Kolor skóry ma znaczenie, ponieważ przypisujemy mu znaczenie. Kolor skóry jest groźny, ponieważ nie zdajemy sobie sprawy z przypisanych do niego znaczeń.
Droga biała Czytelniczko, drogi biały Czytelniku,
chcę się z Tobą podzielić historią i pewnymi przemyśleniami. Proszę, przeczytaj do końca, nawet jeśli Ci się wydaje, że to nie o Tobie.
Minęło kilka lat, odkąd po raz pierwszy usłyszałam, że kolor mojej skóry wiele rzeczy mi ułatwia. Dość mocno się wtedy obruszyłam, bo w swojej głowie byłam tolerancyjną, otwartą i wrażliwą osobą. Przecież traktuję wszystkich równo – tak myślałam. Upłynęło wiele czasu, nim zaczęłam rozumieć, co autor wypowiedzianych do mnie słów miał na myśli, mówiąc o białym przywileju. Nadal jestem tylko na drodze do tego, by zauważyć wszystkie przywileje, z jakich na co dzień korzystam. Dziś chcę się podzielić z Tobą refleksjami na temat jednego z nich. Dziś porozmawiamy właśnie o kolorze skóry.
Na początku chciałabym Cię zapytać, czy zastanawiałaś/zastanawiałeś się kiedyś nad tym, czy Twoja skóra ma kolor? Jaki ma kolor? Wychowywałam się w domu, gdzie wszyscy mieli podobną karnację, więcej – w miejscowości, w której dorastałam, nie było osób o innym kolorze skóry. Wszyscy otoczeni byliśmy innymi białymi osobami. Tak zaczęliśmy być przezroczyści.
W wieku lat dwóch, trzech czy czterech może miałaś/miałeś szansę poznać swojego pierwszego przyjaciela, którego skóra kolor miała. Radośnie zaznajomiono Cię z życiem koleżki o czarnej skórze, który się bał, że „się wybieli”. Niby to chłopiec jak my, a jednak skacze po drzewach niczym małpiatka, a jego głównym zajęciem są psoty i figle. Co ważniejsze, poznałaś/poznałeś wówczas słowo „Murzyn(ek)”, na charakterystykę którego składała się być może pilna nauka, ale także łobuzerstwo, skakanie po drzewach i niechęć do bycia czystym. Tak zbudowaliśmy pierwszy obraz osoby o innym kolorze skóry.
Polaczek Janek w Monachium mieszka, czyli wyrzućmy wreszcie „W pustyni i w puszczy” z kanonu lektur
czytaj także
Później nastał czas wielkich odkryć praw natury, literatury i historii oraz geografii. Powitaliśmy wszechobecny europocentryzm – starożytność to praktycznie tylko Grecja i Rzym, bo któż miałby czas na poznawanie „nie naszej cywilizacji” (tak, tak, zaczynamy rozróżniać świat na nasz i nie nasz), najazdy na różne miejsca uczymy się nazywać odkryciami, a okupację przez europejskie mocarstwa ziem na innych kontynentach i agresję w stosunku do ich rdzennych mieszkańców i mieszkanek – kolonizacją. To moment, w którym budowana jest świadomość oparta na dualizmie, gdzie Europejczycy, reprezentanci (reprezentantek brak – ale to inny fragment historii) cywilizacji zachodniej, z założenia lepszej, moralniejszej, doskonalszej, obdarowują resztę świata swoją obecnością, swoimi zasadami, swoją brutalnością (choć ten fragment jest akurat pomijany). Czy kiedykolwiek zwróciło Twoją uwagę to, jak różnie nazywamy fakty, gdy dotyczą Polski – mówimy wtedy o rozbiorach, napaści i najeździe – a jak nazywamy podobne wydarzenia w krajach na innych kontynentach? Tak uwierzyliśmy, że jesteśmy lepsi.
Kolor skóry ma znaczenie, ponieważ przypisujemy mu znaczenie. Kolor skóry jest groźny, ponieważ nie zdajemy sobie sprawy z przypisanych do niego znaczeń. Osoba o innym niż biały kolorze skóry często doświadcza poniżania, litości lub nadmiernego zainteresowania. Celowo wrzucam te bardzo odmienne reakcje do jednego worka, bo we wszystkich chodzi o inność i jej podkreślanie. Tak się dzieje na poziomie jednostki i tak się dzieje na poziomie społeczeństwa. Wystarczy sięgnąć po kilka książek i filmów, wystarczy spojrzeć na statystyki, by zrozumieć, że to nie jest marginalna sprawa, że to nie są sprawy dotyczące tylko pojedynczych kilku osób.
czytaj także
Mam wrażenie, że chyba po raz pierwszy w Polsce w dyskusji o rasizmie nie mówimy jedynie o uprzedzeniach. Do dyskusji zaczyna się przebijać kwestia systemowości rasizmu. Zaczynamy być w miejscu, o którym pisała Reni Eddo-Lodge w książce Dlaczego nie rozmawiam już z białymi o kolorze skóry: „Namysł nad władzą uświadomił mi, że rasizm nie sprowadza się do osobistych uprzedzeń. Chodzi w nim o coś znacznie więcej – o możność negatywnego wpływania na szanse życiowe innych”.
Wygodnie myśleć nam, że merytokracja jest prawdziwa, że każdy, kto włoży wystarczająco dużo wysiłku, może osiągnąć podobne rezultaty – ale to utopia, to nie istnieje w porządku obecnego świata. Jeśli się z tym nie zgadzasz, z dużym prawdopodobieństwem wynika to z Twoich przywilejów. Jasne, że są osoby, które znajdowały się w bardzo nieuprzywilejowanej pozycji i osiągnęły wiele; jednak w większości przypadków, będąc białym mężczyzną urodzonym w klasie średniej w jednym z krajów Unii Europejskiej, startujesz w maratonie o godne życie kilka kilometrów przed pozostałymi, którzy stoją na starcie. Trudno tu mówić o równych szansach.
Eddo-Lodge: Czy świat bez rasizmu to naprawdę rzecz nie do pomyślenia?
czytaj także
Nie brakuje głosów, które zamiast przyjrzeć się sednu problemu, ustawiają lornetkę na pobocze, wyrzucają nas na orbity i starają się przesunąć centrum debaty w inne miejsce. Ruch Black Lives Matter nie jest o tym, że życie ciemnoskórych osób jest ważniejsze od życia ludzi o innym odcieniu skóry. Protesty wywołane morderstwem George’a Floyda nie są odpowiedzią jedynie na brutalność policji. Debata o tym, by nie używać słowa na „M” i zmienić sposób, w jaki mówimy o świecie – nie jest o poprawności politycznej. Koncentracja na zamieszkach i zniszczeniach, do których doszło w trakcie protestów w Stanach Zjednoczonych, jest używaniem lupy i przyglądaniem się tylko fragmentowi większej całości.
czytaj także
Jeśli nie postaramy się zrozumieć, że obrażając innych, krzywdzimy siebie samych, że poprzez określoną narrację budujemy świat, czy raczej staramy się utrzymać status quo świata, w którym nam, białym, żyje się lepiej – to nie mamy szansy na wzajemne zrozumienie, nie mamy szansy na wysłuchanie i zbudowanie partnerstwa. Nie można mówić o równych szansach, jeśli odmawiamy komuś prawa do tego, by decydował o tym, jak chce być nazywany. By mógł wyjść na ulicę i wykrzyczeć, że czuje się poniżany, czuje, że nie ma równych szans, że jest obywatelem lub obywatelką gorszej kategorii. By zacząć naprawdę rozmawiać o równości, my, biali, musimy najpierw spojrzeć na siebie. Nie chodzi o poczucie winy za czyny, których nie dokonaliśmy, ani o litość dla tych, których niesprawiedliwość dotyczy – chodzi o świadomość i reagowanie, o podejmowanie decyzji na co dzień oraz o wpływanie na system na poziomie lokalnym, państwowym i globalnym.
Zacznijmy od przyjrzenia się sobie i od nieodciągania uwagi od sedna problemu, a sednem tym jest rasizm strukturalny, który współtworzysz, gdy zamykasz na niego oczy i uszy.
czytaj także
*
Tytuł tekstu został zaczerpnięty z książki Reni Eddo-Lodge „Dlaczego nie rozmawiam już z białymi o kolorze skóry”, która ukazała się w Polsce w 2018 roku nakładem wydawnictwa Karakter w przekładzie Anny Sak.
**
Aleksandra Demko – trenerka, coachka, edukatorka społeczna. Współpracuje z organizacjami pozarządowymi zajmującymi się wsparciem migrantów i migrantek, w tym uchodźców i uchodźczyń. Prowadzi zajęcia w szkołach dotyczące edukacji globalnej. Współtworzy przedsiębiorstwo społeczne koncentrujące się na pracy z liderami i liderkami. Buduje pomosty pomiędzy światem biznesu i organizacjami pozarządowymi.