Hańba ludzkości i szlacheckie fanaberie: kolonialne ambicje II RP w oczach socjalistów
Socjaliści postrzegali polskie aspiracje kolonialne jako niegodne Polaków, właściwe raczej dyktatorom pokroju Mussoliniego niż cywilizowanemu społeczeństwu.
Socjaliści postrzegali polskie aspiracje kolonialne jako niegodne Polaków, właściwe raczej dyktatorom pokroju Mussoliniego niż cywilizowanemu społeczeństwu.
21 marca 1919 roku narodziła się Węgierska Republika Rad. W tym czasie na Węgrzech przebywało około 30–40 tysięcy Polaków. Większość należała do klasy robotniczej, więc im także udzielały się panujące wówczas rewolucyjne nastroje.
„Domy ponad chmury sięgają, a ludzi mrowie” – usłyszał w 1904 roku chłopski syn z Galicji Wschodniej na statku płynącym do USA. Na tym na pozór idyllicznym obrazie znajdują się i rysy: „Jak fabryki idą – jakoś się żyje i wszystko jest all right, a jak stoją – hard time, bieda i głód”.
Wrogi stosunek działaczy chłopskich do kleru w II RP był prostą konsekwencją sojuszu, jaki wielu przedstawicieli Kościoła zawarło ze środowiskami prawicowymi.
Gdy w 1863 roku od Polski odwróciły się rządy państw europejskich, wszelkimi sposobami próbowały ją wesprzeć środowiska rewolucyjne.
Choć idea socjalizmu przyciągała ludzi różnych wyznań, a jej zwolennicy powtarzali, że religia jest prywatną sprawą każdego człowieka, to jednocześnie nie stronili oni od odwoływania się do symboliki związanej z tradycją chrześcijańską.
Jednym z najgłośniejszych haseł podnoszonych przez lewicę podczas powstania było wezwanie do przeprowadzenia „rewolucji socjalnej”. Co miała oznaczać?
Przy okazji setnej rocznicy odzyskania niepodległości w 2018 roku parlament stworzył panteon ojców niepodległości. Politycy umieścili w tym gronie nazwiska Józefa Piłsudskiego, Ignacego Daszyńskiego, Romana Dmowskiego, Wojciecha Korfantego, Ignacego Paderewskiego i Wincentego Witosa.
Ważną rolę w wyznaczeniu ideowych kierunków konspiracji odegrała osoba jej inicjatora, Michała Tokarzewskiego-Karaszewicza. Deklarując się jako socjalista, podkreślał, że swoje przekonania wywodzi z chrześcijaństwa, a nie z materializmu czy myśli marksistowskiej.
Wszystkie „dekomunizacyjne” działania IPN mają w tej chwili jasny cel. Pamięć o polskich żołnierzach walczących u boku armii radzieckiej ma krok po kroku ulec wymazaniu.