Projekt „500+ dla niepełnosprawnych” przeszedł – po wielu poprawkach – przez parlament, teraz czeka już tylko na podpis prezydenta. Nowe świadczenie to ważny krok w polityce wsparcia tej grupy, ale jego wysokość i dostępność pozostawiają wciąż wiele do życzenia.
Nowego świadczenia dla ludzi ze znaczną niepełnosprawnością, najbardziej zależnych od wsparcia innych osób wyczekiwano od dawna. Deklaracja ze strony rządu w tej sprawie padła jeszcze w maju (na krótko przed protestem niepełnosprawnych i wyborami do PE), a sam pomysł dodatkowego „500+” był w obiegu publicznym od dawna. Dodatek tej wielkości był jednym z dwóch zasadniczych postulatów, z jakimi na sejmowych korytarzach protestowały znacznie niepełnosprawne osoby dorosłe i ich rodziny wiosną 2018 roku. Ani wtedy, ani rok później w wariancie ogłoszonym przez premiera nie było jednak mowy o kryterium dochodowym. Nic zatem dziwnego, że kształt przegłosowanego przez parlament świadczenia z niskim progiem dochodowym budzi tak wielkie rozczarowanie.
„Złotówka za złotówkę” powyżej 1100 zł
Co zakłada ten projekt ustawy o świadczeniu uzupełniającym dla osób niezdolnych do samodzielnej egzystencji? 500 złotych ma trafić do osób o orzeczonej niezdolności do samodzielnej egzystencji, bez względu na to, jaki rodzaj innych świadczeń otrzymują (emerytury, renty, zasiłki stałe z pomocy społecznej, etc.) ale właśnie pod warunkiem spełnienia określonego kryterium dochodowego. Pełne 500 złotych ma trafić tylko do tych osób, których pozostałe świadczenia (z wyłączeniem m.in. zasiłku pielęgnacyjnego, świadczenia wychowawczego czy dodatku mieszkaniowego i różnych świadczeń jednorazowych) nie przekraczają 1100 złotych, a więc dzisiejszej wysokości renty socjalnej oraz minimalnej renty z tytułu całkowitej niezdolności do pracy. Ponadto osoby, które przekroczą ów próg, również mogą otrzymać świadczenie – tego dotyczyła senacka poprawka – ale pomniejszone o tyle, o ile przekroczono wspomniany próg. Przykładowo, gdy ktoś „niezdolny do samodzielnej egzystencji” pobiera rentę w wysokości 1300 złotych, otrzyma nie 500, a 300 złotych dodatku.
Projekt na rzecz opiekunek na emeryturach i rentach odrzucony tuż po wyborach
czytaj także
Zastosowano tu zasadę „złotówki za złotówkę”, którą od paru lat stosuje się w Polsce przy zasiłkach rodzinnych. Górny próg dochodu ustalono na poziomie 1600 złotych – powyżej tej kwoty nowe „500+” już nie przysługuje. Oprócz tego – to akurat dobrze – do branego pod uwagę dochodu nie ma być wliczana renta rodzinna (jaką m.in. osoby „całkowicie niezdolne do pracy” mogą otrzymywać po śmierci członka rodziny, który w chwili odejścia miał ustalone prawo do świadczeń emerytalno-rentowych). Przepadły natomiast wcześniej proponowane w Sejmie poprawki, by przy określaniu uprawnień do nowego świadczenia do dochodu nie były wliczane także emerytury i renty z ZUS.
Przepadły proponowane wcześniej poprawki, by przy określaniu uprawnień do nowego świadczenia do dochodu nie były wliczane także emerytury i renty z ZUS.
Nie przewidziano też niestety mechanizmu waloryzacji progu dochodowego, wobec czego można się obawiać, że gdy minimalne renty i emerytury zostaną podwyższone, próg dochodowy zostanie przekroczony, a więc i świadczenie pomniejszone. Ponadto nie wszystkie osoby faktycznie wymagające opieki mają w dotychczasowym orzeczeniu sformułowanie „całkowitej niezdolności do pracy i samodzielnej egzystencji”. Chcąc ubiegać się o dodatkowe świadczenie, będą musiały poddać się dodatkowej weryfikacji, a jak „liberalna” będzie praktyka orzecznicza, dopiero czas pokaże.
To zaledwie początek potrzebnych zmian
Jak zatem ocenić ten projekt? Przede wszystkim uważam, że docelowo taki dodatek mógłby być kierowany do ogółu osób znacznie niepełnosprawnych lub „niezdolnych do samodzielnej egzystencji” (w nieco mniejszej kwocie także do osób z niepełnosprawnością umiarkowaną). Wynika to z podejścia „kompensacyjnego”, które zakłada, że pomoc finansowa ma nie tylko chronić przed ubóstwem lub je łagodzić, ale też kompensować dodatkowe koszty i ograniczenia, jakie towarzyszą niepełnosprawności i utrudniają korzystanie z pełni praw społecznych.
Docelowo taki dodatek mógłby być kierowany do ogółu osób znacznie niepełnosprawnych lub „niezdolnych do samodzielnej egzystencji”.
Te koszty i ograniczenia dotykają szerokiej grupy niepełnosprawnych, nie tylko tych o bardzo niskich dochodach. Przy niepełnosprawności znacznej mogą być jednak szczególnie duże, stąd słuszny jest pomysł, by to właśnie te osoby w pierwszej kolejności i w większym zakresie otoczyć dodatkowym wsparciem. Nie znaczy to, że pomoc musi być zawężona tylko do tych najgłębiej niepełnosprawnych z najniższymi świadczeniami. Patrząc z tej perspektywy, trudno procedowany projekt, nawet przy złagodzeniu kryterium dochodowego, uznać za satysfakcjonujący. Po prostu wiele osób zależnych od wsparcia w codziennym funkcjonowaniu z planowanego dodatku nie skorzysta wcale albo skorzysta w bardzo ograniczonym zakresie. Przykładowo osoba całkowicie leżąca, nieraz zależna od 24-godzinnej opieki osób bliskich, jeśli ma rentę bądź emeryturę na poziomie 1600 złotych, nie otrzyma dodatkowo ani grosza.
czytaj także
Kryterium dochodowe wyznacza kwota minimalnej renty z tytułu niezdolności do pracy (i zarazem renty socjalnej, która jest obecnie tej samej wysokości), a jest to w polskich realiach poziom bliski socjalnego minimum. Nadal więc poruszamy się w logice wsparcia socjalnego, a nie kompensacyjnego. Słabo współgra to i z duchem ratyfikowanej przez Polskę Konwencji o Prawach Osób Niepełnosprawnych, i z oczekiwaniami środowiska, którego część nadal może czuć się zagrożona wykluczeniem.
Dochodzi jeszcze jeden problem natury sprawiedliwościowej. Jeśli założyć, że intencją programu jest dotarcie do szczególnie potrzebujących, także pod względem socjalno-dochodowym, to zaproponowane zasady świadczenia wcale tego nie gwarantują.
Wyobraźmy sobie taką sytuację: dorosła osoba ulega wypadkowi, skutkującemu paraliżem – osobie takiej przyznane jest na przykład 1600 złotych netto renty. Opiekę nad nią przejmuje członkini rodziny rezygnująca z aktywności zawodowej po to, by oddać się opiece. W takiej sytuacji opiekunowi nie będzie przysługiwał specjalny zasiłek opiekuńczy (przekroczony jest próg 764 złotych na głowę w rodzinie), ani „500+” dla podopiecznego (przekroczony jest próg dochodowy 1600 złotych). Wychodzi więc na to, że osoby te we dwójkę będą musiały żyć z 1600 złotych renty osoby niepełnosprawnej, co oznacza zaledwie 800 złotych na osobę. Trudno taką sytuację uznać za niewymagającą dodatkowego wsparcia, ale w świetle nowej ustawy nie będzie ono przysługiwało. Takich przykładowych sytuacji z życia można wymyślić więcej. Zresztą nie trzeba ich wymyślać, bo wiele z nich odpowiada realnemu doświadczeniu osób, które stały się znacznie niepełnosprawne oraz ich bliskich.
czytaj także
Przykład ten pokazuje, że nawet rychłe przyjęcie nowego świadczenia ani nie zamyka, ani nie unieważnia wieloletniej batalii tzw. wykluczonych opiekunów znacznie niepełnosprawnych osób dorosłych o odebrane im wcześniej prawo do godziwego zabezpieczenia i tym samym o realizację wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 21 października 2014 roku.
Odrobina ulgi
Mimo tych wszystkich zastrzeżeń przyjmowane właśnie nowe „500+” wydaje się krokiem w dobrą stronę. Po pierwsze, do wielu osób znacznie niepełnosprawnych o niskich dochodach trafią dodatkowe środki, które podniosą nieco ich poziom bezpieczeństwa socjalnego, pozwolą na zaspokojenie niektórych potrzeb, przyniosą też odrobinę ulgi w życiu opiekunów. Pamiętajmy też, że w 2018 roku wzrosło zagrożenie skrajnym ubóstwem w gospodarstwach domowych z osobami niepełnosprawnymi i jest ono wyższe niż dla gospodarstw bez osób z niepełnosprawnościami. Nowe świadczenie może istotnie przyczynić się do złagodzenia tego problemu.
Bakalarczyk: Uzawodowienie opiekunów moralnie zasadne, ale ma pułapki
czytaj także
Po drugie, przesuwa ono nieco akcenty, jeśli chodzi zakres wsparcia – z tego przypisanego do opiekuna w kierunku przypisanego samej osobie niepełnosprawnej. To temat na dłuższą dyskusję, ale wiele wskazuje na to, że model, w którym środki idą do osoby z niepełnosprawnościami – i to w obrębie rodziny podejmowana jest decyzja, w jakim stopniu i na co zostaną przeznaczone – bywa korzystniejszy niż przypisanie świadczeń do opiekuna pod warunkiem spełnienia określonych zasad. W Polsce takie przejście jeszcze się nie dokonało. Mamy w tej chwili i świadczenia dedykowane opiekunom, i samym osobom, które to wsparcie otrzymują. Jedne i drugie formy wsparcia – przynajmniej w odniesieniu do osób dorosłych – pozostawiają wiele do życzenia i jeśli chodzi o wysokość, i o zasady dostępu. Wydaje się jednak, że nowe 500+ przywraca nieco większą niż dotąd równowagę między tymi dwoma komponentami pomocy trafiającej do gospodarstw, w których sprawowana jest długoterminowa opieka.
Uznając pozytywy rządowego projektu należy pamiętać, że nie załatwia on dużo głębszego i szerszego problemu, zaś przyjęte w nim zasady należałoby z czasem zmienić. Można zacząć od podniesienia progu dochodowego przy zachowaniu jego elastyczności. Gdyby np. świadczenie „500+” zaczynało maleć nie po przekroczeniu kwoty 1100, a np. 1600 złotych, już samo to pozwalałoby objąć większą liczbę osób pomocą, zaś oddalało nas od modelu, w którym należy się ona wyłącznie najuboższym. Być może jednoczący się obóz Lewicy powinien podjąć ten temat i zaproponować swoje pomysły na reformę tej sfery wsparcia?
Bieda to decyzja polityczna. Jak działa polityka zaciskania pasa