87% uczestników panelu obywatelskiego uznało, że należy zmienić zapis w konstytucji dotyczący aborcji, 64% opowiedziało się za liberalizacją prawa.
Irlandia posiada jedno z najbardziej restrykcyjnych praw antyaborcyjnych w Europie. Podobnie jak w Polsce kobiety są tam zmuszane do rodzenia dzieci, które umrą zaraz po porodzie. Nie trzeba jedynie kombinować tak, jak profesor Chazan, można to robić legalnie. Za przeprowadzenie aborcji, zarówno przeprowadzającemu ją lekarzowi jak i kobiecie, która ma zabieg, grozi do 14 lat więzienia. W konstytucji jest zapisane, że życie płodu jest tak samo ważne, jak życie kobiety i państwo ma prawo decydować, które życie wybiera. Aż dziwne, że takiego zapisu nie wprowadzono jeszcze w Polsce. W końcu nie ma wątpliwości, że życie milczących płodów jest dla naszego państwa ważniejsze niż życie (nierzadko) awanturujących się kobiet, więc wybór byłby łatwy. Z płodu zawsze może jeszcze wyrosnąć człowiek. Z feministki już raczej nie. Jak mi napisał niedawno w komentarzach jeden pan: „Zabawne, oni walczą o dopuszczenie przerywania ciąży, żeby usuwać takich, jak oni.”
czytaj także
Panel obywatelski
Zabawne, ale w katolickiej Irlandii właśnie zdecydowano, że tamtejsze prawo należałoby zliberalizować. 87% uczestników panelu obywatelskiego (czym jest panel obywatelski pisał u nas np. Marcin Gerwin) uznało, że należy zmienić zapis w konstytucji, 64% opowiedziało się za liberalizacją prawa. Większość zgromadzenia opowiedziało się za tym, żeby aborcja do 12. tygodnia była dostępna bez podania przyczyny, do 20. tygodnia z powodów socjoekonomicznych, a bez ograniczeń w przypadku gwałtu, zagrożenia życia lub zdrowia kobiety oraz w przypadku ciężkiego uszkodzenia płodu. Panel jest wiążący, bo został zorganizowany przez parlament. Na uczestników panelu wybrano losowo reprezentatywną grupę mieszkańców Irlandii – tak, jak się to w panelach obywatelskich robi. Grupa ta została skonstruowana zgodną ze strukturą demograficzną. Podobnie jak w starożytnej Grecji, gdzie Rada Pięciuset była wybierana w losowaniu.
czytaj także
Wygląda na to, że losowanie jest lepszym sposobem wybierania reprezentantów niż powszechne wybory. Żeby wystartować i wygrać w wyborach trzeba w końcu mieć trochę pieniędzy i wpływów w jakiejś partii. Aby te pieniądze na kampanie i pozycje na liście partii zdobyć, nierzadko trzeba się podlizać temu lub tamtemu. Do panelu może dostać się każdy i zamiast na zdobywaniu wpływów i pieniędzy, można się skupić na problemie. Tak też było w Irlandii.
Najpierw wiedza, potem głosowanie
W panelu wzięło udział 88 mieszkańców i mieszkanek. Przez pięć weekendów spotykali się z ekspertami i przedstawicielami organizacji reprezentującymi różne punkty widzenia. Oczywiście zarówno przeciwnicy aborcji jak i zwolennicy prawa do wyboru mieli okazję przedstawić swoje racje. Do głosu zostały zaproszone również osoby, który ucierpiały w efekcie obecnie panującego prawa. Jak uważa Marcin Gerwin, w efekcie ludzie biorący udział w panelu, mieli znacznie większą wiedzę o problemie, niż politycy siedzący w parlamencie i często głosujący tak, jak dyscyplina partyjna każe.
Co ciekawe, wiemy, że ludzie biorący udział w panelach obywatelskich potrafią zmienić swoje zdanie nawet o kilkadziesiąt procent. Nie wiemy, jak było w tym panelu, ale wyobrażam sobie, że nawet jeśli ktoś ma antyaborcyjne poglądy, to potrafi zmienić swoją postawę, gdy zostaną mu pokazane fakty. Być może zresztą w drugą stronę też, ale jakoś trudno mi w to uwierzyć. Podejrzewam, że znacznie więcej niż religijnych fanatyków jest osób, które nie mają wyrobionego mocnego poglądu, ale generalnie są przeciwko zabijaniu dzieci. No bo jak tu nie być przeciwko zabijaniu dzieci? Raczej trudno, jeśli się nie chce być Mariuszem Trynkiewiczem. Jednak, gdy przyjrzeć się bliżej sprawie, okazuje się, że nie chcemy zabijać dzieci, tylko na przykład terminować ciążę, która i tak prawdopodobnie skończyłaby się śmiercią dziecka po porodzie. Pytanie zaczyna się odwracać. Już nie musimy przyznawać, że chcemy zabijać dzieci. Jedynie nie chcemy zmuszać kobiet do cierpienia i rodzenia martwych płodów.
Zapomnijcie o referendach, powitajcie panele obywatelskie
To oczywiście tylko przykład, ale generalnie jest tak, że większość ludzie nie zna się na większości spraw. Oczywiście możemy zmuszać ludzi, którzy nie mają o czymś pojęcia, do decydowania, czy są za, czy przeciw. Często tak się robi. Pamiętacie Brexit i atak na wyszukiwarki, gdy Brytyjczycy po wynikach referendum zaczęli nagle sprawdzać, za czym właściwie zagłosowali? Lepiej późno niż wcale. Byłoby lepiej, gdyby sprawdzili to przed głosowaniem. Jednak mamy wolność i demokrację i nie zmusimy całego społeczeństwa, żeby się znało na takich skomplikowanych sprawach jak aborcja, GMO, czy ordynacja wyborcza. Choć oczywiście staramy się ich do tego zmuszać od dziecka. A potem i tak się okazuje, że matura to bzdura. Może więc darujmy sobie takie pomysły, jak referenda i organizujmy panele obywatelskie.
Panel obywatelski zamiast referendum! List otwarty do prezydenta RP
czytaj także
Choć nie zmusimy wszystkich, żeby wiedzieli wszystko, to jednak da się niektórym pokazać – kompetentnie, merytorycznie, w różnych stron – pewien wyrywek rzeczywistości i poprosić o wyrażenie opinii. I okazuje się, że ludzie potrafią zdecydować rozsądnie. Ale w Polsce ciągle wolimy debatować o holocauście nienarodzonych i depopulacji sponsorowanej przez iluminatów oraz lewakach, którzy chcą zabijać swoje dzieci, zamiast zastanawiać się, jakie wymierne efekty dla obywateli ma obowiązujące prawo. Jednak nie musi tak być. Może być rozsądniej.