Jaś Kapela

Czy wiesz, gdzie jest Piotr Pawlenski?

Nigdy jeszcze na świecie nie było tylu ludzi, którzy chcą godnego życia. Tylko, czy godnego życia starczy dla wszystkich?

Podobno po premierze Jeziora Michaiła Durnienkowa w reżyserii Yany Ross w TR Warszawa zadano publiczności pytanie, kto z widzów wie, kim jest Piotr Pawlenski. Podniosły się dwie czy trzy ręce. Trochę słaby wynik, zważywszy, że filmy z jego akcji były wyświetlane na ścianach przez bodaj połowę spektaklu, sam artysta był jedną z postaci na scenie, a w recenzji ze spektaklu czytamy, że „symbolem «Zeitgeist» – ducha czasu ujętego przez dramatopisarza – staje się postać Piotra Pawleńskiego”. Oczywiście nie wszyscy mają obowiązek czytać recenzje spektaklu, na który się wybierają, nie muszą też śledzić współczesnej rosyjskiej sztuki zaangażowanej, a duchy mają to do siebie, że zazwyczaj ich nie widać. Jednak duch czasu akurat lubi się ukazywać, więc trochę dziwne, że tylko parę osób o nim słyszało.

Nie mam zresztą wątpliwości, że więcej ludzi słyszało o Pawlenskim, tylko nie wiedzieli, że tak się właśnie nazywa. Gdyby zapytano o artystę, który przykuł sobie mosznę do bruku na Placu Czerwonym, z pewnością więcej osób podniosłoby ręce. Ostatecznie pisał o tym nawet Pomponik, tłumacząc: „Performance ten był protestem przeciwko obecnej polityce Kremla – państwu policyjnemu. Był także metaforą bierności politycznej i bezsilności współczesnego społeczeństwa rosyjskiego“.Chyba nie da się prościej tego wytłumaczyć, a jednak czytelnicy Pomponika dalej nie rozumieją sensu akcji.

Nie wiem, czy istnieje taka akcja artystyczna, która skłoni czytelników Pomponika do refleksji nad ich własną biernością i polityczną bezsilnością. Pewnie zresztą wcale nie czują się bierni, w końcu zostawiają komentarze w internecie. Nie czują się też bezsilni, bo pozbawieni nabożnego stosunku do instytucji demokratycznych nie martwią się perypetiami z jakimś tam trybunałem, dopóki ten nie zabrania im piratować seriali z internetu. Fakt, że i tak jest to zabronione, nikomu nie spędza snu z powiek. Ostatecznie trudno się bić w piersi za coś, co i tak wszyscy robią. I za co większość nie otrzymuje żadnej kary. W świecie, gdzie wszyscy jesteśmy przestępcami, trudno się przejmować tym, że ktoś został niesłusznie oskarżony. Zdarza się. Przeważnie da się przeżyć, dopóki państwo nie weźmie akurat nas na swój celownik.

Na szczęście państwo ma ograniczone zasoby i dużo papierków do wypełniania, więc jest szansa, że wszystkich nas nie aresztują.

Nie tylko zresztą czytelnicy Pomponika nie rozumieją akcji Pawlenskiego. Krytykowany bywa również przez osoby bardziej obyte ze współczesnym dyskursem artystycznym. Główny zarzut brzmi w tym przypadku następująco: to nie sztuka, to aktywizm polityczny. Jeśli ktoś uważa, że przykucie sobie moszny do bruku, to nie sztuka, chciałbym go poprosić, żeby sam to zrobił. Wtedy mógłby dyskutować – czy to sztuka, czy może żadna sztuka. Trochę żartuję, a trochę nie interesują mnie takie dyskusje. Za to interesuje mnie, jak sztuka wpływa na rzeczywistość, jak może ją zmieniać.

Podobnie jak bohaterowie Jeziora mam wrażenie, że żyjemy tuż przed apokalipsą. Dla mnie symbolem, ale też namacalnym dowodem tej sytuacji, są zmiany klimatyczne.

Nieodwracalnie zmieniliśmy klimat na ziemi, a jednak nie potrafimy się porozumieć, żeby te – dla milionów ludzi katastrofalne – zmiany powstrzymać. Dla kogoś innego takim symbolem będzie kryzys uchodźczy. Nigdy jeszcze na świecie nie było tylu ludzi, którzy chcą godnego życia. Tylko, czy godnego życia starczy dla wszystkich? Czy ci wszyscy nie będą chcieli, żebyśmy się z nimi podzielili naszymi samochodami w leasingu i mieszkaniami na kredyt? Apokalipsą może też być fakt, że antybiotyki przestaną działać, czy że pojawią się epidemie, na które nie będziemy umieli znaleźć lekarstwa. Przeraża mnie też, że współczesna kultura najwyraźniej sprawia, że stajemy się bardziej egoistyczni, mniej empatyczni i bardziej zobojętnieni. (A Ty? Jak Ty wyobrażasz sobie koniec świata?)

Dlatego zainteresowało mnie, że Yana Ross podczas rozmowy z publicznością powiedziała, że jej „dzieło skłania do namysłu nad odpowiedzialnością w naszym pasywno-agresywnym, pełnym obojętności społeczeństwie”. Niewątpliwie Jezioro skłoniło mnie do namysłu nad odpowiedzialnością. Po wyjściu ze spektaklu zastanawiałem się, ilu widzów zamyśliło się nad losem Piotra Pawlenskiego. Ilu z nich wiedziało, że to on jest duchem czasów biegającym po scenie pomiędzy zblazowanymi przedstawicielami klasy wyższej-średniej? Znam przynajmniej jednego, który myślał, że to był ogrodnik.

Nie dziwi mnie to. Pozbawione komentarza wideo z akcji Pawlenskiego, może być trudne do przeniknęcia. Pewnie wiele osób się zastanawiało, dlaczego ten ogrodnik na końcu obcina sobie ucho. Być może było to gdzieś napisane w programie, ale nie wiem. Ze sztuki to nie wynikało. Być może nie musiało. A jednak może dobrze byłoby wiedzieć, że jest to rekonstrukcja kolejnej akcji artysty, który odciął sobie ucho, siedząc na murze psychiatryka w proteście przeciwko skazywaniu więźniów politycznych na pobyt w placówkach psychiatrycznych, czyli tzw. psychuszkach. Jest to choćby przypadek ukraińskiej pilotki Nadieżdy Sawczenko, która kilka dni temu ogłosił głodówkę. Do sieci trafiły niedawno jej ostatnie słowa.

Po swojej ostatniej akcji – podpaleniu drzwi siedziby FSB – Pawlenski został aresztowany pod zarzutem „wandalizmu powodowanego nienawiścią ideologiczną”. Nie pierwszy raz. Nie pierwszy też raz rosyjska władza wykazała się osobliwym poczuciem humoru i artystę umieściła w psychuszce. To chyba tak zwania ironia losu. Podpalenie drzwi FSB było protestem przeciwko aburdalnemu wyrokowi za podobny czyn popełniony rok temu na okupowanym przez Rosję Krymie. Ukraiński reżyser Ołeh Sencow został tam skazany pod zarzutem terroryzmu na dwadzieścia lat więzienia, chociaż świadkowie twierdzą, że nawet nie brał udziału w podpaleniu drzwi siedziby proputinowskiej partii Jedna Rosja.

Niestety tego wszystkiego publiczność Jeziora się nie dowie. Nie dowie się też, że można było podpisać petycję w sprawie uwolnienia Pawlenskiego z psychuszki. Trzydzieści pięć tysięcy podpisów pod petycją może nie przekonać władzy, że Pawlenski nie jest jednak wandalem. Ale być może kogoś skłoniłoby do jakiejś radykalnej akcji w jego obronie.

Może gdyby codziennie ktoś sobie przykuwał mosznę do drzwi ambasady Rosji, to artysta zostałby szybciej uwolniony? A może nie.

Może wystarczy sam namysł nad odpowiedzialnością w naszym pasywno-agresywnym, pełnym obojętności społeczeństwie, bez podawania zbędnych szczegółów i narażania się na zarzut o polityczny aktywizm. Jeśli tak, to chciałbym do tego namysłu dorzucić jeszcze informację że o ile mi wiadomo, ekipie Pawlenskiego nie zapłacono za wykorzystanie pokazywanych w teatrze wideo. Jasne, klipy są na youtubie, ale jednak są pracą artystyczną i można by na rzecz artysty jakimś groszem sypnąć. Ale może też nie. Może wystarczy zacytować mu piosenkę Kazika, którą internauci lubią komentować problemy finansowe ludzi świata sztuki: „Artysta głodny jest najbardziej płodny”.

Piotr Pawlenski z psychuszki wrócił już do więzienia na moskiewskich Butyrkach, a ponieważ rosyjskie więziennictwo niekoniecznie jest przygotowane na karmienie więźniów niejedzących mięsa, można mieć nadzieję, że wyjdzie dzięki temu pełen pomysłów i inspiracji do kolejnych performance’ów.

 

**Dziennik Opinii nr 73/2016 (1223)

Czytaj też zapis rozmów Piotra Pawlenskiego z rosyjskim śledczym w:
Krytyce Politycznej nr 42: Klasa średnia. Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie?

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Jaś Kapela
Jaś Kapela
Pisarz, poeta, felietonista
Pisarz, poeta, felietonista, aktywista. Autor tomików z wierszami („Reklama”, „Życie na gorąco”, „Modlitwy dla opornych”), powieści („Stosunek seksualny nie istnieje”, „Janusz Hrystus”, „Dobry troll”) i książek non-fiction („Jak odebrałem dzieci Terlikowskiemu”, „Polskie mięso”, „Warszawa wciąga”) oraz współautor, razem z Hanną Marią Zagulską, książki dla młodzieży „Odwaga”. Należy do zespołu redakcji Wydawnictwa Krytyki Politycznej. Opiekun serii z morświnem. Zwyciężył pierwszą polską edycję slamu i kilka kolejnych. W 2015 brał udział w międzynarodowym projekcie Weather Stations, który stawiał literaturę i narrację w centrum dyskusji o zmianach klimatycznych. W 2020 roku w trakcie Obozu dla klimatu uczestniczył w zatrzymaniu działania kopalni odkrywkowej węgla brunatnego Drzewce.
Zamknij