Kierowniczka z IKEA usłyszała zarzut ograniczania praw pracowniczych ze względu na wyznanie. Przypadek? Nie sądzę.
Nie ma przypadków, są tylko znaki – powtarzają sobie mniej rozgarnięci katolicy, gdy chcą jakąś anomalią dowieść cudownej ingerencji. O ile jednak warto wierzyć w przypadkowość, gdy rozmawiamy o cudownych uzdrowieniach, o tyle nie warto w nią wierzyć w polityce. Dlatego trudno uznać za przypadek, że dopiero teraz, po wielu miesiącach, kierowniczce ds. zarządzania zasobami ludzkimi z IKEI przedstawiono zarzuty ograniczania praw pracowniczych ze względu na wyznanie.
Sprawa, rzecz jasna, dęta jest od początku. Oto pracownik IKEI w odpowiedzi na akcję nawołującą do nieprześladowania osób LGBT+ zamieszcza na intranecie firmowym cytaty z Biblii, w których mowa jest o mordowaniu gejów. Mężczyzna został zwolniony. Zdaniem prokuratury „analiza intranetowych wpisów pokrzywdzonego, oparta na ekspertyzie biegłego, nie potwierdziła stawianych przez pracodawcę tez, jakoby cytaty z Biblii miały naruszać zasady współżycia społecznego lub wykluczały inne osoby zatrudnione w IKEA”.
Cóż, idąc tym tropem, można zapytać prokuratora, czy dajmy na to jego żonie, córce, matce można w pracy mówić, że jeśli ma krwawienie miesięczne, to jest nieczysta i każdy, kto ją dotknie, także jest nieczysty? Tak wszak stanowi Księga Kapłańska 15, 19-30. Czy skoro, jak stanowi Księga Przysłów 19, 29, „dla szyderców gotowe są baty, a chłosta na plecy głupiego”, to czy można tak odpisywać mailem w pracy przełożonemu, a nawet ministrowi aktywów państwowych? Jeśli koleżanka powie w pracy, że ma niegrzecznego syna, to czy można pisać w intranecie, że powinna go zatłuc na śmierć kamieniem, cytując po prostu Księgę Powtórzonego Prawa 21, 18-21? A jeśli zwierzy się, że mąż ją zdradza, to czy należy na forum pisać o konieczności poderżnięcia gardeł jej synów, albowiem „Przygotujcie rzeź dla jego synów z powodu niegodziwości ich ojca” – jak głosi Księga Izajasza 14, 21. Słowem, czy można zachowywać się jak katolicki albo muzułmański fundamentalista w miejscu pracy z innymi ludźmi. Podpowiem: w świetle prawa nie można i nieważne, czy mordowanie zachwala Biblia czy Koran.
Ale prawo to jedno, a drugie to polityka. Cała akcja ma na celu zaimponowanie elektoratowi Krzysztofa Bosaka. Od tego elektoratu zależy bowiem wybór Andrzeja Dudy na prezydenta. Jeśli elektorat Bosaka zostanie w domu, nie mówiąc już o zagłosowaniu w drugiej turze na przeciwnika, to Duda prezydentem raczej nie zostanie. Piszę to z przykrością, ale oznacza to, że przez kolejne czerwcowe tygodnie możemy się spodziewać dalszych akcji szczucia na osoby LGBT+, kolejnych gestów pod homofobiczną publiczkę i kolejnych prześladowań.
A co najgorsze, to jest wersja optymistyczna. Jej optymizm polega na tym, że po wyborach prokuratura odpuści. Wersja pesymistyczna jest jednak inna. Oto na naszych oczach tworzy się swoista współpraca między Ordo Iuris i prokuraturą. Do niedawna Ordo Iuris, trochę jak Opus Dei, zdawało się obierać praktykę współpracy z każdą prawicową władzą jako merytoryczny głos konserwatystów. Gdy jednak okazało się, że Jarosław Kaczyński ich pomysły traktuje jak wszystkie pomyły niepochodzące od Kaczyńskiego, czyli z buta (np. zakaz aborcji), zdaje się, że Ordo Iuris zmieniło taktykę. I weszło w rolę zaplecza kadrowego PiS. Najlepszym tego dowodem jest założyciel Ordo Iuris jako pełniący obowiązki prezesa Sądu Najwyższego.
Z Ordo Iuris do Sądu Najwyższego. Fundamentaliści religijni przejmują sprawiedliwość w Polsce
czytaj także
Dla partii rządzącej to bardzo wygodne, albowiem w obliczu zbiorowego bojkotu przez sędziów i profesurę znalezienie wykwalifikowanej kadry staje się coraz trudniejsze. A w przypadku utraty władzy potrzeba ludzi bardziej zaradnych niż sasinopodobnych. Dla Ordo Iuris to z kolei furtka, o której od dawna marzyli. O ile bowiem ich analizy i prawne bajanie traktowane były do tej pory wzruszeniem ramion, chichotem i naukowym lekceważeniem, o tyle teraz mają szansę stać się doktrynalnym zapleczem działań prokuratury. W przyszłości zaś furtka ta być może zaprowadzi prawników z Ordo Iuris do przejęcia Trybunału Konstytucyjnego i faktycznego oraz prawnego zniewolenia kobiet i społeczności LGBT+.
Wszystko to oczywiście smutne i jedyną szansą jest zmiana władzy. Warto to podkreślać zwłaszcza dziś, gdy lada moment wybuchnie euforia, że PiS przyjął poprawkę Lewicy o pułapie wynagrodzeń, czyli limitach wydatków na pensje. Cóż, poprawka ważna, ale nie zmienia to faktu, że ten sam PiS dziesiątki propracowniczych poprawek Lewicy spuścił w ubikacji, a jego trwanie to coraz większe zagrożenie dla osób LGBT+ i ruchów kobiecych. Może więc warto ruszyć się do urn wyborczych i pokazać, że jednak jest w Polsce społeczność na tyle duża, że nie da sobie wydrzeć tych wolności, o które z tak dużym trudem walczono pod gradem kamieni.
Oto dlaczego lewica nie powinna głosować w pierwszej turze na Trzaskowskiego