Dania mówi stanowcze „nie” rezydentom rajów podatkowych i nie będzie udzielała rządowej pomocy firmom, które poniosły straty w wyniku pandemii koronawirusa, ale podatków nie płaciły solidarnie w Danii. Ograniczone wsparcie dla przedsiębiorców deklarują też polskie władze. Z tą jednak różnicą, że bez zastrzyku gotówki będą musieli się obejść wszyscy, którzy nie płacą podatków w kraju.
Na pomoc przedsiębiorcom i pracownikom Dania zamierza przeznaczyć w sumie 400 mld koron, w tym dodatkową setkę, dorzuconą do pakietu parę dni temu. Tamtejszy rząd – jak podaje „Bloomberg” –powoli znosi obostrzenia związane z pandemią i lockdownem, mimo to zdecydował się wydłużyć czas udzielania finansowego wparcia swoim obywatelom. Fundusz osłonowy będzie w związku z tym działał do 8 lipca, czyli miesiąc dłużej niż początkowo planowano.
czytaj także
Środki ratunkowe zatwierdzone po konsultacjach z parlamentem obejmą bezpośrednią pomoc gospodarczą dla przedsiębiorstw, pożyczki gwarantowane przez państwo i przedłużenie terminów płatności podatków. „Dzięki tej umowie wysyłamy dodatkowe 100 miliardów koron do firm, aby pomóc im i ich pracownikom przetrwać”, powiedział minister finansów, Nicolai Wammen, w rozmowie z Danmarks Radio.
Były Kajmany, nie będzie pomocy
Jednocześnie ministerstwo finansów poinformowało, że nie zasili kont firm, które są zarejestrowane w jurysdykcjach podatkowych typu offshore. „Firmy ubiegające się o rekompensatę po przedłużeniu programów muszą zapłacić podatek, do którego są zobowiązane na podstawie umów międzynarodowych i przepisów krajowych” – oświadczył szef resortu.
Ponadto firmy, które ubiegają się o wypłaty rządowe, muszą teraz obiecać, że nie będą wypłacać dywidend ani dokonywać skupu akcji w 2020 i 2021 r. A jeśli to zrobią, będą musiały zwrócić pieniądze otrzymane w ramach programów pomocy publicznej, związanych z pokrywaniem strat po wybuchu pandemii koronawirusa i recesji gospodarczej.
Według Rune Lund, parlamentarzysty z lewicowej koalicji Czerwono-Zielonych, nowe ograniczenia dotyczą firm zarejestrowanych w krajach oznaczonych przez Unię Europejską jako „niechętne do współpracy w sprawach podatkowych”. Na tej liście widnieje obecnie 12 państw, w tym m.in. Seszele, Panama i Kajmany. „Gdy wydajemy miliardy pieniędzy podatników na ratowanie firm i miejsc pracy, muszą one iść właśnie na ten cel, a nie zostać wysłane do raju podatkowego po drugiej stronie świata” – stwierdził Lund w rozmowie z Reuters, wskazując, że straty ponoszone przez rządy państw w wyniku ucieczek podatkowych wynoszą nawet 600 miliardów dolarów rocznie.
Cały świat rajem podatkowym
W Polsce walkę z rajami podatkowymi od dawna zapowiadał premier Mateusz Morawiecki. Temat ponownie pojawił się na początku kwietnia, gdy rząd zaprezentował kolejną odsłonę swojej tarczy antykryzysowej. Wynika z niej, że pomoc właścicielom dużych firm dotkniętych skutkami pandemii może wynieść nawet 25 mld zł, ale pod warunkiem, że odprowadzają oni podatki od swoich przedsiębiorstw w Polsce. To oznacza, że z pomocy będą wykluczone podmioty z obcym kapitałem lub zagranicznym beneficjentem rzeczywistym, który płaci podatki w innym kraju.
czytaj także
Wprawdzie polskie władze dopuszczają udzielenie wsparcia również im, ale tu też stawiają wymóg – w ciągu dziewięciu miesięcy od skorzystania ze środków ratunkowych muszą zobowiązania podatkowe przenieść nad Wisłę. Problem w tym, że rząd wrzuca do jednego worka tych, którzy płacą np. Seszelom i tych, którzy z podatków rozliczają się w sposób transparentny m.in. w krajach członkowskich UE. „Dzisiaj chcę powiedzieć z tej trybuny przede wszystkim to, co (…) musi się zadziać: koniec z rajami podatkowymi” – grzmiał Mateusz Morawiecki 6 kwietnia w Sejmie, co mogłoby wskazywać, że rząd miał intencje słuszne, ale poległ na ich realizacji.
Eksperci przepytywani przez „Dziennik Gazetę Prawną” twierdzą, że rozwiązanie przedstawione w tarczy jest prawdopodobnie niezgodne z prawem międzynarodowym i unijnym.
„Kryteria udzielania pomocy publicznej przez państwa członkowskie muszą pozostawać w zgodzie ze swobodą przedsiębiorczości oraz zasadą równego traktowania. Traktat o funkcjonowaniu Unii Europejskiej jako beneficjenta takiej pomocy wskazuje jedynie przedsiębiorstwo. W tym kontekście podmiot, który prowadzi działalność gospodarczą na terytorium Polski i ponosi negatywne konsekwencje ekonomiczne w związku z wprowadzonymi przez władze restrykcjami gospodarczymi, nie powinien mieć ograniczonego dostępu do uruchomionych przez państwo programów pomocowych” – czytamy w DGP.