Kogut. Wielki miedziany kogucik.
Jest bardzo straszny, chwilami kwaśny i zamiast głowy ma bucik.
Kogut. Wielki kogucik stalowy.
Kogut. Wielki miedziany kogucik.
Jest bardzo straszny, chwilami kwaśny i zamiast głowy ma bucik.
Kogut. Wielki kogucik stalowy.
Jest bardzo straszny, chwilami kwaśny i bucik ma zamiast głowy.
Tak sobie czasem śpiewam, dopóki koledzy nie zaczną mnie prosić: „Tylko nie śpiewaj już o koguciku”. Kogucik zawsze przywodzi mi na myśl nieboszczyka Andrzeja Leppera – może dlatego, że na manifestacjach Samoobrony protestujący rolnicy gwizdali w gliniane kogutki, takie ludowe. Nie wiem, czy Państwo wiedzą, ale idee Leppera są wiecznie żywe, a w każdym razie nadal trzymają się dobrze. Nie tylko dlatego, iż przestraszony przesunięciem wieku emerytalnego naród zaczyna szemrać, że gdyby Lepper żył, toby do tego nie dopuścił. To prawda, że wytworzyła się już legenda tego, który pierwszy zdemaskował tajne więzienia CIA w Polsce, tego, który pierwszy jeszcze przed kryzysem napiętnował banki, tego, który zginął tajemniczą śmiercią (babcia Hani, która mieszka na wsi pod Opocznem jest przekonana, że Leppera zamordowali, bo ujmował się za prostymi ludźmi – ale znam też bardzo wykształcone osoby w Warszawie, które sądzą tak samo). Mnie jednak chodzi nie o te szczytne idee Andrzeja Leppera, tylko o te bardziej wstydliwe. Proszę Państwa, kolejny mężczyzna uważa, że nie da się zgwałcić prostytutki – że nawet gwałt przy użyciu noża nie jest gwałtem.
Podaję za portalem gazeta.pl. „Rozpoczął się proces 37-latka, którego prokuratura oskarżyła o zgwałcenie dwóch prostytutek. Według śledczych wymusił seks grożąc nożem i wszystko nagrał telefonem komórkowym. […] Z aktu oskarżenia wynika, że w maju tego roku na trasie Opole – Strzelce Opolskie Krzysztof P. chciał skorzystać z usług jednej z prostytutek. Kobieta podała cenę i warunki, w których zaznaczyła, że konieczne jest zabezpieczenie. Opolanin się na to zgodził. Jednak w trakcie spotkania wyjął nóż i przystawił go kobiecie do gardła. Potem, bez zabezpieczenia, wbrew jej woli zmusił ją do stosunku, a następnie przymusił do wykonania tzw. innej czynności seksualnej, przy czym nagrywał kobietę swoją komórką. Kilka dni później, działając w taki sam sposób, zgwałcił kolejną prostytutkę. Obie poszły na policję. Podczas przesłuchania w prokuraturze mężczyzna tłumaczył: […] – Wyciągnąłem scyzoryk z kieszeni, gdy wyciągałem inne rzeczy. One się wystraszyły […] Pierwsza prostytutka została zraniona nożem w rękę. – Sama się skaleczyła, jak machała ręką. Mówiłem, że ma się nie bać”. To piękne. Sama się zraniła, kiedy machała ręką wystraszona przypadkowym wyjęciem scyzoryka z kieszeni. Rozumiem, że oskarżony ten scyzoryk nosił w kieszeni otwarty. Naprawdę, nóż się w kieszeni otwiera. Jedyne, co jest pocieszające w tym artykule gazety.pl, to jego zakończenie, ostatnie zdanie, które mówi, że mężczyźnie grozi 12 lat więzienia. Dobrze, że prokuratura nie jest tego zdania, co Andrzej Lepper, i w tym przypadku ściga gwałty na prostytutkach z taką samą surowością, jak wszystkie inne gwałty.
Kwestii prostytucji pewnie nigdy nie rozwiążemy (rozwiązywanie kwestii zresztą źle się kojarzy, odkąd Hitler postanowił ostatecznie rozwiązać kwestię żydowską). W tej sprawie różne kraje przyjęły różne uregulowania prawne. W wielu krajach zachodnich prostytucja jest przestępstwem i kobieta może zostać aresztowana za posiadanie prezerwatyw – bo to stanowi pośredni dowód uprawiania zakazanego zawodu. W Szwecji przyjęto inne rozwiązanie, które tępi prostytucję równocześnie chroniąc prostytutki: karane jest nie uprawianie prostytucji, tylko korzystanie z usług prostytutek. W ten sposób ścigany jest beneficjent całego układu, a nie prostytutka, która najczęściej jest ofiarą sytuacji. Ciekawy pomysł, może do rozważenia.
Jeśli chodzi o Polskę, to u nas w tej chwili jest jeszcze inaczej. Pamiętam, jak pewien prawnik tłumaczył mi, że w Polsce prostytucja nie jest przestępstwem, ale prostytutka jest w pewnym sensie wyjęta spod prawa, ponieważ nie płaci podatków. Całkiem przyjemny sposób bycia wyjętym spod prawa, mógłby ktoś powiedzieć, ale jednak czyni on prostytutkę obywatelką drugiej kategorii – nie uczestniczy ona w łożeniu na państwo, nie współtworzy go finansowo razem z innymi obywatelami i nie może powiedzieć policjantowi: „Twoja pensja jest płacona z moich podatków”, a więc jest w słabszej pozycji wobec tego policjanta, gdy na przykład przychodzi mu zgłosić gwałt, a on ją lekceważy. Tak mi klarował ten prawnik, może za mądrze – bo myślę, że gdy policjant gardzi prostytutką i ją lekceważy, to motywuje to w swojej głowie seksualnym charakterem jej pracy, a nie jakimiś sprawami fiskalnymi.
Ja staram się nie być za mądry i uważam po prostu, że prostytutka, ze względu na swoją specyficzną sytuację i na zagrożenia związane z tym zawodem, powinna być pod szczególną ochroną prawa. Tak nakazuje zdrowy rozsądek, nie mówiąc już o chrześcijańskim miłosierdziu. Ogromna ilość mężczyzn nadal uważa, że prostytutka jest dopuszczalnym obiektem przemocy seksualnej i każdej innej. Trzeba stworzyć barierę pomiędzy prostytutką a przemocą. A najlepszą barierą będą nie tyle specjalnie surowe kary, ile świadomość, że każda krzywda wyrządzona prostytutce na pewno będzie ścigana, że policjant nie machnie ręką mówiąc: „E tam, ktoś pobił kurwę, zostawmy to”. Policjant powinien być przeszkolony, żeby takie zgłoszenia traktować szczególnie poważnie. Inaczej mówiąc: aby prostytutka była traktowana tak samo jak każdy, musi być traktowana lepiej. Bo jej pozycja wyjściowa w społeczeństwie jest gorsza. I to się pewnie przez jakiś czas nie zmieni.
Można powiedzieć, że to bardzo idealistyczna propozycja. Miałbym jeszcze bardziej idealistyczne, na przykład, żeby prostytucji nie było. Ale wiem, że tego nie da się osiągnąć. Więc chciałbym przynajmniej, żeby z powodu prostytucji ludzie jak najmniej cierpieli.