Symboliczne oblężenie przez manifestantów parlamentu jest kolejnym przejawem oburzenia, które zaowocowało wielotysięcznymi manifestacjami.
Wygląda na to, że cierpliwość hiszpańskich obywateli jest na wyczerpaniu. W miniony wtorek, 25 września (czyli 25-S w hiszpańskim skrócie), tysiące ludzi z całej Hiszpanii otoczyły parlament w proteście przeciwko ostatnim cięciom budżetowym i wszechobecnej korupcji klasy politycznej. Rośnie oburzenie w społeczeństwie hiszpańskim, które coraz dotkliwiej doświadcza bezrobocia i jest świadkiem rozmontowywania w imię budżetowych oszczędności jednej z najważniejszych zdobyczy hiszpańskiej demokracji, czyli hiszpańskiego państwa socjalnego, podczas gdy sektor bankowy dostaje kolejne zastrzyki gotówki z pieniędzy podatników. Do tego doszły przypadki korupcji wśród elit politycznych i rodziny królewskiej oraz postawa mediów, które w większości starają się usprawiedliwiać posunięcia rządu.
Z tych wszystkich powodów we wtorek byliśmy świadkami kolejnego wybuchu protestu społecznego, do którego przyzwyczaił nas już Ruch Oburzonych/15-M. Choć wydawać się mogło, że ruch ten wypalił się, ponieważ nie był w stanie przekuć swoich haseł w konkretne działania polityczne na poziomie krajowym, sukces wczorajszej manifestacji wskazuje na to, że ma się jednak całkiem dobrze. Z początku oczekiwano, że protesty Oburzonych przeobrażą się w konkretny ruch polityczny, dlatego też krytykowano brak konkretnych postulatów i odrzucenie tradycyjnych form partycypacji politycznej. Ale rozmawiając z osobami zaangażowanymi w 15-M, dowiemy się, że Ruch Oburzonych jest czymś więcej i dalej istnieje jako silny ruch, ale nie tyle polityczny, ile emocjonalny.
Niekoniecznie jednak oznacza to, że brak mu namysłu, co sugerował prof. Zygmunt Bauman w wywiadzie, który pojawił się prawie rok temu w najważniejszym hiszpańskim dzienniku „El País”. Ponad rok po pierwszym zrywie hiszpańskich Oburzonych istnieją jednak konkretne efekty jego działalności. Wiele osób związanych z ruchem 15-M jako jego najważniejsze osiągnięcie wskazuje zmianę sposobu myślenia, zmianę w podejściu do instytucji, emancypację indywidualną i inspirację do umacniania wiary w siebie jako obywatela (tzw. empowerment). Lokalne kooperatywy, grupy wspierające rodziny zagrożone eksmisją, zgromadzenia obradujące nad problemami konkretnych dzielnic (asambleas de barrio), grupy działające na rzecz samowystarczalności żywieniowej (autonomía alimentaria), banki czasu…
Te i wiele innych projektów kulturalnych i socjalnych, to tylko niektóre z konkretnych osiągnięć Ruchu Oburzonych, który w wielu hiszpańskich miastach oferuje alternatywne modele zaspokajania potrzeb obywateli państwa głęboko pogrążonego w kryzysie finansowym, ekonomicznym i społecznym.
Pomimo kolejnych cięć budżetowych czy negatywnego nastawienia dużej części mediów wydaje się, że mobilizacja społeczeństwa hiszpańskiego nie wygasa, ale wręcz przeciwnie – rośnie w miarę wraz z kolejnymi reformami i pogarszającą się sytuacją gospodarczą. I prawdopodobnie będzie rosła dalej, w miarę jak coraz więcej Hiszpanów będzie miało coraz mniej do stracenia. Symboliczne oblężenie przez manifestantów terenu parlamentu jest kolejnym przejawem oburzenia, które zaowocowało nie tylko wielotysięcznymi manifestacjami, ale może przede wszystkim powolną przemianą mentalności tysięcy Hiszpanow i Hiszpanek.
współpraca Roberto Urbano (artysta i aktywista z Granady)