Czy problemy nieprzestrzegania prawa i lekceważenia innych uczestników ruchu rozwiążą symulacje wprowadzone w nowych egzaminach na prawo jazdy?
W 2009 roku Ewa wracała z koniem z jazdy w terenie. W Ramiszowie, małej wiosce koło Wrocławia, przeprowadzała go przez ulicę – zgodnie z przepisami. Nie miała szans zobaczyć rozpędzonego samochodu osobowego, który w nią uderzył. Kask uratował jej życie, ale jest sparaliżowana od szyi w dół.
Kierowca samochodu – 36-letni mężczyzna – jechał z rodziną na zakupy. Był trzeźwy. Jak zeznał policji, „spieszył się, by nie zamknęli mu supermarketu”. Policja obliczyła prędkość, z jaką samochód uderzył w dziewczynę – 150 km/h. Nie było śladów hamowania.
Mężczyzna miał prawo jazdy od dwóch lat. Zdawał w nowym systemie – wprowadzone w 2007 roku zmiany miały poprawić przygotowanie kierowców. Polegały m.in na tym, że egzamin z manewrów trzeba było zdawać w ruchu drogowym, a nie na placu, lepiej też miały sprawdzać podzielność uwagi u przyszłych kierowców.
W 2012 roku w Polsce zginęło na drogach 3520 osób. To mniej niż rok wcześniej, ale nadal Polska należy pod tym względem do najmniej bezpiecznych krajów w Europie.
Dlaczego na polskich drogach jest tak niebezpiecznie?
Krajowa Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, organ doradczy Rady Ministrów, jest przekonana, że kierowcy są źle szkoleni.
– Polacy jeżdżą agresywnie i niebezpiecznie. Do tego chwalą się łamaniem przepisów. Informacja, że ktoś pokonał drogę z Wrocławia do Krakowa w godzinę, spotyka się z poklaskiem znajomych. Nie wiem, czy to jest problem jedynie złego szkolenia. Większym problemem jest świadome łamanie prawa. I żadnych konsekwencji z tego powodu – mówi z kolei prof. Tomasz Nowakowski z Politechniki Wrocławskiej, zajmujący się problematyką transportu.
– Kierowcy jeżdżą brawurowo i uczą się na własnych błędach kosztem innych uczestników drogi. Mamy społeczne przyzwolenie na jazdę pod wpływem alkoholu. Natomiast rola policji ogranicza się do karania kierowców, a nie pomagania – mówi Mariusz Bąk, prezes Fundacji na rzecz Ofiar Wypadków Komunikacyjnych i Bezpieczeństwa w Ruchu Drogowym Zielony „Liść”.
– Bezpieczeństwo na drodze zależy od czterech czynników: edukacji, egzekwowania prawa, inżynierii drogowej oraz ratownictwa. Choć w Polsce sytuacja na drogach stopniowo poprawia się, do poprawy jest wciąż bardzo wiele – mówi Mikołaj Karpiński, rzecznik prasowy Ministerstwa Transportu.
Czy pomoże nowy egzamin?
Od początku 2013 roku mamy nowy teoretyczny egzamin na prawo jazdy – znacznie więcej pytań, które są utajnione, więc nie można się już ich wyuczyć na pamięć, symulacje komputerowe, które mają sprawdzić reakcje przyszłych kierowców w sytuacjach, których raczej nie spotka się w trakcie egzaminu (policjant kierujący ruchem, piesi wychodzący nagle na drogę, pojawiający się pojazd na sygnale itp.). Efekty? Na razie znacznie niższa zdawalność.
– Znowu nie zdałem. To system wyłudzania pieniędzy, a nie szkolenie. Nawet nie doszedłem do praktyki, oblali mnie znowu na teorii. To jakiś absurd. Poza miastem czasem wsiadam do samochodu, potrafię prowadzić. Mówię pani, to jakiś system samofinansowania się WORD-ów – opowiada 21-letni Mariusz, który po raz trzeci podchodził do egzaminu teoretycznego w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego we Wrocławiu.
Podobnego zdania jest 37-letnia Wanda, która zdawała egzamin teoretyczny po raz pierwszy.
– Nic tam nie rozumiałam, pełno obrazków, ciężko zapamiętać. Znam przepisy, ale przed komputerem zgłupiałam.
Statystyki są jednoznaczne – „90 procent osób nie zdaje teorii na prawo jazdy” grzmią gazety. Na forach internetowych przerażeni kursanci porównują egzamin do loterii i – z drugiej strony – tresury.
Ale Ministerstwo Transportu jest zadowolone: – Nowy egzamin na prawo jazdy ma pomóc w lepszym nauczaniu nowych kierowców. Filmy wideo pokazujące scenki rodzajowe, gdzie egzaminowany ma 15 sekund na odpowiedź, to symulacje rzeczywistych sytuacji drogowych. Można dyskutować, czy każdy człowiek jest nauczony reagowania na sytuacje na ekranie monitora. Natomiast zmiany w egzaminie teoretycznym mają przede wszystkim służyć temu, by nie uczono się testów na pamięć, bez zrozumienia – mówi Mikołaj Karpiński.
Symulacje komputerowe to jednak nie rzeczywistość, gdzie prawidłową reakcją ma być wciśnięcie hamulca lub gazu, wyminięcie zagrożenia. Wciśnięcie odpowiedzi „tak” lub „nie” raczej nie wyuczy u nas odruchów niezbędnych na drodze.
I tak kierowcami jesteśmy najlepszymi (we własnym mniemaniu)
Zmian w egzaminach praktycznych jednak nie będzie. Czyli nadal na drogi wyjadą ludzie, którzy za kierownicą spędzą obowiązkowo tylko 24 godziny. System oznaczania młodych kierowców zielonym listkiem, który miał obowiązywać wraz ze zmianami w prawie jazdy, będzie obowiązywał dopiero od 2016 roku. Podobnie jak system monitoringu tych, którzy zaczynają samodzielnie jeździć. A według statystyk najwięcej wypadków powodują właśnie początkujący kierowcy. Statystyki za 2009 podają, że to właśnie młodzi kierowcy spowodowali 9357 wypadków, ranili 13588 osob, zabili 1080.
Chociaż z pewnością wielu polskim kierowcom brakuje umiejętności, samoocenę mają świetną. 79 procent Polaków twierdzi, że jeździmy lepiej niż przedstawiciele innych narodów, 18 procent – że potrafimy kierować tak samo dobrze, a tylko kilka procent, że inni jeżdżą lepiej. Niestety empiria nie potwierdza dobrego samopoczucia polskich kierowców. W 2011 roku Polska była europejskim liderem pod względem śmiertelnych wypadków na drogach. W 2012 roku spadliśmy co prawda na czwarte miejsce w tym mało zaszczytnym rankingu – wyprzedza nas Rumunia, Malta i Bułgaria – nadal jednak Polacy jeżdżą niebezpiecznie.
Niestety ich dobrego samopoczucia raczej nie zmienią komputerowe symulacje na nowym egzaminie. Czy udałoby się to dzięki większej liczbie godzin spędzonych na drodze z instruktorem? Niestety tego jeszcze nikt nie sprawdził.