Zadawanie cierpienia komuś, kto jest w naszej mocy, jest obrzydliwe.
Niby wiadomo – w polityce liczy się siła, cynizm i brak skrupułów. Trzeba jednak ubrać to w opowieść, w której przewijają się takie słowa jak demokracja, prawa obywatelskie, prawa człowieka, wolność, sprawiedliwość i inne ładnie brzmiące. Nazywamy to postępem. Dawniej najeżdżało się na inny kraj, żeby go złupić, teraz żeby wyzwolić. Kiedyś torturowanie przeciwników uznawano za przyjemną rozrywkę, dziś mówimy, że tortury są niedopuszczalne, ale… To „ale” ma jakoś połączyć powinność z bytem, wartości z rzeczywistością. Reguły tej gry są jednak takie, że należy to robić po cichu, iść w zaparte, dopóki się da, a jak już się nie da, szybko przeflancować się na szlachetną stronę. Oburzyć się, zdziwić, ukarać winnych, najwyżej potem się ich ułaskawi. Łamanie podstawowego prawa człowieka do niebycia torturowanym uznać za skandal i potępić. Reguły te oczywiście dotyczą krajów niezbyt silnych, ale chcących uchodzić za cywilizowane. Mocarstwa działają ponad tym prawem. Chociaż nawet Amerykanie nie robią tego na własnym terytorium, ponieważ mają coś takiego jak władza sądownicza.
A co w Polsce? Mleko w oczywisty sposób się wylało i pozostaje pytanie, jak władza, elity polityczne, mają wyjść z tego z twarzą. Może trzeba wynająć jakąś agencje PR, która doradzi? Na razie jednak możemy słuchać obrażających naszą inteligencję kłamstw, wzajemnych oskarżeń, mętnych tłumaczeń. Patrzeć na kolejnych polityków udających, że nic się stało. Leszek Miller będzie przeciwników tortur oraz wysługiwania się CIA zrównywał z mordercami. I stawał po stronie ofiar. Ofiar, które wymagają stanięcia po ich stronie, jest na świecie całe mnóstwo. Weźmy choćby pod uwagę to, co nazywa się „skutkami ubocznymi”, czyli cywilne ofiary, oczywiście nie wojen, tylko pokojowych interwencji niosących kaganek demokracji. Albo Palikot, który chce dowalić Millerowi, ale musi chronić swego patrona Kwaśniewskiego i wije się jak piskorz. PiS, które nie skorzystało, o dziwo, z okazji do rozróby, bo jednak Arab to tylko Arab i jakoś głupio bronić jego praw. Ciekawe, co by powiedział Lepper, gdyby żył?
I może naprawdę uda się to wszystko zamieść pod dywan.
Bo ludzie potrafią się przez wiele dni ekscytować się „sorry, taki mamy klimat” ministry Bieńkowskiej, nie mówiąc już o Trynkiewiczu, natomiast jakieś tortury, szczególnie że przecież dotyczyły islamistów, terrorystów i na pewno im się należało, na nikim chyba nie robią szczególnego wrażenia. A powinny.
Bo zadawanie cierpienia komuś, kto jest w naszej mocy, jest obrzydliwe, a co więcej niezwykle rzadko daje się w ten sposób uzyskać jakieś przydatne informacje. I obrzydliwi są ci, którzy to robią. Trzeba chyba być sadystą i psychopatą, żeby podjąć się takiego zdania. Pewno jedynym ich wytłumaczeniem może być to, że wykonują rozkazy. Znany eksperyment Milgrama (nakłanianie do karania prądem osób, które zbyt wolno się uczą) pokazał, jak łatwo ludzi do tego nakłonić, jeśli „rozkazodawcę” uznają za autorytet. Rozkazodawcy są daleko, ale blisko są ci, którzy na to się zgodzili i do dziś nie mają żadnych skrupułów. Oraz bardzo wiele do powiedzenia po „ale”.
Umberto Eco kiedyś powiedział, że dopuściłby karę śmierci, jeśli wyrok wykonywałby nie zawodowy kat (też wątpliwie etycznie funkcja), ale osobiście bliscy ofiary.
Millerowi i innym panom, którzy w białych koszulach i wyprasowanych garniturach potrafią z taką łatwością usprawiedliwiać tortury, dałabym podobną radę. Złapcie kogoś podejrzanego o przestępstwo (w końcu ci ludzie byli podejrzani, a nie skazani) i zróbcie z nim to, co usprawiedliwiacie. A potem wpuście filmik na You Tube.
Żeby wszyscy mogli się przekonać, kim naprawdę jesteście.
Czytaj także:
Pinior o więzieniu CIA w Polsce: Mamy do czynienia z omertą, zmową milczenia