Nawrocki wystawił się na własne życzenie, dzięki czemu te wybory dla Trzaskowskiego znów są do wygrania. Oczywiście, jeśli po drodze jego sztab i sam kandydat nie popełnią kolejnych błędów lub nie przejdą obok końcówki kampanii.
Gdy wydawało się, że Rafał Trzaskowski stoi na straconej pozycji, Karol Mentzen, przepraszam, Nawrocki (chociaż w sumie nie wiadomo, czy poza anteną Mentzen nie zażądał jeszcze od niego zmiany nazwiska) zakrzyknął głośno „potrzymaj mi krzyż celtycki”. Kompromitujący hołd, który złożył liderowi Konfederacji antypisowski kandydat PiS na prezydenta, jest doskonałą okazją do ogrania Nawrockiego.
Antypisowski kandydat PiS w rozmowie z Mentzenem. Czy Nawrocki uwiódł konfederatów?
czytaj także
Nawrocki odciął się od dokładnie wszystkich wymienionych przez Mentzena działań rządu stworzonego przez partię, która wystawiła go w wyborach. Podczas rozmowy z Mentzenem rząd PiS został przedstawiony właściwie jako najgorszy w III RP. Okazuje się, że Kaczyński mylił się nieustannie – piątka dla zwierząt, Zielony Ład, wojska NATO w Ukrainie. Błędów rządu PiS i samego Morawieckiego nie chce się nawet wymieniać, bo popełniano je chyba co tydzień. Jak można popierać kandydata wystawionego przez partię, która tak często się myliła? Przecież w sprawie wyboru Nawrockiego na kandydata najpewniej zrobiła to znowu.
Skrzywdzeni i poniżeni nie chcą tyrana
Można zauważyć, że było to celowe zagranie, planowane już podczas wyboru kandydata. PiS chciało znaleźć na człowieka, który w drugiej turze przyciągnie elektorat skrajnej prawicy. Partia Kaczyńskiego obstawiła triumf alt-prawicy w pierwszej turze i na tym wygrała. Doskonałe rozeznanie w polskich realiach społecznych, oparte nie tylko na intuicji liderów, ale przede wszystkim pogłębionych badaniach – to powszechnie znane przewagi PiS. Wydawałoby się więc, że na kanale YT u Mentzena wszystko poszło zgodnie z planem.
Tak być może by było, gdyby PiS wybrało na kandydata kogoś ze swojej prawej ściany – na przykład Przemysława Czarnka. Albo kogoś nieco bardziej umiarkowanego od lubelskiego profesora, ale za to uwielbianego w elektoracie. Osobiście uważałem, że najlepszą kandydatką PiS na prezydentkę byłaby kochana przez pisowski lud (ale nie przez prezesa) Beata Szydło, która mogłaby spokojnie odcinać się od rządu Morawieckiego, gdyż została z niego usunięta w sposób dla niej niewątpliwie bolesny.
Z powodów koniunkturalnych PiS postawiło jednak na osobę spoza partii. Co więcej, nie był to rozpoznawalny i szanowany prof. Andrzej Nowak, tylko szerzej nieznany karierowicz, orbitujący wokół środowiska Kaczyńskiego. Nawrocki od początku w elektoracie PiS miał więc pod górę, ale najbardziej szkodziła mu jego osobowość.
W żelaznym elektoracie PiS kibolska przeszłość, brutalna mentalność i wątpliwe interesy nie są wcale dobrze widziane. To w dużej mierze starsi ludzie, którzy częściej zostawali oszukani lub skrzywdzeni, niż krzywdzili. Nie oczekują tyrana jak Nawrocki, tylko opiekuńczego ojca lub matki – dlatego tak przypadli im do gustu Szydło czy Morawiecki, którzy taki wizerunek potrafili sobie zbudować, dzięki czemu nawet majątek byłego premiera był dla pisowskiego ludu do przełknięcia.
Według wyników exit poll Nawrocki przyciągnął 83 proc. wyborców PiS z 2023 roku i ledwie 64 proc. wyborców Andrzeja Dudy z 2020 r. Owszem, w pierwszym przypadku to najlepszy wynik spośród wszystkich elektoratów, ale tylko o niespełna 1,5 pkt proc. lepszy od analogicznego wyniku Trzaskowskiego. A przecież w przypadku Nawrockiego mówimy o elektoracie, który jest najbardziej zdyscyplinowany i najbardziej utożsamiający się ze swoją partią ze wszystkich grup wyborców. Co więcej, obecnie jest on również niezwykle zmobilizowany – strachem przed jednowładztwem Tuska i krzykliwą, ale bardzo nośną narracją TV Republiki.
Afera mieszkaniowa zaszkodziła Nawrockiemu, ale nie przeszkodzi mu w zwycięstwie
czytaj także
Z 29 proc. Nawrockiego, wyborcy PiS z 2023 roku odpowiadali tylko za 25 proc., chociaż łącznie stanowili przeszło 30 proc. głosujących przed tygodniem. To niemal dokładne odwzorowanie luki, którą wewnętrznymi badaniami diagnozowali pisowcy w lutym tego roku, co opisał Jacek Gądek na łamach „Newsweeka” – wtedy średnia sondażowa partii wynosiła 32 proc., a sondaże Nawrockiego 25 proc. Dla prezesa był to wtedy duży problem. Od tamtej pory niewiele się w tym względzie poprawiło – Nawrocki w elektoracie PiS nadal ma pod górę, a jego dobry wynik to efekt przyciągnięcia nowych lub skrajnie prawicowych wyborców, którzy odpowiadali za kilka punktów jego poparcia.
Inaczej mówiąc, elektorat Kaczyńskiego zagłosował na kandydata Nawrockiego, bo tylko taki jest. Tylko że od głosowania, bo tylko taki jest, do niegłosowania, bo tylko taki jest, jest bardzo krótka droga. Występ u Mentzena jeszcze ją skrócił. Nawrocki odciął się od partii, lubianego w żelaznym elektoracie byłego premiera Morawieckiego, a nawet od wszystkich przytaczanych opinii jej niekwestionowanego lidera Jarosława Kaczyńskiego. Poza tym dokonał kompromitującego hołdu przed wyglądającym na bardzo młodego chłopaka liderem innej partii. Zaprezentował się jak uległy koniunkturalista, który zgadza się ze wszystkim, co mówi rozmówca, byle tylko dostać to, po co przyszedł.
czytaj także
Ten występ może bardzo głęboko zdemobilizować pisowski lud, który już wcześniej spoglądał na Nawrockiego sceptycznie. Tymczasem chwiejni i niezdyscyplinowani wyborcy Konfederacji nie dadzą Nawrockiemu ponad 50 proc. bez równoległej mobilizacji ludu okołopisowskiego. Zresztą w sondzie przeprowadzonej na kanale Mentzena po rozmowie z szefem IPN, stosunek przekonanych do nieprzekonanych wyniósł 61 do 39 proc.
Asertywność zamiast nawrocczyzny
Przed Trzaskowskim otwiera się więc niespodziewana szansa zwycięstwa w wyborach. Kluczowe wydają się dwie debaty – ta piątkowa z Nawrockim oraz sobotnia z Mentzenem. Podczas debaty z Nawrockim powinien wstrzymać się od atakowania samego PiS, żeby nie mobilizować ludu pisowskiego. Mógłby wręcz wykonać kilka miłych ukłonów w jego stronę albo przynajmniej wspomnieć o Jacku Siewierze (były minister u Dudy), który miałby być członkiem jego kancelarii, co swoją drogą jest niezwykle trafnym ruchem. Powinien też w miarę możliwości odcinać się od rządu Donalda Tuska i przekonywać, że będzie całkowicie niezależny, apartyjny i nie da nikogo niesłusznie skrzywdzić, by złagodzić lęki pisowców. Samego Nawrockiego powinien za to atakować często i zdecydowanie, ale w taki sposób, by tego nie przegrzać.
Liberalne bezkręgowce 2: zwolennicy Trzaskowskiego jak zwykle nie ułatwiają
czytaj także
Na kanale u Mentzena powinien za to zachowywać się bardzo asertywnie i wejść z nim w spór. Przyciągnąć jego elektorat nie podlizując się do niego, ale obalając jego argumenty. Wielu wyborców Mentzena to młodzi ludzie, których opinie i poglądy dopiero się kształtują. Efektowna wygrana na argumenty na kanale Mentzena może mu pomóc zdobyć znacznie więcej głosów konfederackich niż podlizująca się nawrocczyzna, równocześnie mobilizując własny centrolewicowy elektorat, który również zapewne tłumnie obejrzy to widowisko.
Przy okazji Trzaskowski zaprezentuje się jako poważny kandydat, który ma własne zdanie, wzbudza zaufanie i nie jest koniunkturalistą. A to są cechy dobrego prezydenta – i całkowite przeciwieństwo Nawrockiego, który zaprezentował się niczym Nikodem Dyzma. W kwestiach bezspornych (wysłanie polskich wojsk do Ukrainy) Trzaskowski powinien się zgodzić, a w kwestiach kontrowersyjnych wśród Polaków (nowe kompetencje dla UE, akcesja Ukrainy do NATO) – odpowiednio niuansować. Na przykład wskazując, że obecnie wejście Ukrainy do NATO i tak jest niemożliwe. Nie muszę chyba dodawać, że tej kuriozalnej listy absolutnie nie powinien podpisać.
Sadura: Koalicja szurów, mizoginów i ksenofobów rośnie w siłę
czytaj także
Ostatni tydzień kampanii mógłby wyglądać mniej więcej podobnie. Nie antagonizować ludu pisowskiego, deklarować absolutną niezależność od Donalda Tuska i sprawiedliwe podejście w stosunku każdego obywatela i równocześnie dopieszczać własny, centrolewicowy elektorat deklaracjami o realizacji jego postulatów. No i wreszcie uderzać w samego Nawrockiego, pokazywać go jako niepoważnego oportunistę, który nie ma żadnych walorów, by trafić do pałacu i zrobi wszystko, nawet uklęknie przed jakimś młokosem, byle tylko skorzystać. Trzeba też uniknąć włączenia się Donalda Tuska do kampanii wyborczej, bo premier jest największym obciążeniem Trzaskowskiego.
Nawrocki odkrył się na własne życzenie, dzięki czemu te wybory dla Trzaskowskiego znów są do wygrania. Oczywiście, jeśli po drodze jego sztab i sam kandydat nie popełnią kolejnych błędów lub nie przejdą obok końcówki kampanii jak obok niemal całej przed pierwszą turą.
