Z Richardem Kernem, jednym z twórców legendarnego nowojorskiego kina transgresji, rozmawia Jakub Majmurek.
„Spring Breakers”, czyli podróż do dna fantazji
Nie chodzi tu o narzekanie na „hedonistyczną, pozbawioną ideałów młodzież”, która zamiast udzielać się politycznie czy społecznie, imprezuje i bawi się w gangsterkę.
Majmurek: Świat niesfilmowany
Oglądając ogromną większość polskich filmów, mam wrażenie, że kino, które teoretycznie powinno być mi najbliższe, mówi do mnie w obcym języku.
Miłość w pułapce banałów
Do historii o gwałcie dostajemy niepasujący tu w ogóle schemat odnowy małżeństwa przez zdradę. O najnowszym filmie Sławomira Fabickiego pisze Jakub Majmurek.
Majmurek: Opowieść o dwóch władzach
Jeśli szukamy w kinie poważnego obrazu władzy, a nie szekspirowskiej fantazji na jej temat, powinniśmy sięgnąć po brazylijskie „Sąsiedzkie dźwięki”.
Zakrzewicz: Okres reform w Kościele możemy uznać za zamknięty
Sprawdziły się przewidywania realistów: Watykan wybrał kompromis.
Kowboj znów zszywa Amerykę
Premiera piątej części cyklu o Johnie McClane to doskonała okazja do tego, by przyjrzeć się, jak zmieniał się on wraz z amerykańską polityką i popkulturą.
Teologia „Nieulotnych”
Wbrew powszechnym opiniom film Borcucha to nie ładny festiwalowy produkt, ale odważna afirmacja grzechu – niezbędnego do osiągnięcia dojrzałości.
Hollywood w hołdzie Hollywood
W ceremonii rozdania Oscarów znów triumfowała nostalgia. Tak jak w 2012 roku nagrodzony został film odwołujący się do przeszłości Fabryki Snów i nostalgii za filmową mitologią.
Dokument transformacji
W przypadku dokumentu połowa sukcesu to umiejętny wybór tematu. Marcinowi Latalle w „Mojej ulicy” udało się to bezbłędnie.
Berlinale: solidnie, bez zachwytów
Lubię, gdy festiwal oferuje mocną wizję kina. W Berlinie miałem wrażenie, że oglądam średnią wyciągniętą z artystycznych produkcji z całego świata.
Prawdziwa tajemnica Westerplatte
O filmie Pawła Chochlewa było głośno, zanim powstał. Miał być skandal, rewizjonistyczne kino historyczne, obraz żołnierskiego znoju i „brudu”. A wyszło, jak wyszło.