Gdybym była sobą i miała wybierać między faszyzmem a komunizmem, mówię o ideach, a nie o ich realizacji, to co bym wybrała? Bez wątpienia komunizm.
Andrzej Stasiuk w rozmowie dla GW powiedział, cytuję z pamięci, bo gazetę wyrzuciłam, że po wojnie mógłby wstąpić do UB. W każdym razie sens jego wypowiedzi był taki, że nie tylko potrafi zrozumieć taką decyzje, ale też się z nią zidentyfikować. Ujął mnie tym, bo dzisiaj nawet jeśli ktoś rozumie, to zaraz pewno dodałby, że on sam nigdy, ale to przenigdy. Dziś prawie dla każdego jest oczywiste, że do UB nie, a do powstania tak. Dziwnie łatwo przychodzi wyobrażenie sobie siebie na barykadzie, zabijającego i ginącego z pieśnią patriotyczną na ustach, natomiast poparcie komunistycznej władzy w Polsce – po klęsce II RP, po okupacji, holocauście, Jałcie – jest niewyobrażalne.
Taki to już mamy, za przeproszeniem, habitus i tłumaczy on dużo więcej niż tylko polskie sny. Jest to też coś więcej niż polityka historyczna, nie chodzi tu bowiem tylko o narrację, ale o emocje oraz odruchy.
W takim oto mentalnym krajobrazie prof. Bauman rezygnuje z przyjęcia doktoratu honoris causa wrocławskiej uczelni, po fali bluzgów w internecie i zapowiedziach kolejnego ataku patriotycznej młodzieży nopo-kibolskiej. I chociaż bojówkarsko-faszytowska estetyka kompromituje ich i marginalizuje, to antykomunizm jest w istocie zgodny z głównym nurtem, z przećwiczonym habitusem. I nie ma większego znaczenia, że jest to antykomunizm durny, wykorzystywany jako pretekst do zadymy, niepoparty żadną wiedzą, a tym bardzie próbami zrozumienia polskiej historii. Bo antykomunizm ogólnie rzecz biorąc jest słuszny, a to są jego populistyczne przejawy.
Z drugiej zaś strony mamy tych, którzy bojówkarzy potępią, no bo przecież są odrażający. I czyż to nie barbarzyńskie robić burdy, przerywać akademickie wykłady? (Uczciwie mówiąc, potrafię sobie wyobrazić sytuację, w której może nie popierałabym takich zachowań, ale w głębi serca bym im sprzyjała. Gdyby jakiś symboliczny Pinochet przyjechał do Polski?)
Poza tym, powie druga strona, profesora należy uszanować za ogromny dorobek potwierdzony na świecie. Istoty rzeczy wolą jednak nie dotykać, bo wówczas trzeba by powiedzieć: gdybym była Żydem, nastoletnim, w Związku Radzieckim i powołano by mnie do milicji… Gdybym była polskim Żydem i mogła wstąpić do LWP… Gdyby potem wcielono mnie, zaproponowano, umożliwiono… Co bym zrobiła? Pewno to samo, co Bauman.
Gdybym była sobą i miała wybierać między faszyzmem a komunizmem, mówię o ideach, a nie o ich realizacji, to co bym wybrała? Bez wątpienia komunizm.
A przecież każdy powinien wiedzieć, że faszyzm i komunizm były równie złe, że Stalin, Hitler dwa bratanki od gułagu i od holokaustu. I jak już się wiedziało, to istniała tylko jedyna moralnie dopuszczalna postawa – walczyć z jednym i drugim. Nawet jeśli miałaby to być walka beznadziejna i bezsensowna.
Może i tak, ale taka ucieczka w bezkompromisowe moralizatorstwo jest w istocie ucieczką od realiów geopolitycznych i wszelkich biograficznych komplikacji. Nie tłumaczą one wszystkiego, jest taka granica, od której należy mówić o zbrodniach komunistycznych albo sowieckich, jednak z tego co wiem, tej granicy Bauman nie przekroczył. Chociaż mogłoby to być kwestią do dyskusji, gdyby nie antykomunizm głupi i bezwzględny.