Połowa gospodarstw domowych na polskiej wsi nie ma dostępu do internetu szerokopasmowego. 18 proc. populacji Polski nigdy nie korzystało z internetu. Bez wypełnienia tych białych plam na cyfrowej mapie Polski cyfryzacja kraju wyrzuci miliony ludzi poza nawias i doprowadzi do eksplozji nierówności.
Młody mężczyzna przysłany przez lokalnego dostawcę internetu schodzi z opartej o dach drabiny i wzrusza bezradnie ramionami. Zasięg jest zbyt słaby, by opłacało się montować antenę odbierającą sygnał internetu radiowego. W niektóre dni dostęp do sieci nawet byłby może lepszy, ale w deszczowe – nie ma opcji. Na osiedlu Bogunie w małopolskiej wsi Stryszawa nie ma też dostępu do internetu kablowego; większość mieszkańców gminy korzysta z sieci przez sygnał radiowy, a z tym jest różnie. Część mieszkańców osiedla ma dostęp do sieci przez telefonię komórkową, więc formalnie ich gospodarstwa domowe „mają internet”.
czytaj także
Problem w tym, że sygnał sieci komórkowej jest tam tak słaby, że czasem uniemożliwia wykonanie zwyczajnej rozmowy. Otwarcie strony serwisu YouTube trwa co najmniej kilka minut, odpalenie filmu – znacznie dłużej. W takich warunkach odechciewa się załatwiać cokolwiek przez internet – szybciej jest wsiąść w samochód i załatwić sprawę osobiście. W samochód, ponieważ połączenia busowe są tam równie słabe jak dostęp do sieci, a w weekendy praktycznie nie ma ich wcale.
Stryszawa bez wątpienia nie jest zabitą dechami dziurą na końcu świata. To jedna z największych gmin wiejskich w Polsce. Liczy 5 tysięcy mieszkańców i jest położona w atrakcyjnym turystycznie rejonie Beskidów, zaraz obok Suchej Beskidzkiej. Mimo to dostęp do internetu w niektórych częściach Stryszawy jest fatalny.
Dziesięć lat za Litwą
Na papierze dostęp do internetu w Polsce wygląda nie najgorzej. Według GUS podpiętych do sieci jest 87 proc. gospodarstw domowych. Rok wcześniej było ich o 4 punkty procentowe mniej, a i tak wyprzedziliśmy pod tym względem dziesięć innych krajów UE. Przeciętnie w całej Unii dostęp do internetu w 2018 r. miało 89 proc. gospodarstw domowych, więc Polska nie odstaje znacząco od średniej. Według GUS nawet w gminach wiejskich dostęp do sieci ma 85 proc. gospodarstw domowych, więc niewiele mniej niż w małych miastach (86 proc.) i tylko 5 punkty procentowe mniej niż w dużych ośrodkach.
Problem w tym, że w wielu miejscach na prowincji dostęp do internetu jest równie komfortowy co na osiedlu Bogunie w Stryszawie. Według raportu Digital Economy and Society Index 2019 (DESI) dostęp do internetu szerokopasmowego ma 79 proc. gospodarstw domowych w Polsce, co jest dokładnie najgorszym wynikiem w całej Wspólnocie. W przedostatniej Litwie internet szerokopasmowy ma 85 proc. domów, a w dziesięciu krajach UE podpięte są do niego niemal wszystkie gospodarstwa domowe. Jeszcze gorzej wygląda to na wsi. Dostęp do szybkiego internetu ma zaledwie połowa rodzin mieszkających na polskiej wsi. W przedostatniej Litwie – dwie trzecie. Pod względem dostępności szybkiego internetu Polska i reszta UE to dwa różne światy.
Nic więc dziwnego, że na polskiej prowincji na dźwięk słów „cyfryzacja administracji” włos wielu staje dęba. Mieszkańcom wsi kojarzy się ona z innymi dobrodziejstwami modernizacji, którą przyniosła im III RP, takimi jak likwidacja nierentownych połączeń autobusowych, która skazała ich na korzystanie z własnych samochodów lub tkwienie w domu. Z tą różnicą, że „cyfryzacja administracji” odetnie ich od podstawowych usług świadczonych przez administrację publiczną. Przedsmak tego mieli już podczas lockdownu, gdy drzwi wielu urzędów zamknięto na cztery spusty.
Obce terytorium
Dla milenialsów lub jeszcze młodszego „Pokolenia Z” używanie internetu jest jak oddychanie. Przychodzi z łatwością, w sposób naturalny. Interfejs dowolnej strony lub aplikacji jest dla nas intuicyjny. Korzystanie ze stron internetowych nie wymaga większego namysłu, automatycznie klikamy tam, gdzie trzeba kliknąć, by dostać się w miejsce, w które chcemy się dostać. Jednak dla milionów ludzi w Polsce, szczególnie po 50. roku życia, to wcale nie jest takie oczywiste.
czytaj także
Niechęć wielu starszych Polek i Polaków do korzystania z internetu nie wynika wcale z intelektualnego lenistwa, lecz ze strachu. Ludzie nieobeznani na co dzień z internetem odczuwają zwyczajny niepokój, że coś zepsują albo nieopatrznie w coś klikną i zaciągną jakieś długi, będą musieli oddawać pieniądze lub ktoś im się włamie do komputera i wykradnie hasło z banku. Moja matka była przez długi czas przekonana, że wszystkie treści z jej skrzynki mailowej są zbierane na jej komputerze i nigdzie indziej. Gdy dowiedziała się, że są one przechowywane na zewnętrznym serwerze, który jest „gdzieś tam”, musiałem ją uspokajać.
Według DESI 2019 z dostępu do sieci regularnie korzysta niecałe trzy czwarte Polek i Polaków. 18 proc. populacji Polski nigdy nie korzystało z internetu. Wśród nich przeważają osoby starsze. Niecałe 40 proc. obywateli krajów UE, które nigdy nie korzystało z internetu, to osoby w wieku 65–74 lata. Kolejne 20 proc. to ludzie w wieku 55–64 lata, a następne 10 proc. to przedstawiciele grupy wiekowej 45–54. Zresztą nawet wśród regularnych użytkowników internetu poziom aktywności jest bardzo różny. Najbardziej biegli „hard userzy”, dla których każda czynność w sieci jest banalnie prosta i intuicyjna, wciąż stanowią zdecydowaną mniejszość użytkowników. Żyjącym w sieciowych bańkach milenialsom i Zetom wydaje się, że wszyscy doskonale znają najnowsze produkcje Netflixa i HBO GO, ale z „wideo na życzenie” korzysta zaledwie 15 proc. regularnych użytkowników internetu w Polsce.
Rozwój transportu publicznego? Tak, ale dziś jeszcze ważniejsza jest cyfryzacja
czytaj także
W DESI 2019 możemy przeczytać, że umiejętności cyfrowe ponad połowy Polek i Polaków są niskie lub żadne. Jedna czwarta populacji Polski posiadła podstawowe umiejętności cyfrowe, a ponadpodstawowe – niewiele ponad jedna piąta. Tymczasem w sześciu krajach UE ponadpodstawowe umiejętności cyfrowe posiada połowa społeczeństwa – mowa o Danii, Szwecji, Wielkiej Brytanii, Finlandii, Holandii i Luksemburgu. W krajach tych brak umiejętności cyfrowych dotyczy kilku procent populacji – w Polsce aż jednej czwartej.
Zdalna edukacja nie dla każdego
Pandemiczny tryb, w który musiała przejść polska szkoła, unaocznił, jak duże są cyfrowe nierówności wśród dzieci w Polsce. Zdalna edukacja ujawniła niewidoczne dotąd problemy nawet w wielu rodzinach klasy średniej, o klasie niższej nie wspominając. Szybko okazało się, że jeden komputer na czteroosobową rodzinę to zdecydowanie za mało, by radzić sobie ze zdalną nauką, a działająca dotąd przyzwoicie sieć radiowa notorycznie jest przeciążona. Korzystający z internetu w domu przez telefonię komórkową, czyli głównie mieszkańcy wsi, natknęli się na problem limitu danych, po którego przekroczeniu drastycznie spada prędkość transferu.
Problemy te dotyczą tysięcy dzieci. Według raportu Centrum Cyfrowego co czwarty uczeń w Polsce podczas edukacji zdalnej musiał dzielić komputer z rodzeństwem – ten problem dotknął więc milion uczniów. 50 tysięcy uczniów nie ma w domu komputera, więc od chwili zamknięcia szkół w ogóle nie mogło uczestniczyć w lekcjach. Problemy występowały także po stronie kadr – nawet co trzeci nauczyciel nie miał wystarczających kompetencji cyfrowych, by sprawnie prowadzić zdalne zajęcia.
czytaj także
W kraju nad Wisłą dostęp do internetu wśród dzieci i młodzieży w dużym stopniu zależy od klasy społecznej rodziców. Według raportu OECD Inequalities in Digital Proficiency wszystkie dzieci z górnej jednej czwartej społeczeństwa pod względem dochodów mają dostęp do internetu. Dotyczy to też niemal wszystkich dzieci z trzeciej ćwiartki dochodów. Jednak wśród dzieci z dolnej jednej czwartej społeczeństwa pod względem dochodów tylko 85 proc. ma dostęp do sieci. Różnica w dostępie do internetu między dolnym a górnym kwartylem wynosi więc 15 punktów procentowych, tymczasem w zdecydowanej większości krajów UE różnica ta to jedynie kilka punktów. W Czechach mówimy na przykład o siedmiopunktowej różnicy, a w Słowenii o dwupunktowej. W Danii, Holandii i Finlandii praktycznie nie występują różnice w dostępie do internetu wśród dzieci z różnych grup dochodowych.
W przypadku nabywania umiejętności cyfrowych niezwykle ważne jest wczesne oswajanie dzieci ze sprzętem komputerowym i mobilnym. Choć często jest to demonizowane, szczególnie w środowiskach konserwatywnych, wkraczanie w środowisko cyfrowe już w najmłodszych latach przekłada się na umiejętności cyfrowe w przyszłości. Dzięki temu poruszanie się po sieci staje się naturalne jak chodzenie po ulicach i nie towarzyszy mu niepokój.
Wśród polskich uczniów z górnej ćwiartki dochodów aż połowa miała styczność z komputerem lub urządzeniem mobilnym w wieku sześciu lat lub wcześniej. To bardzo dobry wynik, o kilka punktów procentowych lepszy niż średnia OECD. Jednak wśród polskich uczniów z dolnej ćwiartki styczność z komputerem w wieku sześciu lat miała jedynie jedna piąta uczniów, co jest już wynikiem o kilka punktów procentowych gorszym od średniej OECD. Inaczej mówiąc, Polska jest jednym z tych krajów OECD, w których nierówności dochodowe w największym stopniu przekładają się na dostęp do sieci i rozwój umiejętności cyfrowych.
Zapełnić białe plamy
Nominacja szefa NFZ Adama Niedzielskiego spotkała się z aprobatą zwolenników cyfryzacji służby zdrowia. Niedzielski ma gwarantować, że cyfryzacja polskiej opieki medycznej będzie postępować. Oczywiście cyfryzacja całego polskiego sektora publicznego jest niezbędna, jeśli nie chcemy zostać w tyle nie tylko za liderami – chociażby Finlandią – ale nawet lepiej rozwiniętymi krajami naszego regionu. Jednak w polskich warunkach, gdy dostęp do internetu i umiejętności cyfrowych jest niezwykle zróżnicowany, cyfryzacja wiąże się nie tylko z szansami na ułatwienie życia obywateli. Drugą stroną tego medalu mogą być postępujące nierówności wynikające z różnych poziomów dostępu do sieci. Dostępu realnego, a nie tylko formalnego.
Nad Wisłą dostęp do internetu oraz umiejętności cyfrowych jest w ogromnym stopniu uzależniony od miejsca zamieszkania, wieku oraz klasy społecznej, z której się pochodzi. Szeroko zakrojoną cyfryzację domeny publicznej trzeba poprzedzić zapełnieniem białych plam na cyfrowej mapie Polski. W innym wypadku kolejna fala modernizacji, która przejdzie przez nasz kraj, znów pozostawi po sobie setki tysięcy wykluczonych, niepotrafiących sobie poradzić w nowej rzeczywistości. Tak jak to było na początku lat 90. i – w mniejszym już stopniu – w pierwszej dekadzie XXI wieku.