Przemoc w teatrze zaczyna być nazywana przemocą, a głosy, że taka jest po prostu specyfika aktorskiego zawodu, zaczynają cichnąć. To wielki postęp.

Przemoc w teatrze zaczyna być nazywana przemocą, a głosy, że taka jest po prostu specyfika aktorskiego zawodu, zaczynają cichnąć. To wielki postęp.
– Czy to będzie o pedałach? – siedzący za mną widz dopytuje małżonkę przed rozpoczęciem przedstawienia. Katarzyna Niedurny pisze o spektaklu „Cholernie mocna miłość” w reżyserii Aleksandry Jakubczak.
Kiedy przy wejściu aktorzy witają nas, sprawdzając paszporty i przypominając, że jesteśmy w państwie faszystowskim, to wiadomo, że nie mają na myśli lat 20. we Włoszech.
Wirtualne ciało nie jest złudzeniem czy zastępstwem realnego, tylko czymś nowym. To autonomiczna forma realności.
Czy teatr w sieci to coś, co pomaga przetrwać trudny czas i skończy się, kiedy tylko będzie można wrócić na scenę? I w jakich kategoriach go oceniać?
Kobiety pracujące w teatrze często padają ofiarami przemocy, najczęściej ze strony mężczyzn na wyższych pozycjach.