Anna Cieplak w rozmowie z Ewą Koszowską dla WP Opinie skomentowała reformę edukacji i sytuację gimnazjalistów.
Członkini Krytyki Politycznej skrytykowała tempo, w jakim zmiany zostają wprowadzane i chaos, jaki im towarzyszy: – Dzieci są zagubione i właściwie nie wiedzą, co się dzieje. Zdarza mi się na przykład, że spotykam ucznia z szóstej klasy i on się pyta: „proszę pani, a ja pójdę do gimnazjum?”. My właściwie też nie wiemy, co dzieciom powiedzieć. I tracimy przez to autorytet przed tymi młodymi ludźmi. Bo jeśli nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć im na tego typu pytania, to mogą uznać, że sami dorośli zachowują się niedojrzale. Karząc młodemu człowiekowi czekać kilka miesięcy na to, żeby odpowiedzieć, czy jego życie się zmieni i pójdzie do innej szkoły, traktujemy go niepoważnie.
– Dzieci są zaskoczone. Rodzice nie wiedzą, co z nimi będzie, Nauczycielom jest też trudno odpowiedzieć, bo sami myślą, że pewnie już tego gimnazjum nie będzie, ale mają nadzieję, że być może prezydent odwoła się od tej decyzji. ZNP ciągle jeszcze na to liczy. Będę trzymała za niego kciuki.
Pisarka wskazała kierunek, w jakim powinny iść zmiany w edukacji gimnazjalnej. Priorytetem powinna być raczej zmiana programu niż likwidacja szkół: – Ale bardzo ważne są też właśnie te rzeczy, które odciągają uwagę dzieci od nauki. Trzeba myśleć o problemach na poziomie przeżyć emocjonalnych, na poziomie budowania relacji, odkrywania swojej seksualności i na poziomie komunikowania się. Bo te sfery zaniedbujemy, a przecież, jeśli one są dla nich takie ważne, to trzeba o tym z nimi rozmawiać. Nie zostawiajmy ich samych z dylematami, z którymi ciężko poradzić sobie indywidualnie.
– Myślmy także nad treścią i poziomem przekazywanej wiedzy, który na pewno trzeba zaktualizować. Trzeba się nad tym zastanowić, bo czasy się zmieniają, a programy nauczania już niekoniecznie. Chociaż niektóre są bardzo dobre i tutaj raczej nie chodzi o rewolucję, tylko pewnie niewielkie zmiany, małe przesunięcia.
czytaj także
Zadaniem dla szkół powinno być odpowiednie wprowadzanie dzieci w dynamicznie zmieniającą się rzeczywistość: – Myślę, że jest to ogromne wyzwanie dla oświaty. Wyzwanie dla nauczycieli, żeby tłumaczyli pewne kwestie dotyczące przemian społecznych, których w tej chwili doświadczamy. Żeby rozmawiali o tym, jak przeciwdziałać przemocy. Gdybyśmy nad tym się zaczęli zastanawiać w kontekście pracy z gimnazjalistami, to by się to dla wszystkich lepiej skończyło niż rozmontowywanie szkoły. Lepiej zadbać o przyszłość dzieci właśnie w taki sposób: ucząc szacunku, wrażliwości, otwartości wobec drugiego człowieka. I rozmawiać o różnicach, bo one same w sobie są czymś pozytywnym, a nie negatywnym.
Lepiej zadbać o przyszłość dzieci właśnie w taki sposób. Ucząc szacunku, wrażliwości, otwartości wobec drugiego człowieka. I rozmawiać o różnicach, bo one same w sobie są czymś pozytywnym, a nie negatywnym.
Minister edukacji narodowej, Anna Zalewska, wśród powodów, dla których zadecydowano o zlikwidowaniu gimnazjów, wymieniała rzekomą agresję cechującą dzieci w tym wieku. Cieplak zdecydowanie zdementowała tę opinię: – To nieprawda. Problem agresji i przemocy dotyczy w największym stopniu klas IV-VI. Z moich obserwacji także nie wynika, by grupa gimnazjalna była tą, która szczególnie źle próbuje traktować swoich rówieśników. Mało tego, w ostatnim czasie wszyscy jesteśmy tak naprawdę dla siebie bardziej krzywdzący. I to nie tylko na poziomie agresji fizycznej, ale też werbalnej czy relacyjnej. Ciekawe jest to, że z największą przemocą mamy do czynienia nie w gimnazjach, tylko w podstawówkach. Tak wynika przynajmniej z danych Instytutu Badań Edukacyjnych.