Nie wystarcza zadekretować wolności człowieka, by człowieka wolnym uczynić.
Dwie są wartości równie niezbędne dla godnego i satysfakcjonującego, czy choćby znośnego ludzkiego życia. Jedną z nich jest wolność – drugą zaś bezpieczeństwo. Jedna bez drugiej obejść się nie może: bezpieczeństwo bez wolności równa się niewoli, wolność zaś bez bezpieczeństwa to tyle co chaos, poczucie zagubienia, męka niepewności i upokorzenie powodowane niewiedzą, co począć, i praktyczną niemożnością jej zaradzenia.
W tym jednak szkopuł, że jak bardzo każda z tych dwu wartości drugiej by dla własnego spełnienia nie potrzebowała – życie ze sobą w zgodzie, o przymierzu już nie wspominając, jakoś im nie wychodzi… Można stracić obie wartości naraz – ale jak dotąd nie udało się naszym przodkom, a i nam samym sprawić, by obie rozkwitały i rosły jednocześnie. (…)
Im więcej wolności, tym mniej bezpieczeństwa, a im więcej bezpieczeństwa, tym mniej wolności. No bo przecież przez bezpieczeństwo pojmujemy stabilność, twardy grunt pod nogami, wiarę, iż to, co poprawne i korzystne dziś, jutro i pojutrze takim pozostanie, i że tego, co się dziś posiadło, jutro się nie straci – a więc i przekonanie, że po przebudzeniu zastanie się świat i własne w nim miejsce takimi, jakimi były przed zaśnięciem. A wolność, jak by jej nie zdefiniować, to możność rozpostarcia skrzydeł i oderwania się od gruntu, przekonanie, że rzeczy mogą być inne, niż są, a świat da się zmienić na lepsze – ale też, jak to być musi w każdej wyprawie w nieznane, strach przed ryzykiem pomyłki. Bezpieczeństwo, by podsumować, przynosi spokój ducha; wolność, dla odmiany, to recepta na jego niepokój.
Z drugiej jednak strony wolność to możność samookreślenia i samostanowienia – gdy bezpieczeństwo wymaga podporządkowania się decyzjom nie przez siebie podejmowanym i mieszczenia się w ramach nie przez siebie zakreślanych… No i wybieraj tu!
Nasi przodkowie trudzili się, jak mogli, by konieczności wybierania zapobiec. (…) Ale dociec idealnego dozowania każdej z dwu wartości, takiego, które by już ludzi przed koniecznością wybierania nie stawiało, nikomu jak dotąd się nie udało. Niektórzy zaś z wielkich myślicieli doszli do wniosku, że nigdy się nie uda… 80 lat temu Zygmunt Freud orzekł, że te wysiłki skazane są na niepowodzenie i że zmagania wymogów bezpieczeństwa i wolności są i pozostaną grą o sumie zerowej. Powodem duchowych dolegliwości i zaburzeń psychicznych jemu współczesnych, powiadał, była rezygnacja ze znacznej części osobistej wolności w zamian za zyski w dziedzinie osobistego bezpieczeństwa. Nie znaczyło to jednak, że dolegliwości i zaburzenia ustąpią, gdy się taryfę wymiany między wartościami odwróci: utrapienia ludzkie wyjdą z reformy cało, tyle że odtąd będą się żywiły odwrotnymi przykrościami życia… […]
Historia, jak obecne trendy sugerują, biegnie nie tyle po linii prostej – od powszechnego niemal zniewolenia do coraz pełniejszej i wszechogarniającej wolności – ile ruchem wahadłowym. Czyżby wahadło historii nabierało dziś rozpędu w kierunku – jak zdawałoby się do niedawna – raz na zawsze porzuconym?! Wracaj, zniewolenie totalitarystyczne – twe koszmary zapomniane, twe złoczyństwa wybaczone? Na to pytanie nie ma jak dotąd odpowiedzi. Grubo za wcześnie na wiążące konkluzje. Ale jedno jest pewne: walka o ludzką wolność jest wciąż daleka od zakończenia, nie pora jeszcze ogłaszać jej ostatecznego triumfu, a zatem inicjatywa tej wystawy, a i trud włożony w jej organizację, nie były bynajmniej niewczesne. Na odwrót: przyszły w samą porę!
Diagnoza dokonana z górą pół wieku temu przez lorda Beveridge’a, wielkiego angielskiego liberała i autora modelu welfare state, pozostaje dziś w mocy: nie wystarcza zadekretować wolności człowieka, by człowieka wolnym uczynić. Trzeba jeszcze dostarczyć mu środków po temu, by nieuniknienie uciążliwym trudom samookreślenia i samostanowienia mógł sprostać.
Nie wystarczy ogłosić człowieka autorem własnego losu, ponoszącym pełnię wynikającej z własnych działań odpowiedzialności. Trzeba nadto dać mu środki na wywiązanie się z niej.
A jest to zadanie społeczeństwa. Jest powołaniem i obowiązkiem ludzkiej wspólnoty ubezpieczenie go przed skutkami niepowodzenia. Nie zagwarantuje to wprawdzie poszukiwanego od wieków pogodzenia i pokojowego współżycia bezpieczeństwa z wolnością – ale spełni warunek przedwstępny dla wszelkich realistycznych prób dążących w tym kierunku.
Jest to fragment tekstu Skrzypce wolności, który ukaże się w katalogu 30. wystawy Rady Europy Potrzeba wolności. Sztuka europejska po 1945 roku, prezentowanej w MOCAK-u Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie od 18 października 2013 do 26 stycznia 2014. Na wystawie zostaną zaprezentowane prace 47 artystów z 17 krajów europejskich, m.in. Mariny Abramović, Cristiny Lucas i Mirosława Bałki.
Dziennik Opinii Krytyki Politycznej jest jednym z patronów medialnych wystawy.