Kulturę gwałtu nazywam kulturą przyzwolenia, bo uważam, że do gwałtów i czynności seksualnych, ale też innych form przemocy prowadzi szereg wielu zachowań, na które społecznie przymyka się oko – mówi nam Paweł Bliźniuk, poseł KO, członek parlamentarnego Zespołu Praw Kobiet.
Paulina Januszewska: Czym pan się zajmuje w parlamentarnym Zespole Praw Kobiet?
Paweł Bliźniuk: To moja pierwsza kadencja w Sejmie. Zapisałem się do tego zespołu ze względu na to, że pośrednio pracowałem na rzecz szeroko pojętych praw kobiet jako dyrektor Departamentu Zdrowia i Spraw Społecznych w Łodzi. W parlamencie chciałbym położyć nacisk na przemoc ekonomiczną, czyli przede wszystkim niealimentację, która społecznie nie jest przedmiotem szerokiej debaty publicznej, mimo że ponad dwa miliony Polek to rodzice samotnie wychowujący dzieci po rozstaniu. Oprócz tego jest jeszcze sporo do zrobienia: liberalizacja aborcji, dostęp do tabletki „dzień po”, zmiany w zakresie opieki okołoporodowej, aktywizacji i wsparcia dla chcących wrócić na rynek pracy matek małych dzieci…
A przemoc fizyczna? Seksualna? Czy zespół do tej pory poruszał tematy zahaczające o bezpieczeństwo kobiet i zareagował jakoś na śmierć 25-letniej Lizy?
Na jednym z posiedzeń dyskutowaliśmy o zmianie definicji gwałtu, bo jeżeli mówimy o sprawie Lizy, to musimy pamiętać, że działania legislacyjne mają tu bardzo istotne znaczenie. W komisji sejmowej trwają już zresztą prace nad projektem ustawy w tym zakresie. Punktem centralnym nowej definicji ma stać się zgoda na stosunek płciowy. To jej brak w przypadku doprowadzenia kogoś do czynności seksualnych, a nie konieczność zaistnienia przemocy, groźby czy podstępu, o których dziś mówi Kodeks karny, oznacza, że mamy do czynienia z gwałtem. Tragedia, do której doszło w Warszawie i która wstrząsnęła opinią publiczną w Polsce, pokazuje, że potrzebujemy zwiększenia prewencyjnej roli przepisów prawnych, ale nie tylko. Musimy zmienić nasze podejście społeczne do niektórych spraw.
Słuchaj podcastu autorki tekstu:
Do czego konkretnie? Jak pan jako poseł może na to wpłynąć?
Wiemy, że zdarzenie przy ul. Żurawiej miało świadków, którzy uznali, że nic złego się nie dzieje. Może gdyby zareagowali, to Liza by żyła. Nie chcę przez to zrzucać na nich odpowiedzialności, ale nie możemy zapominać, że przyzwolenie na przemoc to efekt społecznego i kulturowego postrzegania relacji międzyludzkich. Musimy więc głośno rozmawiać o tym, że wszelkie akty przekroczenia czyichś granic należy piętnować i jedynie dobrowolna i świadoma zgoda jest konieczna do zaistnienia bliskości między dwojgiem ludzi. Parlament jest jedną z tych instytucji, która takie dyskusje może inicjować i może to robić właśnie przy okazji przekształcania prawa.
Czy to prawo powinno surowiej karać przestępców, żeby odstraszyć potencjalnych sprawców przed dokonywaniem przemocy?
Zmiana definicji gwałtu zakłada też zmianę kategorii czynu zabronionego. W tej chwili prawo karne dzieli przestępstwa na występki i zbrodnie. Gwałt zalicza do pierwszej grupy, więc przewiduje minimalny wymiar kary do maksymalnie trzech lat pozbawienia wolności. Nowy projekt ma sprawić, że gwałt będzie karany jak zbrodnia – jedna z największych, jakie można wyrządzić drugiej osobie. Wydaje mi się jednak, że same przepisy i egzekwowanie ich nie wystarczą. Potrzebna jest akcja, która nagłaśniałaby nie tylko kwestie karalności, ale także konieczności uzyskania dobrowolnej i świadomej zgody na współżycie, ale także na inne czynności. Kulturowo bowiem jesteśmy przyzwyczajeni do akceptowania takich zachowań, które gwałtem nie są, ale mogą do niego prowadzić i stanowią naruszenie integralności czy nietykalności drugiej osoby. Dotyczy to jednak nie tylko przemocy na tle seksualnym, ale także związanym z różnymi innymi jej formami, na przykład na poziomie psychicznym. Bardzo ważne wydaje mi się więc zwracanie uwagi na respektowanie cudzych granic na każdym poziomie.
Przemoc seksualna może zaistnieć zarówno w relacji intymnej – np. między małżonkami, i tutaj może być poprzedzona przemocą psychiczną czy ekonomiczną, ale również wśród osób obcych. Gwałt jest jej najbardziej drastyczną postacią, ale przemocą seksualną są również dwuznaczne żarty i aluzje o zabarwieniu seksualnym, dotyk miejsc intymnych, choćby pozornie przypadkowy – co zdarza się w komunikacji publicznej, wszystko to, co narusza strefę intymną i pozbawione jest akceptacji drugiej strony.
Biejat: Ważne, żeby dzieci nie chłonęły szkodliwych patriarchalnych wzorców
czytaj także
Może warto byłoby zacząć od tego, by owe granice zaczęły dostrzegać organy ścigania, które też są częścią kultury gwałtu?
Podejście do przemocy zmienia się na plus, ale zgadzam się, że jest niewystarczające. Ze swojego łódzkiego podwórka mogę podać przykład mojej przyjaciółki, którą wieloletni stalker oblał kwasem. Wprawdzie zasądzono mu bardzo wysoką karę w postaci 25 lat pozbawienia wolności, ale kto wie, być może do podobnych sytuacji w ogóle by nie dochodziło, gdyby zgłoszenia osób pokrzywdzonych, które nie zaznały bezpośredniej przemocy fizycznej i seksualnej, traktowano poważnie i priorytetowo. W tym konkretnym przypadku też tak było – policja dostawała informację o nękaniu, musiało jednak dojść do tragedii, by sprawca został ukarany i zrozumiał, że nie może posunąć się dalej.
Tymczasem każda sytuacja, która budzi w nas poczucie zagrożenia, czyli gdy ktoś nas śledzi, wysyła niepożądane wiadomości, nieustannie podgląda, powinna spotkać się z twardą reakcją służb. Niestety, jej brak sprawca traktuje jak zaproszenie do dalszego sprawdzania, na co „może” sobie pozwolić.
Na opublikowanym z okazji Dnia Kobiet filmiku na TikToku powiedział pan, że kobiety nie potrzebują pustych słów, kwiatków i tak dalej, tylko konkretów. To jakie jeszcze konkretne działania podejmie pan w walce z wszechobecną kulturą gwałtu?
Ja nazywam to kulturą przyzwolenia, bo uważam, że do gwałtów i czynności seksualnych, ale też innych form przemocy prowadzi szereg innych zachowań, na które społecznie przymyka się oko. Chodzi mi o różne formy przedmiotowego traktowania innych osób poprzez różnego rodzaju, nawet niekoniecznie seksualny, ale niechciany dotyk, ingerencję w ich psychofizyczną integralność. Polityka ma wszelkie narzędzia, by działać także w tym obszarze.
I co może zrobić?
Nałożyć obowiązek szkoleń na różnego rodzaju instytucje, inwestować w równościową edukację i tworzyć kampanie społeczne. O tym także rozmawiamy w Zespole Praw Kobiet. Kwestie fundamentalne, jak walka z przemocą fizyczną, wymagają działań na wielu polach, czyli każda zmiana legislacyjna musi także być zaadresowana w kampanii informacyjnej skierowanej jak najszerzej do społeczeństwa, a profilaktyka powinna zaczynać się już w przedszkolu, aby jak najmłodsi obywatele mogli uczyć się, jak strzec swoich granic i jak reagować, gdzie szukać pomocy, gdy zostaną one przekroczone. Należy też jak najbardziej nagłaśniać przemoc po to, by nie była ona tematem tabu, lecz napiętnowania. I oczywiście to napiętnowanie powinno dotyczyć sprawców, a nie ofiar, jak dzieje się to dziś. Pamiętajmy, że wiele przestępstw nie jest zgłaszanych z uwagi na poczucie wstydu u kobiet, ale i u mężczyzn, którzy także bywają dotknięci, np. przemocą domową. Im więcej o tym mówimy, tym szybciej znika bariera przed szukaniem wsparcia i postępują zmiany społeczno-kulturowe.
Musimy jednak pamiętać, że proces uwrażliwiania społeczeństwa na tego typu kwestie wymaga czasu, ale otwiera możliwość rozmowy o tym, jak rozumiemy pojęcie zgody i bezpieczeństwa.
Ze swojej strony mogę obiecać, że będę gorąco namawiał wszystkich polityków do takich dyskusji, do wcielania zmian w prawie. Do Ministerstwa Sprawiedliwości zaapeluję zaś o to, by w miarę czynienia postępów w projekcie zmiany definicji gwałtu, jej akceptacji przez Sejm, Senat i prezydenta informowało o tym społeczeństwo, a także przygotowało kampanie informacyjno-szkoleniowe skierowane do policji, prokuratury i sądów.
Co robią władze Warszawy, by zapobiegać przemocy wobec kobiet? [rozmowa]
czytaj także
Jak pan sobie wyobraża taką kampanię?
Przede wszystkim obywatele i obywatelki muszą zrozumieć, na czym dokładnie polega zmiana przepisów, czym jest świadoma i dobrowolna zgoda, a także czym są granice naszej wolności. Poza tym chciałbym, żeby jednym z ważnych haseł takiej akcji było: „reaguj!” oraz budowanie empatycznych postaw. Pokazujmy, że przemoc może dotyczyć nas samych, ale także bliskich nam osób. Ofiarą gwałtu mogą paść przecież nasze matki, siostry czy partnerki. Czy chcielibyśmy, żeby na ich krzywdę też pozostawano obojętnymi?
A jeśli chodzi o działania doraźne tu i teraz, to co by pan wymienił?
Zarówno w przypadku wspomnianej przeze mnie zbrodni w Łodzi, jak tej z ostatnich tygodni w Warszawie bardzo ważne stało się ukaranie sprawców. Jeśli obecne przepisy nie wystarczają, by gwałciciel usłyszał surowy wyrok, ważna staje się prawnokarna klasyfikacja czynu – na przykład z gwałtu na morderstwo. W Łodzi wprawdzie nie doszło do śmierci ofiary, ale dzięki temu, że prawnik działający w jej imieniu domagał się potraktowania oblania poszkodowanej kwasem jako usiłowania zabójstwa, sąd miał narzędzia, by skazać oskarżonego na 25 lat pozbawienia wolności. Wymaga to także odpowiedniej edukacji, przekonywania do otwartości i zrozumienia powagi sytuacji przez sądy i prokuraturę. W przypadku gwałciciela z Warszawy być jego czyn powinien być rozpatrywany jako zbrodnia ze szczególnym okrucieństwem.
Jak donoszą media, Dorianowi S., zabójcy Lizy, prokuratura początkowo postawiła zarzut usiłowania zabójstwa Lizy na tle seksualnym i rabunkowym, potem zmieniła zarzut na zbrodnię morderstwa ze szczególnym okrucieństwem, ale następnie znów złagodziła zarzut do wyjściowego. Co powiedziałby pan kobietom, które w tym momencie nie czują się bezpiecznie?
Zapewniam, że w tej kadencji prawa kobiet są dla nas absolutnym priorytetem. Na każdym poziomie zrobimy wszystko, by ich sytuacja prawna, ale też klimat kulturowo-społeczny uległ zmianom, bo wiemy, że przez poprzedzające jesienne wybory osiem lat rządów PiS-u Polkom odebrano możliwość decydowania o sobie z uwagi na wyrok Trybunału Konstytucyjnego…
Nie tylko Liza. Dorota też została zgwałcona w bramie w centrum Warszawy
czytaj także
Tu panu wejdę w słowo. Przed objęciem władzy przez PiS też nie mogłyśmy decydować o sobie, tylko byłyśmy uzależnione od zgniłego kompromisu, zawartego zresztą, przeciwko nam i ponad naszymi głowami. Dlatego pytam o tu i teraz. Czy jest coś, co chciałby pan powiedzieć kobietom, które boją się wracać same do domu, bo czują, że śmierć Lizy mogła być ich śmiercią?
Naszym moralnym, ale też społecznym obowiązkiem – mówię o wszystkich parlamentarzystach tej kadencji – jest zadbanie o to, żeby nigdy więcej takie sytuacje się nie powtórzyły. Dlatego pracujemy nad zmianami w prawie karnym i kampaniami społecznymi. Chcemy, by gwałt nie był traktowany inaczej niż zbrodnia. Chcemy w centralnym punkcie troski stawiać ofiarę i jej dobro.
**
Paweł Bliźniuk (1986) – łodzianin, społecznik, samorządowiec. W 2010 roku został radnym Rady Miejskiej w Łodzi, w 2014 ponownie radnym, a także wiceprzewodniczącym Rady, a w 2018 radnym Sejmiku Województwa Łódzkiego. Od 2023 roku poseł KO na Sejm X kadencji.