W odróżnieniu od makroekonomistów obywatele wiedzą, że w życiu liczy się coś więcej niż tylko wzrost PKB albo spadek bezrobocia.

W odróżnieniu od makroekonomistów obywatele wiedzą, że w życiu liczy się coś więcej niż tylko wzrost PKB albo spadek bezrobocia.
Tylko nieudolni politycy mogą chcieć, żeby ludzie dostrzegali w imigracji zagrożenie gospodarcze i kulturowe.
Groźnym błędem jest wyciąganie wniosku, że skoro inwestorzy są zachwyceni, to realny stan gospodarki musi się poprawiać.
Drobni przedsiębiorcy nad Wisłą są rzekomo tak dyskryminowani, że należałoby chyba zorganizować im jakąś akcję afirmacyjną.
Skrócenie czasu pracy o godzinę dziennie jest dużo mniejszą rewolucją dla pracodawców, niż mogłoby się wydawać.
PKB jest na tyle powierzchowny, że jego wzrost nie powinien być głównym celem polityki publicznej. A im wyższy PKB na głowę, tym większego znaczenia nabierają inne czynniki dobrobytu społecznego.
To ci, którzy pójdą do ZUS – mówi analityk giełdowy, Piotr Kuczyński.
Większość Europejczyków uważa, iż środowisko naturalne powinno być priorytetem nawet kosztem wzrostu gospodarczego.
Albo jesteś za cywilizacją, która nienawidzi rowerzystów i wegetarian, albo za taką, w której rozumie się, że odpowiedzialność za ochronę środowiska to nie jest wydumany problem wyimaginowanej wspólnoty.
I to nie jest zła wiadomość. Wyjaśnia Piotr Wójcik.
Maszyny zastępujące pracę człowieka miały nas uczynić wolnymi ludźmi. Dziś mówi się nam, że zrobią z nas tylko bezrobotnych nędzarzy.
Czy spontaniczne procesy wolnego rynku doprowadziłyby samoistnie do zniesienia niewolnictwa? A czy na rynku w ogóle są jakieś „spontaniczne procesy”?