Chcielibyście usłyszeć coś optymistycznego? Hej, hej, przeżyjemy.
Na pytanie, która partia wygra wybory, zwykle odpowiadałam: to nieważne, ważne kto będzie rządził. Teraz już wiemy – PiS. Bez względu na możliwe drobne zmiany. Jak będzie rządził? Pewno tym razem nie będzie już tak łatwo wywinąć się z obietnic socjalnych. Z czego nie wiadomo, czy należy się cieszyć, bo nie stoi za tym żaden spójny pomysł zreformowania systemu, np. podatkowego.
Ale jeśli ktoś chce koniecznie być optymistą, to proszę bardzo. Zwyciężyły postulaty socjalne. Pamiętacie tę nieustanną mantrę, że lewica nie powinna zajmować się marginalnymi wojenkami kulturowymi? W jakimś sensie została ona przez lewice uwewnętrzniona. Nie przyniosło to sukcesu, za to walkę o edukację, kulturę, politykę historyczną przegraliśmy na całej linii. Wina nie leży tu jednak po stronie lewicy, w dużo większym stopniu to wynik działania liberalnych i pseudolewicowych elit, mediów i partii przez ostatnie ćwierć wieku. Konsekwencja ustępstw wobec Kościoła, wiary w rynek, który uporządkuje kulturę lepiej niż jakieś ideologie. Jeśli chciano mieć kulturę i edukację bardziej otwartą na różnorodność, równościową, ucząca tolerancji, mniej nacjonalistyczną, nienastawioną na kształcenie konkurujących jednostek, tylko ludzi umiejących współpracować, to trzeba było się o nią postarać.
Nie wrócimy jednak do średniowiecza, jak teraz nas straszą, bo wcale tak bardzo się od niego nie oddaliliśmy – z naszymi wydatkami na Kościół, ustawą antyaborcyjną, religią w szkołach, zgodą na ksenofobię, neofaszyzm, homofobię. Teraz będzie podobnie, tylko gorzej. Publiczne media, szkoły, instytucje kultury oczywiście padną łupem zwycięzców, którzy nigdy nie twierdzili, że nie zamierzają ich kształtować zgodnie ze swoją ideologią. A konformizm i koniunkturalizm elit i rozmaitych środowisk, np. lekarskiego, dopełnią obrazu. Chociaż można liczyć także na radykalizację drugiej strony, ale będzie to tylko margines.
Chcielibyście usłyszeć coś optymistycznego? Hej, hej, przeżyjemy. Będziemy płakać albo żartować (Puk, puk! – Kto tam? – ABW. – Nie wierzę. – A my właśnie w tej sprawie.) No i oczywiście wspierać lewicę, nową, dla zwykłych ludzi.
Czy inny scenariusz był możliwy? Gdyby do parlamentu weszła lewica i nieprawica, wtedy można by myśleć o innych scenariuszach. Teraz już szkoda na to czasu. Skoro jednak przegraliśmy, mimo dobrego wyniku Razem, to może warto się zastanowić nad tym, jakie błędy zostały popełnione?
Ci, którzy głosowali na Razem, i ci, którzy popierali przyzwoitych ludzi w ZL, mieli swoje racje. To w przyszłości (chyba będzie jakaś przyszłość?) wciąż elektorat lewicowy, który będzie wybierał to, co będzie miał do wyboru. Błędem, moim zdaniem, był start dwóch ugrupowań odwołujących się do wartości lewicowych. Czy jednak dałoby się te elektoraty połączyć?
Gdyby zużyte figury z SLD, ale i Palikot, potrafili się wycofać, albo musieli ulec… Gdyby zniknęli z pierwszych miejsc list „cicozawsze”, rozmaici lokalni kacykowie… Gdyby Razem było bardziej otwarte na kompromisy, negocjacje, rozmowy… Gdyby jedną lewicową listę poprowadzili Nowacka z Zandbergiem… Premia za jedność byłaby wyższa niż straty spowodowane niedostateczną lewicowością. Szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę sposób przeliczania głosów na mandaty.
Może jednak tak miało być. Musieliśmy polec. Razem zyskało podstawy finansowe do dalszej działalności. Może PiS-owi nie uda się zablokować sceny politycznej na lata, doprowadzić do jeszcze głębszej degeneracji demokracji. Może wychowane w naszych szkołach dzieci Korwina i Kukiza dorosną, dostaną po tyłkach i zmądrzeją…
Dla lewicy nadchodzą czasy, w których będziemy mieli co robić. Przeciwnik jest jasno określony i będzie rządził, czyli popełniał błędy, kompromitował się, nie spełniał rozbudzonych oczekiwań. Punktujący głos lewicy powinien być wyraźnie słyszalny.
I mam nadzieję, że tym razem niczyjej energii, dobrej woli i zaangażowania nie stracimy.
A SLD skonało, co też jest jakimś plusem tej sytuacji.
**Dziennik Opinii nr 299/2015 (1083)