Jak powstrzymać menadżerów przed pogonią za krótkoterminowym zyskiem narzucanym przez akcjonariuszy? Otóż kluczowe są wynagrodzenia, a w szczególności premie.

Jak powstrzymać menadżerów przed pogonią za krótkoterminowym zyskiem narzucanym przez akcjonariuszy? Otóż kluczowe są wynagrodzenia, a w szczególności premie.
Wyjaśnijmy, co powinno być przedmiotem prac komisji śledczej.
Jak prawicowy przemysł polityczno-medialny wykonuje robotę rozmywania gigantycznego skandalu z KNF w roli głównej.
Polacy przyjadą na marsz, popiją, pokrzyczą, ale i tak na narodowców nie zagłosują. Marsz jest jak juwenalia albo dyskoteka, a na właścicieli dyskoteki nie każdy zechce zagłosować.
Popełniono z pełną premedytacją prowokację, mającą symbolicznie wykluczyć pewną, coraz większą grupę społeczną.
Krytyka kiboli nie jest żadną krytyką całej populacji kibiców, ale jedynie krytyką jej radykalnej części tak, jak krytyka pijanych kierowców nie jest krytyką wszystkich kierujących autem.
Cały ten 12 listopada będzie traktowany jako zwykłe kacowe.
Wbrew spuszczonym głowom i zawiedzionym sercom uważam, że wyniki wyborów samorządowych mogą się okazać dla lewicy korzystne, a nawet zbawienne.
Cisza wyborcza to odpoczynek dla nas, wyborców. Odpoczynek od jazgotu, kłótni, obietnic, orania, masakrowania, pozwów i klipów.
W wewnętrznych sondażach PiS-u musi być naprawdę źle, skoro łapią się w desperacji takiego spotu.
Dziś potrafimy sobie wyobrazić, że strony umowy, formalnie równe, zwykle faktycznie równe nie są.
Chaos i pożoga na szczytach władzy, duopol POPIS się na naszych oczach chwieje w posadach i chwiać się będzie coraz mocniej. I co w takiej sytuacji robi lewica? Otóż lewicy nie ma.