Jeśli uważasz, że nie – daj temu wyraz! Reaguj!
Polska nienawiść pieczołowicie hodowana przez naczelnika „dobrej zmiany” rośnie jak na drożdżach. Krąg jej ofiar powiększa się z tygodnia na tydzień – małżeństwo z Indii, mongolski komik, dziewczyna z Algierii, czarnoskóra warszawianka, akordeonista z romskiego teatru, studenci z Portugalii i Turcji, syryjski barman, chilijski pianista, czarnoskóry Brytyjczyk, polski profesor, czeczeński nastolatek, wreszcie mały, czarnoskóry chłopczyk na placu zabaw w Przemyślu. Wszyscy zaatakowani słowem, pięścią albo nożem za to, że nie spełniają standardu „prawdziwego Polaka” w oczach agresywnych osiłków w służbie „dobrej zmiany” (zresztą dzięki ministrowi Macierewiczowi niedługo może niektórzy z nich będą już pod bronią). Do tego rodzaju przestępstwa dochodzi w Polsce już średnio co siedem i pół godziny.
Historia tego małego chłopczyka zelżonego i wyrzuconego z placu zabaw przez dorosłego faceta za „zły wygląd” przeraża mnie w sposób szczególny, bo w naszym kraju przecież nie tak dawno temu z tego samego powodu skrzywdzono i zamordowano bardzo dużo dzieci. Robili to obcy, ale robili też swoi – i niektórym z tych „swoich” organizuje się zresztą teraz uroczyste pogrzeby i wystawia pomniki. Moment, w którym dorosły człowiek widzi uosobienie enigmatycznego „wroga ojczyzny” lub „terrorysty” w dziecku bawiącym się na placu zabaw i je atakuje, to moment graniczny, którego nie można lekceważyć.
Niestety obawiam się, że podobne sygnały pokazujące, że owoce podżegającego do ksenofobii populizmu przekraczają (chyba) zamierzenia polityków, nie są traktowane poważnie. Minister spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak powiedział publicznie we wrześniu tego roku, że ilość przestępstw z nienawiści nie wzrasta! Zaklinanie rzeczywistości, tak samo zresztą jak nieuwzględnianie praw i podmiotowości dzieci, to cechy charakterystyczne służb „dobrej zmiany”. Kilkaset czeczeńskich dzieci czeka wraz z rodzicami od wielu dni w Brześciu na litość polskiej straży granicznej – marzną i kończy im się jedzenie – ale ,jak donoszą organizacje strażnicze, celnicy odmawiają wielu z nich nawet prawa do złożenia wniosku o status uchodźcy. Czy naprawdę tak zmieniły się u nas standardy, że reżim Kadyrowa to już zwyczajna sprawa?
Ta sytuacja jest tym bardziej przygnębiająca, że jak przypomniał w liście do Inicjatywy Chlebem i Solą organizującej Dzień Solidarności z Uchodźcami Rzecznik Praw Dziecka Marek Michalak: „Szczególną troską powinny zostać otoczone rodziny z dziećmi, gdyż to właśnie dzieci najdotkliwiej odczuwają skutki działań osób dorosłych. Pamiętajmy, że najmłodsi podlegają ochronie prawnej í niezależnie od kraju pochodzenia mają prawo oczekiwać pełnego poszanowania ludzkiej godności i wynikających z niej praw człowieka. Przepisy Konwencji o prawach dziecka nie różnicują dzieci, dają każdemu dziecku takie same gwarancje i zobowiązują Państwa-Strony do pełnego respektowania postanowień Konwencji. Polska jako inicjator powstania tego międzynarodowego dokumentu jest szczególnie zobowiązana do realizacji jego przepisów. W dobie europejskiej dyskusji dotyczącej przyjmowania uchodźców z obszarów ogarniętych wojną, dobro dziecka powinno być najistotniejszym wyznacznikiem kierunków polityki państw, do których ludzie zwracają się o pomoc.”
Niestety od kilku tygodni chyba nikt w Polsce nie ma już wątpliwości, że obecne władze lubią tylko jeden, niespotykany w przyrodzie, rodzaj dzieci – mityczne „dzieci poczęte”. Te mają prawo do wszystkiego – mogą na przykład heroicznie skonać w męczarniach, jeśli urodzą się z bezmózgowiem, i to obowiązkowo winny konać w objęciach Kościoła katolickiego.
Wszystkie inne dzieci muszą się dla własnego dobra zachowywać rozsądnie – pod żadnym pozorem nie pisać w szkolnej toalecie „andrzej dupa” (bo policja czuwa i interweniuje!), nie marudzić, że lekcja zaczyna się od modlitwy (bo trzeba będzie zmienić szkołę), nie przerywać pouczających pogadanek panów z ONR-u (bo pani dyrektor będzie przykro), nie lgnąć do księży (bo potem ci biedni ludzie mają kłopoty i muszą zmieniać miejsce pracy) i pod żadnym pozorem nie uprawiać seksu, kiedy już są nastolatkami, bo za próbę użycia środków antykoncepcyjnych będzie paka i kropka.
Zapraszamy do strefy dziecięcej manifestacji „Warszawa przeciwko rasizmowi i przemocy”! Strefa dziecięca czynna będzie w barze Studio od 15.45 do 18.45 – przez cały czas trwania manifestacji.
Piszę o dzieciach i denerwuję się w sprawie dzieci, chociaż narastająca w Polsce fala przestępstw z nienawiści dotyka głównie dorosłych, bo traktowanie dzieci (ale też kobiet i mniejszości) jest probierzem stanu demokracji w kraju. I probierzem bezpieczeństwa wszystkich obywateli. Jest tak dlatego, że prawdziwa demokracja to ustrój, w którym decydująca większość z troską i szczególną uwagą pochyla się nad prawami słabszych członków wspólnoty a nie tłamsi je. W innym wypadku mamy do czynienia z pozorami demokracji i nikt z nas nie jest bezpieczny.
Niestety promowany od wielu miesięcy w Polsce model nacjonalistycznego patriotyzmu nie sprzyja demokracji, bo wyrzuca spod ochrony państwa wszystkich, którzy nie spełniają ciasnych etnicznych, seksualnych i religijnych warunków narzucanych przez partię rządzącą.
Tych wyrzuconych poza nawias jest coraz więcej – uchodźcy, niepłodne pary, ateiści, osoby LGBT, kobiety, które nie są fanatycznymi katoliczkami (czyli większość z nich), nauczyciele, którzy nie zgadzają się na parodię reformy, ludzie kultury, którzy nie akceptują narzuconej narodowej narracji. I wam może się to pewnego dnia przydarzyć, bo (uwaga, będzie spoiler) fantazmatyczny idealny „prawdziwy Polak” po prostu nie istnieje.
Dlatego razem z Inicjatywą Chlebem i Solą ostrzegam: #BijąNaszych – sąsiadów, gości, przyjaciół! Państwo jako instytucja nie kwapi się, żeby ich bronić, ale państwo to także my, obywatele i obywatelki – i naszym obowiązkiem jest stawać po stronie słabszych. Zresztą najczęściej nie wymaga to wcale wielkiego heroizmu – wystarczy przerwać milczenie i spokojnie powiedzieć: Dosyć.
Przyjdźcie na manifestację „Warszawa przeciwko rasizmowi i przemocy!” i okażcie solidarność potrzebującym, bo pewnego dnia wy też możecie potrzebować pomocy obcych ludzi.
***
W sobotę 15 października będziemy obchodzić Dzień solidarności z uchodźcami. W Warszawie spotykamy się na Placu Defilad o godz 16, by wyrazić swój sprzeciw wobec narastającej w Polsce przemocy na tle narodowościowym, rasowym i wyznaniowym. Chodźcie z nami!
**Dziennik Opinii nr 288/2016 (1488)