Zdaniem prezeski Fundacji Estera trzeba pomagać chrześcijanom, bo chrześcijanie są najbardziej prześladowaną grupą na świecie.
Dla Miriam Shaded sprawa jest prosta. W Syrii „Europa stanęła po złej stronie konfliktu”, bo przecież powinna była od początku wesprzeć reżim Baszszara al-Asada i nie przejmować się faktem, że ten wysłał armię i krwawo tłumił pokojowe protesty. Najwyraźniej nie przeszkadza jej też, że reżimowi al-Asada zdarzało się atakować dzielnice mieszkaniowe pociskami moździerzowymi, rakietami i czołgami, a następnie nie dopuszczać pomocy humanitarnej do rannych. W końcu to pewnie byli muzułmanie. A jak wiadomo „muzułmanie nie mają powodów, aby uciekać do Europy”. Czasem nawet nie mają okazji, bo wcześniej jacyś alawici – „których trzeba wspierać, bo są liberalni” – ich zbombardują. Alawici najwyraźniej nie są żadnymi muzułmanami, bo żyją pokojowo z popierającymi reżim chrześcijanami.
Co z tego, że syryjski reżim jest odpowiedzialny za rozpętanie wojny domowej i śmierć setek tysięcy ofiar cywilnych? Europa powinna go wspierać, bo nie prześladuje chrześcijan, tylko muzułmanów. Ale tych złych, radykalnych muzułmanów, którzy domagali się w Syrii demokracji. Bo są jeszcze dobrzy alawici, którzy pozwalają chrześcijanom żyć w spokoju, a że prawa człowieka mają gdzieś, represje wobec opozycji są na porządku dziennym, podobnie jak wysyłanie wojska przeciwko cywilom i wszechobecna korupcja. No cóż – nie ma nic za darmo. Co tam demokracja, ważne, żeby chrześcijanom było dobrze. Dla Miriam Shaded sprawy są proste. Trzeba pomagać chrześcijanom, bo chrześcijanie są najbardziej prześladowaną grupą na świecie.
Dlatego Miriam postanowiła sprowadzić chrześcijan z Damaszku – z miasta, które jest kontrolowane przez reżim al-Asada i gdzie nie toczą się działania wojenne. W jaki sposób byli więc tam prześladowani? A może wcale nie byli, ale po prostu uznali, że na Zachodzie będzie im się żyło lepiej? Ciekawe, bo coś podobnego Shaded zarzuca polityce UE, która jej zdaniem „pomaga wszystkim imigrantom, którzy dotrą do Europy. Nie weryfikuje, czy to są ludzie, którym w Syrii grożą represje czy nawet utrata życia. W konsekwencji pomoc dostają najsilniejsi, bo tylko oni są w stanie przebyć pełną niebezpieczeństw drogę na nasz kontynent”. Jakby ktoś był złośliwy, mógłby to samo zarzucić ludziom sprowadzonym przez Fundację Estera. Nie wszyscy w końcu mają takie szczęście (znajomości?), że jakaś fundacja zapłaci za ich przelot i pobyt w Europie.
Ale to oczywiście dopiero po pozytywnej weryfikacji, czy są dobrymi chrześcijanami. Weryfikować zdecydowano się jednak najwyraźniej nie to, czy komuś grozi utrata życia, skoro Fundacja Estera nie sprowadza rodzin z terenów objętych działaniami wojennymi.
„To ludzie poleceni przez dwa zbory protestanckie z Damaszku” – twierdzi Samer Masri z Fundacji Wolna Syria. Czyli zamiast pomagać najbardziej potrzebującym, pomagamy „naszym”? W końcu Miriam to córka pastora.
Nie wszyscy jednak tę hojną pomoc docenili . Kilkanaście osób już wyjechało do Niemiec, a inne z kolej skarżą się na warunki w Polsce. Wbrew temu, co twierdzi prezeska Fundacja Estera, sprowadzeni do Polski Syryjczycy zostali zakwaterowani w sześć osób w trzydziestometrowej klitce i otrzymali tylko tysiąc złotych na utrzymanie.
Mając taki brud za uszami, trzeba być naprawdę bezczelnym, żeby atakować unijną politykę emigracyjną (o której zresztą Miriam Shaded nie ma chyba wielkiego pojęcia, skoro stwierdza, że Unia pomaga wszystkim imigrantom). Na pewno ci, którzy zginęli na Morzu Śródziemnym, by się zgodzili z najbardziej znaną Polką pochodzenia syryjskiego. Niestety nie było im dane. Podobnie jak Afgańczycy, którzy muszą się liczyć z odesłaniem do kraju , bo nie toczy się u nich wojna. Co prawda nasze Ministerstwo Spraw Zagranicznych „przypomina o utrzymującym się na całym obszarze Islamskiej Republiki Afganistanu wysokim zagrożeniu dla bezpieczeństwa, w związku z odnotowanymi przypadkami przemocy i ataków na ludność cywilną oraz działaniami ugrupowań zbrojnych”. Ale wojny tam nie ma, więc można spokojnie odesłać Afgańczyków do domu. W końcu nie są polskimi turystami, tylko miejscowymi, jakoś sobie poradzą.
Tak bardzo Unia pomaga wszystkim imigrantom.
Polska chyba zresztą też jest w czołówce tej pomocy, skoro w zeszłym roku na 2253 Ukraińców starających się o status uchodźcy nie przyznano takiego nikomu. Tam przecież też nie było żadnej wojny, tylko czasem biegały jakieś zielone ludzki. Pewnie grały w paintballa.
Kolejny zarzut Shaded: „Docierają więc do Unii głównie mężczyźni, muzułmanie, także terroryści podszywający się pod imigrantów”. Jest w tym pewna prawda. Los nielegalnego migranta nie jest łatwy, więc nic dziwnego, że najpierw wyruszają mężczyźni, a gdy im już uda się dotrzeć do bezpiecznego miejsca, starają się sprowadzić rodzinę. Co nie zmienia faktu, że kobiety i dzieci stanowią już około 30% przekraczających granicę Macedonii.
Gdybyśmy chcieli zastosować logikę i retorykę Shaded, należałoby zapytać: jaką mamy pewności, że Fundacja Estera nie sprowadziła do Polski zbrodniarzy wojennych, skoro razem ze swoimi chrześcijanami czynnie wspiera reżim al-Asada? Co najgorsze, Asada wspiera także państwo polskie – wspierając działalność fundacji Estera i wzbraniając się przed pomocą bardziej potrzebującym uchodźcom. Ciekawe, jak się będziemy czuli, kiedy okaże się, że na zaproszenie Ewy Kopacz przyjechali do Polski ludzie współodpowiedzialni za ludobójstwo? Ucieszymy się, że przynajmniej nie są to muzułmanie? Nie mówię, że tak jest. Ale z jakiegoś powodu media nie mają dostępu do ludzi sprowadzonych przez Fundację Estera. Czy naprawdę wolimy chrześcijan popierający zbrodniczy reżim od muzułmanów walczących o demokrację? Oczywiście nie chcę się zachowywać jak córka pastora. Nie wiem, kim są ci ludzie, i rzucanie na nich oskarżeń, tylko dlatego, że zostali sprowadzeni przez taką, a nie inną osobę, jest bez sensu. Tak samo radziłbym się pani Shaded powstrzymać z rzucaniem oskarżeń i ferowaniem wyroków wobec innych.
Oczywiście to wszystko nie jest takie proste. Nie jestem Miriam Shaded, dostrzegam cienie i półcienie. Co nie zmienia faktu, że ludziom, którzy uciekają przed wojną i biedą, należy pomagać. Niezależnie od wyznania. A że będzie ich tu uciekać coraz więcej? No cóż. To kraje Zachodu z Ameryką do spółki zaprowadziły obecny porządek świata, to one są winne globalnemu ociepleniu i narastającym ekstremalnym zjawiskom pogodowym. Wraz z suszami i rosnącymi cenami żywności wojen i głodu będzie coraz więcej.
Jeszcze możemy coś z tym próbować robić. Transferować kasę i technologie. Choćby do Rojavy, gdzie Kurdowie stawiają opór ISIS.
Zamiast tego wspieramy jednak Turcję Erdogana, który tak bardzo nie lubi Kurdów, że woli wspierać ISIS, mając nadzieję, że islamiści zrobią z Kurdami porządek. Może Erdogan przegra najbliższe wybory i coś się tutaj zmieni. A jak nie? Może pozostaje nam tylko solidarność z migrantami i bezsilne czekanie na upadek Europy, jaką znamy, pod brunatnym butem. Coraz więcej pojawia się w sieci komentarzy Polaków, którzy z okazji kryzysu imigracyjnego chcieliby ponownie wykorzystać obozy zagłady. Nie tylko Orban się zorientował, że na nastrojach antyimigranckich może odbudować słabnące poparcie dla swoich rządów. Kto będzie następny?
**
Uchodźcy mile widziani – manifestacja w Warszawie
12 września spotykamy się w Warszawie, aby wyrazić naszą solidarność z uchodźcami i pokazać, że chcemy i jesteśmy gotowi im pomagać.
**Dziennik Opinii nr 250/2015 (1034)