„Dobrobyt kraju buduje się pracą, a nie wsparciem socjalnym” – to myśl niezbyt wyrafinowana, głupia po prostu, z przestarzałego podręcznika neoliberałów.

„Dobrobyt kraju buduje się pracą, a nie wsparciem socjalnym” – to myśl niezbyt wyrafinowana, głupia po prostu, z przestarzałego podręcznika neoliberałów.
Naprawdę nie ma powodu, żeby budować Bizancjum dla ludzi, którzy i tak mają już wszystko, co można kupić na ziemi za hajs. Tekst Kamila Fejfera.
Najistotniejszą kwestią jest to, że kobiety i mężczyźni zarabiają inne pieniądze za wykonywanie tej samej pracy.
Kamil Fejfer o podnoszeniu płacy minimalnej w Polsce.
Kiedy pytamy o to, skąd się bierze zamożność, poznajemy głównie klasowe intuicje respondentów.
Kobiety mniej zarabiają, bo więcej pracują. Na tym właśnie polega kierat dwóch etatów.
Mało komu państwo polskie pomaga tak jak cwaniakom i wyzyskiwaczom. Komentarz Kamila Fejfera.
Koncepcja wolności liczonej w podatkach jest koncepcją idiotyczną. Mniej podatków może oznaczać mniej wolności.
Skrócenie czasu pracy o godzinę dziennie jest dużo mniejszą rewolucją dla pracodawców, niż mogłoby się wydawać.
Duże pieniądze, które przytrafiają się w branży technologicznej, stanowią kordon sanitarny trzymający ludzi z dala od zaraz polskiego rynku pracy.
Wiesz, miałam taką cudowną myśl, że jak oni zobaczą, że się staram, że pracuję, że mi zależy, to mnie zatrudnią.
Ciągle słyszymy, że na rynku brakuje rąk do pracy, ale tak się składa, że akurat nie waszych.