Cłek niepojęty [o serialu „Śleboda”]
Serial w reżyserii Michała Gazdy i Bartosza Blaschke kusi odniesieniami do jednego z największych tabu w polskim dyskursie wojennym i stroi się w szaty „jakościowej” narracji.
Serial w reżyserii Michała Gazdy i Bartosza Blaschke kusi odniesieniami do jednego z największych tabu w polskim dyskursie wojennym i stroi się w szaty „jakościowej” narracji.
Mocą nadanego sobie wzajemnie autorytetu Robert Kuśmirowski i Masza Potocka raczyli przedstawić tę drugą jako ofiarę prześladowań, reprezentantkę grupy mniejszościowej, przez wieki narażonej na systemową, społeczną i symboliczną przemoc.
Nikt nie odbiera „The Ellen DeGeneres Show” zasług związanych z normalizacją queerowości, promocją tolerancji i działań charytatywnych, ale na dziedzictwie tego rozrywkowego programu kładzie się cieniem postawa samej DeGeneres.
Od początku wiadomo, jak potoczy się ta historia, ale biorąc pod uwagę czas trwania filmu, można by się spodziewać, że Fargeat ma nam do zaoferowania coś więcej niż tylko ogrywanie całego kalejdoskopu kinowych klisz i pseudofeministyczny przekaz.
„Jeżeli jest molestowana, to niech przychodzi w golfie”. Podsłuchałam oskarżanego o mobbing i nadużycia seksualne dyrektora Teatru Bagatela. Takich jak on jest w Polsce mnóstwo.
Próbując się zorientować w międzynarodowej recepcji „The Bear” ze zdziwieniem odkryłam, że największe kontrowersje wciąż zdaje się budzić jego klasyfikacja gatunkowa.
Rdzenna emancypacja nie potrzebuje ani białych zbawców, ani białych rzeczników – choćby przyjmowali postać Kevina Costnera.
„Tatuażysta z Auschwitz” jest serialem dennym, pozbawionym dramaturgii, infantylnym, karykaturalnie głupim i naiwnym.
Ani dobra passa azjatyckich postaci w ostatnich latach, ani krok w stronę większej różnorodności w przemyśle filmowym nie wymazują długich dekad „białości”, które fabryka snów ma na swoim koncie.
Dla miłośniczek/ów kina turbopatriotycznego rok zaczął się naprawdę obiecująco. Aleksandra Kumala ogląda „Białą odwagę” i „Czerwone maki”.