„Aborcja jest OK” to dziś strategicznie nie najlepsze hasło? Rozejrzyjcie się dookoła: strategicznie to pewnie najlepiej byłoby się zamknąć!
Wydawało się, że w lutym najbardziej dyskutowana okładką gazetową będzie okładka pierwszego numeru polskiej edycji „Vogue”. A tu proszę, „Wysokie Obcasy” dzielnie gonią modowy miesięcznik.
W ostatni weekend na okładce „WO” pojawiły się kobiety tworzące Aborcyjny Dream Team on tour ubrane w koszulki z napisem „Aborcja jest OK”. W środku reportaż Karoliny Domagalskiej o aborcji farmakologicznej. Bardzo ważny i dobry tekst obalający mity o tym, co jest w kontekście aborcji legalne, a co nie. „Żadne informowanie, trzymanie za rękę, wspieranie, bycie z kimś podczas aborcji nie jest pomocnictwem ani nakłanianiem, czyli nie jest karalne”. Pokazujący, jak dokładnie przebiega wczesna aborcja, co w kraju, w którym coraz więcej osób wiedzę o zabiegu przerywania ciąży czerpie z antyaborcyjnej propagandy, z krwawymi banerami na czele, jest nie do przecenienia.
czytaj także
Dyskusja wokół weekendowych „Obcasów” właściwie nie dotyczy jednak samego tekstu, lecz okładki. Ludzie uczepili się hasła z koszulek bohaterek i postanowili podzielić się a to analizami lingwistycznymi rozkminiającymi, co to znaczy „OK”, a to osobistymi przemyśleniami na temat aborcji, które są może ważne i ciekawe (podobnie jak seminaria lingwistyczne w gronie znajomych z fejsa), ale w dzisiejszej sytuacji prowadzą donikąd.
Aborcyjny Dream Team on tour to inicjatywa, które ma dać kobietom szanse skorzystania z zabieranego im przez państwo prawa do wyboru. Dziewczyny wyjaśniają, na czym polega aborcja farmakologiczna, przeprowadzana na wczesnym etapie ciąży, do 12. tygodnia, pomagają dotrzeć do informacji na ten temat, ale też ułatwiają kontakt z innymi kobietami, które mają za sobą to doświadczenie. Prowadzą też kampanię billboardową – to dzięki nim i zorganizowanej przez nie zbiórce w sześciu miastach w Polsce zawisło 8 billboardów z napisem: „Statystycznie 1 z 3 twoich znajomych miała aborcję. Nie jesteś sama”.
czytaj także
Rozumiem, że nie wszystkim podobają się koszulki z okładki „WO”, może nie podobają się billboardy, ale jeśli jesteśmy w gronie osób, które są za prawem kobiet do wyboru, to może nie warto się oburzać, kiedy wśród nas pojawiają się nowe grupy z hasłami trochę innymi, niż takie, które nam wydają się idealne.
Krzywienie się na napis „Aborcja jest OK” ubierane jest w język niby-ekspercki, a mianowicie, że strategicznie to dziś może nie najlepsze hasło. Rozejrzyjcie się dookoła: strategicznie to pewnie najlepiej by się było zamknąć! Sytuacja polityczna wokół tematyki praw kobiet tak fatalna nie była od lat. Ale w tych niby lepszych czasach prawa kobiet do decydowania o sobie też nie udało się wywalczyć. Dziś nie chcemy się zamknąć. Chcemy głośno i wprost mówić o tym, że mamy prawo do wyboru.
czytaj także
Powiedzmy sobie uczciwie: mówienie o prawie do aborcji łatwe nie było nigdy. Kontrowersje wzbudzały hasła Manif, np. tej w 2002 roku („Moje życie – mój wybór” i „3 razy TAK: TAK dla edukacji seksualnej, TAK dla antykoncepcji, TAK dla prawa do aborcji”) czy z roku 2016 („Aborcja w obronie życia”). Kontrowersyjne okazały się reklamy Manify z 2009 roku, które nie znalazły się w komunikacji miejskiej, bo hasła „Biskup nie jest Bogiem” i „Chcemy zdrowia, nie zdrowasiek” były zbyt mocne. Kontrowersyjna była Kinga Dunin, kiedy w 2001 roku napisała dla „Wysokich Obcasów” felieton pt. Dwa tysiące na skrobankę, czy Kazimiera Szczuka, kiedy w 2004 roku wydała książkę Milczenie owieczek. Rzecz o aborcji i kiedy razem z Katarzyną Bratkowską napisała dla młodzieży Dużą książkę o aborcji. Kontrowersyjne były Claudia Snochowska-Gonzalez i Anna Zdrojewska, kiedy zrobiły film Podziemne państwo kobiet. Kontrowersyjne były mówiące o własnych aborcjach Maria Czubaszek czy Natalia Przybysz.
czytaj także
Aborcyjny Dream Team on tour to kolejna odsłona walki o prawa kobiet. Każda z nich była kontrowersyjna, dla niektórych zbyt odważna i strategicznie przegięta, dla innych nareszcie bezpośrednia i niepudrująca tematu.
W 2015 roku wydaliśmy w Krytyce Politycznej książkę Kathy Pollitt Pro. Odzyskajmy prawo do aborcji. Jej autorka pisze: „Musimy pomówić o aborcji. Wiem, czasem wydaje się, że prawie nie mówimy o niczym innym, może więc lepiej zabrzmi: musimy porozmawiać o niej inaczej. Nie na zasadzie, że wszyscy się zgadzamy: aborcja to zło, robimy smutne miny i rozważamy, do jakiego stopnia jest zła – dumni z tego, jacy jesteśmy roztropni i serio pod względem moralnym. Po czym spieramy się o takie czy inne ograniczenie dla kobiet takiego czy innego rodzaju. Musimy porozmawiać o przerywaniu ciąży jako powszechnym, a nawet normalnym wydarzeniu w kobiecym życiu reprodukcyjnym”. Okładka „WO” to właśnie próba uruchomienia rozmowy w takim tonie.
Kinga Dunin we wspomnianym felietonie Dwa tysiące na skrobankę pisała, że jest „zmęczona tym tematem”, że „odbyło się tyle dyskusji, wszystkie argumenty już padły” i „ma potąd, o potąd, gadania o tym”. Było to w roku 2001. I tak, już wtedy padło wiele argumentów, i przez 17 lat, które upłynęły od publikacji tamtego felietonu, wciąż je powtarzamy. I nadal będziemy je powtarzać, nadal będziemy szukać odpowiednich komunikatów i haseł. Będą to różne hasła, bo też zmienia się sytuacja społeczna. Ale kontrowersji nie unikniemy. Sorry, siostry!