ich poglądy, tylko to, że istnieją i naocznie pokazują, iż świat składa się z kobiet i mężczyzn.
Nie umiem ocenić, czy Elżbieta Bieńkowska jest tak znakomitą specjalistką, jak się mówi. Na pewno nie aż tak złą, jak zarzuca jej opozycja. Wydaje się, że dość sprawnie wydawała unijne pieniądze. (…) Jest zapewne równie kompetentna jak jej konkurenci do tego stanowiska.
Jednak pomimo swoich kompetencji nie zostałaby komisarzem unijnym, gdyby nie parytet, na który nalegał Juncker. I jakoś w tym wypadku nikt nie mówił, że parytet uprzywilejowuje kobiety. Za to czytałam w którymś z biznesowych portali, że nie był wcale Bieńkowskiej potrzebny. Dziwna logika, jak widać – był.
Za to Ewa Kopacz dostanie swoje stanowisko nie z powodu parytetu. Chociaż wskazanie jej przez premiera zadziałało trochę podobnie i wyniosło na stanowisko osobę, która może ze względu na płeć nie byłaby brana pod uwagę.
To dobra wiadomość, mimo że pierwszą rzeczą, którą zrobiła jeszcze jako „Marszałek Zamrażarka”, to opóźniła ratyfikację konwencji przeciwko przemocy wobec kobiet. Jednak trzeba być naiwnym, żeby oczekiwać czegoś innego. Bez względu na osobiste poglądy Kopacz jest z PO, a PO woli robić ukłony w stronę Kościoła, niż szukać poparcia kobiet. Nie wiem, czy jest ona zbyt emocjonalna (i czy to coś złego), nie ma zaplecza i będzie tylko marionetką Tuska, czy może okaże się osobą samodzielną i równie sprawnym (lub niesprawnym) premierem jak inni brani pod uwagę. Byle do wyborów…
Skoro już rządzi PO, to przynajmniej niech to będzie kobieta. Zaletą kobiet na stanowiskach w polityce, w mediach są niekoniecznie ich poglądy, tylko to, że istnieją i naocznie pokazują, iż świat składa się z kobiet i mężczyzn.
Ma to swoje edukacyjne walory i przynajmniej z tego mam zamiar się cieszyć.
Będzie zapewne równie dobrym premierem, jakim była ministrem zdrowia. Usiłowała skomercjalizować szpitale, co miało doprowadzić do ich oddłużenia i skrócić kolejki. Zadłużenie się nie zmniejszyło, kolejki jak były, tak są, a przy okazji doszło do rozmaitych nadużyć. I tyle na temat „wielkiej reformy”. Jakieś plusy? Rozsądnie zaoszczędziła na szczepionkach przeciwko grypie. Znalazła dla prześladowanej przez obrońców życia 14-latki w ciąży miejsce, w którym mogła ona dokonać aborcji. Nie wiem, czy to wielka zasługa, jako minister powinna raczej zadbać o to, żeby prawa wszystkich pacjentek były przestrzegane bez specjalnej interwencji. (…)
Polska PO przypomina mi przychodnię, z której korzystam – niepubliczną, lecz mającą kontrakt z NFZ. Czysto i elegancko, w rejestracji grzeczni panie i panowie w wyprasowanych bluzeczkach, można napić się wody z automatu. Tylko coraz więcej „abonamentów” i coraz mniejsza oferta dla „tych z funduszu”. Na wizytę u lekarza rodzinnego czeka się dwa tygodnie, za to na specjalistę w ogóle się nie czeka – „chwilowo nie ma zapisów i nie wiadomo, kiedy będą”.
Wiem, że niektórym to się podoba, oni mogą się cieszyć z premier Kopacz bez zastrzeżeń. Oczywiście, o ile nie są seksistami.
Cały tekst czytaj w „Gazecie Wyborczej” z 17 września 2014.