Kinga Dunin

To niech PO stworzy lewicę

Michał Sutowski ma rację: PO nie wygra, jeśli rozproszone głosy lewicowe nie przełożą się na sejmowe mandaty. W takim razie niech to PO wyskoczy z kasy i założy lewicę.

Przestańcie pieprzyć, tylko wreszcie się dogadajcie – dopinguje lewicę Michał Sutowski, chyba zirytowany, co naprawdę rzadko Michałowi się zdarza. Nie on pierwszy i zapewne nie on ostatni. To dosyć powszechne życzenie potencjalnie lewicowego elektoratu, chociaż dość często wyłącza się z tego dogadywania SLD. Nieustanne zaklinanie rzeczywistości, a nuż w końcu to zrobią, zaczyna już wyglądać na jakąś psychologiczną aberrację – jak długo można powtarzać to samo, mimo że nie działa? Nie wygląda też na to, żeby którejś z lewicowych formacji udało się zmonopolizować lewą stronę sceny politycznej i pozbierać rozproszone głosy. Jakie głosy są do zagospodarowania? Najprościej mówiąc tych, którzy nie lubią PIS-u ani Kukiza, ale nie chcą głosować na Platformę i podobne ugrupowania. Nie piszę tu o programach ani poglądach, bo „nie chcę” jest dzisiaj chyba silniejsze niż „chcę”. Wyborcy tacy mogą jednak uznać, po pierwsze, że pozbycie się PiS warte jest mszy. Po drugie, pożałować głosu, który i tak przepadnie, oddanego na partię, która i tak nic im nie załatwi.

Lewica nie da rady wygrać, bez lewicy PO musi przegrać

To Razem uważane jest za partię tożsamościową, nieskorą do koalicji, która Czarzastemu ręki nie poda, a dla innych ma propozycję – spróbujcie się do nas zapisać, a może niektórych przyjmiemy. Ale SLD to także partia tożsamościowa, tylko inaczej. To nie jest tożsamość ideowa, więc można by już odpuścić dawne błędy i zdrady, bo SLD w opozycji, w której miałoby zająć pozycję lewicy, będzie ją zajmować i nawet mówić jak lewica. Jest to jednak formacja ludzi wyrosłych jeszcze z PZPR, potem z SLD, które rządziło, powiązanych towarzysko i mentalnie – jeśli Razem jest z Marsa, to oni są z Jowisza, a to kawał drogi. Dopóki SLD oscyluje w sondażach wokół 5 proc., nie zaryzykuje żadnej koalicji, mając w pamięci chociażby klęskę ZL. Potem też nie mieli ochoty się zmieniać, nie schowali starego garnituru do kufra z naftaliną, tylko wybrali Czarzastego i teraz będą się czołgać w kierunku emerytury. Do tego wystarczy kilka miejsc w Sejmie albo chociaż dotacja.

Mówi się poza tym o jakimś lewicowym planktonie, ale nie jest go zbyt wiele. Sympatyczni Zieloni, którzy nigdy nic nie ugrali? Inicjatywa Polska z jedną twarzą Barbary Nowackiej? Nie jest to na razie partia, ale stowarzyszenie, należą do niego też członkowie SLD, którzy, jak taka będzie koniunktura, to mogą do niej powrócić. No i jeszcze samotny Robert Biedroń, który nie ma żadnych struktur, za to duży kapitał, którego nie warto marnować na przegrane sprawy.

Jest jeszcze samotny Robert Biedroń, który nie ma żadnych struktur, za to duży kapitał, którego nie warto marnować na przegrane sprawy.

Na ten pejzaż nakładają się osobiste ambicje, doraźne interesy grupowe, animozje, kompletny brak zaufania, brak strategii długoterminowych (poza długim pozytywistycznym marszem), niezdolność do zawierania kompromisów. I jeszcze brak kasy. Nic nie wskazuje na to, że to towarzystwo samo się pozbiera do kupy.

Jeśli Michał ma rację: PO nie wygra, jeśli rozproszone głosy lewicowe nie przełożą się na sejmowe mandaty – a sądzę, że przedstawiona przez niego arytmetyka wyborcza nie jest oderwana od rzeczywistości – to powstanie silnego, otwartego na  rozmaite warianty ugrupowania anty-PiS-Kukiz-narodowcy leży w interesie PO i sprzyjających mu środowisk, w tym liberalnych mediów.

W takim razie niech to PO założy lewicę, a antypisowskie media zaczną ją intensywnie promować.

Całkiem od nowa pewno nie warto, bo jednak jakieś aktywa po lewej stronie istnieją, trzeba je tylko dobrze wykorzystać. I oczywiście wyskoczyć z kasy. Jeśli sukces PO ma zależeć od solidnej lewicowej nogi, to chyba warto włożyć w to tych kilku milionów?

Najrozsądniejsze byłoby chyba postawienie na Inicjatywę Polska, która na razie nie jest partią. Za to w stowarzyszeniu są – tak mi się wydaje – osoby, które mają doświadczenie partyjne albo samorządowe, więc pewno dość pragmatyczne. Dobicie Nowoczesnej mogłoby wypchnąć tam kilka znanych już medialnie posłanek. Może część celebrytów, którzy teraz popierają PO, jednak lepiej czułoby się w czymś mniej konserwatywnym obyczajowo?

Oczywiście PO udzielając cichego wsparcia organizacyjnego i finansowego powinno wiedzieć, że płaci za to, żeby regularnie dostawać zjebkę. Bo chodzi przecież o to, że zmobilizować elektorat przerażony PiS, ale nie chcący głosować na PO. Wiadomo, że Platforma nie ma właściwe nic do zaoferowania kręgom, dla których ważne są prawa człowieka, mogą najwyżej opluć gejów na swojej demonstracji. Nie ma też co liczyć na ich prosocjalne programy, chociaż trochę obietnic będą musieli poskładać. Natomiast w podstawowych kwestiach dotyczących praworządności i demokracji ugrupowania te mogłyby ze sobą współdziałać.

Uważacie, że to pomysł z kosmosu? Nie z kosmosu, tylko z felietonu. I równie fantastyczny, jak ten, że można skłonić kolejnymi publicystycznymi tekstami lewicę do tego, aby stworzyła wspólny front.

Nowacka: Dziesięcioma gwizdami to ja się nie będę przejmowała

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kinga Dunin
Kinga Dunin
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka. Od 1977 roku współpracowniczka KOR oraz Niezależnej Oficyny Wydawniczej. Po roku 1989 współpracowała z ruchem feministycznym. Współzałożycielka partii Zielonych. Autorka licznych publikacji (m.in. „Tao gospodyni domowej”, „Karoca z dyni” – finalistka Nagrody Literackiej Nike w 2001) i opracowań naukowych (m.in. współautorka i współredaktorka pracy socjologicznej "Cudze problemy. O ważności tego, co nieważne”). Autorka książek "Czytając Polskę. Literatura polska po roku 1989 wobec dylematów nowoczesności", "Zadyma", "Kochaj i rób".
Zamknij