Najstarsza polska organizacja na rzecz praw kobiet od niespełna roku boryka się z problemami wizerunkowymi. Notoryczne łamanie praw pracowniczych skończyło się medialną kompromitacją. Fundację ratować ma nowy skład rady nadzorczej. Do współpracy zaproszono akademiczki szczujące m.in. na osoby transpłciowe i ich sojuszniczki.
Na początku roku media pisały o kryzysowej sytuacji w Centrum Praw Kobiet. Osiem miesięcy wcześniej w organizacji powstał pierwszy w jej blisko trzydziestoletniej historii związek zawodowy, który wystąpił do rady nadzorczej o powołanie komisji antymobbingowej oraz zgłosił szereg nieprawidłowości do Polskiej Inspekcji Pracy. Działaczki związkowe mówiły m.in. o mobbingu, którego główną sprawczynią miała być Urszula Nowakowska, prezeska fundacji, i który doprowadził część pracownic do kryzysów psychicznych, przez co musiały korzystać z pomocy psychiatrycznej i terapeutycznej.
czytaj także
Związkowczynie ujawniły też nieprawidłowości związane m.in. z opóźnieniami w wypłacaniu wynagrodzeń, brakiem regulaminów pracy, obowiązkami wykraczającymi poza te zawarte w umowach, a także zwróciły uwagę na szemrane zapisy w statucie fundacji. Zgodnie z nimi jedynym organem mogącym odwołać zarząd (złożony z Nowakowskiej i jej przyjaciółki, Grażyny Bartosińskiej) jest kolegium (do niedawna złożone z Nowakowskiej i jej matki, która zmarła w sierpniu br w wieku 90 lat).
Kilka miesięcy po powołaniu komisji antymobbingowej rada nadzorcza fundacji potwierdziła zasadność stawianych przez pracownice zarzutów i zobowiązała zarząd do przeprowadzenia działań naprawczych (z koniecznością ustąpienia ze stanowisk Nowakowskiej i Bartosińskiej), a także wystąpiła do prezydenta Warszawy o ustanowienie zarządu komisarycznego. To pierwsza taka sytuacja w historii polskich organizacji pozarządowych. Również Polska Inspekcja Pracy stwierdziła łamanie przez zarząd praw pracowniczych.
Od niechęci do wokizmu po konserwatywny think thank
Po wielu bezowocnych spotkaniach z Nowakowską, która odmówiła rezygnacji z pełnionych funkcji, rada nadzorcza podała się do dymisji. W obliczu impasu Nowakowska formalnie ustąpiła (tymczasowo) ze stanowiska członkini zarządu, ale nie kolegium, choć była to jedna z rekomendacji komisji antymobbingowej. I rozpoczęła poszukiwania nowego składu rady.
Wobec medialnej kompromitacji fundacji niewiele osób było gotowych podjąć wyzwanie. Zaproszenie do współpracy przyjęły dr Katarzyna Szumlewicz z Uniwersytetu Warszawskiego i dr Magdalena Grzyb z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Zarówno Grzyb, jak i Szumlewicz związały się kilka lat temu z grupami, które w ramach polskiego ruchu feministycznego pozostają zmarginalizowane i których publiczna działalność skupia się na straszeniu rzekomo niebezpiecznymi trans kobietami (nazywanymi przez nie mężczyznami), dokonującymi samoidentyfikacji płci, oraz trans mężczyznami (nazywanymi „dziewczynkami obcinającymi sobie piersi”). A także szeroko rozumianym wokizmem, który jakiś czas temu stał się nowym prawicowym straszakiem (obok ideologii gender).
Zarząd komisaryczny w Centrum Praw Kobiet? Związkowczynie ustanawiają precedens
czytaj także
Słowo „woke” jakiś czas temu zrobiło zawrotną karierę wśród amerykańskich konserwatystów i przywędrowało do nas, służąc do opisu wszystkiego, co nie mieści się w głowie prawicy. Brak zainteresowania współpracą z Szumlewicz i Grzyb ze strony ważniejszych organizacji feministycznych w Polsce popchnął tę pierwszą w ramiona Warsaw Enterprise Institute, który określiła jako „wzorowo broniący wolności słowa”.
WEI to konserwatywno-libertariański think tank, będący partnerem sieci Atlas Network, która krytykowana jest za lobbowanie na rzecz koncernów nikotynowych oraz paliwowych i która używa swoich wpływów, aby kryminalizować i demonizować proklimatyczny aktywizm. W ramach swojej działalności na rzecz wolności słowa WEI publikuje m.in. denialistyczne teksty takich tytanów nauki jak Łukasz Warzecha.
Zaglądając na kanał Szumlewicz (o obosiecznej nazwie Kroniki odchodzenia od rozumu) w celu dowiedzenia się, co szczególnie leży na sercu nowej członkini rady CPK, można dojść do wniosku, że jednym z największych problemów współczesności są młodzi dorośli z Twittera/X, przyjmujący niezrozumiałe dla niej tożsamości i eksperymentujący z nowymi zaimkami. W filmach, które Szumlewicz tworzy razem z Boyanem Stanisławskim, regularnie pojawiają się również żarty z postulatów dotyczących ułatwienia dostępu do opieki psychiatrycznej.
Niewykluczone, że nakłady na psychiatrię można by jeszcze bardziej ograniczyć w związku z tym, że w ramach cudownego rozmnożenia kompetencji Szumlewicz sama jest w stanie precyzyjnie diagnozować obcych ludzi z internetu – obserwując jej działalność w sieci, można dowiedzieć się, kto ma narcystyczne zaburzenie osobowości, komu błędnie zdiagnozowano autyzm, a kto udaje depresję. Wybór Szumlewicz na członkinię nowej rady nadzorczej Centrum Praw Kobiet jest tym ciekawszy, że jedną z głównych misji fundacji jest zapewnienie potrzebującym kobietom pomocy psychologicznej. Mamy nadzieję, że nie będzie szeptać Nowakowskiej do ucha, kto powinien otrzymywać wsparcie ze względu na prawdziwe PTSD (zespół stresu pourazowego, często występujący po doświadczeniu przemocy), a kto nie, bo ma tylko PTxD (takiego terminu używa nowa członkini rady nadzorczej) – czyli taką traumę udawaną.
Komisja antymobbingowa potwierdza nieprawidłowości w Centrum Praw Kobiet
czytaj także
Ponadto widzki Kronik odchodzenia od rozumu natknąć się mogą na wyśmiewanie queerowych osób, które z różnych powodów sobie w życiu nie radzą i piszą o tym w sieci. Okazjonalnie usłyszą w programie kpiny z bezdzietności „wokistów”, a także peany na cześć J.K. Rowling, która ostatnimi czasy wspiera jedną z najbardziej odklejonych od rzeczywistości i agresywnych aktywistek antytrans, Kellie-Jay Keen.
Przeciwko rozszerzeniu definicji gwałtu
Koleżanką i sojuszniczką dr Katarzyny Szumlewicz jest dr Magdalena Grzyb. W swoich publikacjach zrównuje transpłciowość z dysforią płciową (tymczasem to dwie różne kwestie, choć często występują razem) i powtarza, że postulaty „transaktywistów” zagrażają kobietom. Wprawdzie o transaktywistach nie pisze w cudzysłowie, ale już termin „transmężczyźni” według niej na niego zasługuje (w końcu według tej doktryny są oni kobietami, które się pogubiły, więc „obcięły sobie cycki” i udają facetów). Okładkę magazynu „New York”, ukazującą transpłciowego mężczyznę, Grzyb komentowała: „Czy naprawdę kobieta w 2021 roku potrzebuje penisa, by być sobą?”.
Wykładowczyni jakiś czas temu pozwała transpłciową aktywistkę Maję Heban za naruszenie dóbr osobistych. Powód? Heban nazywa ją transfobką. Według Grzyb jej działania nie mieszczą się w definicji tego słowa. Nowa członkini rady nadzorczej CPK domagała się sądowego zakazu wypowiadania się na jej temat w kontekście transfobii, ale jej wniosek nie został pozytywnie rozpatrzony.
Jednocześnie Grzyb pomstuje na próby ograniczania wolności słowa, mając na myśli krytykowanie jej publicznych wypowiedzi przez osoby trans oraz próbę odwołania jej wykładu dla Studentów Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego. W 2021 roku została poproszona przez Sekcję Psychologii Sądowej Koła Naukowego o poprowadzenie wykładu pt. Gdy ginie kobieta, gdy ginie mężczyzna. Kryminologiczne aspekty zabójstw kobiet i mężczyzn. Gdy osoby z koła naukowego dowiedziały się o publicznie głoszonych przez nią poglądach, wycofały zaproszenie. Wykład ostatecznie i tak się odbył, ale dr Grzyb nadal twierdzi, że jest cancelowana.
Jednym z głównych postulatów Centrum Praw Kobiet przez lata było rozszerzenie w polskim prawie definicji gwałtu tak, by mieścił się w niej każdy stosunek bez zgody jednej ze stron. Dr Grzyb jest takiemu rozwiązaniu przeciwna. Gdy taką propozycję wysunęła Nowa Lewica, kryminolożka w wywiadzie dla „Wyborczej” mówiła o próbach „odwrócenia fundamentalnej zasady państwa prawa i procesu karnego, czyli zasady domniemania niewinności”.
Tymczasem proponowana nowelizacja oznacza tylko tyle, że domniemana ofiara nie musiałaby tłumaczyć się z tego, czy stawiała opór i jak silny – to sprawca odpowiadałby na pytania dotyczące tego, w jaki sposób została wyrażona zgoda na seks. By możliwe było skazanie, prokurator wciąż musiałby przedstawić niezbite dowody na to, że strona pokrzywdzona tej zgody nie udzieliła. Nie wystarczyłoby jej słowo.
„Organy procesowe powinny ważyć wszystkie dowody przemawiające na korzyść i na niekorzyść sprawcy” – ostrzegała dr Grzyb. Tyle że nikt nie postuluje zmiany tego stanu rzeczy. Z kryminolożką polemizowała w tej sprawie m.in. zajmująca się przeciwdziałaniem przemocy seksualnej Fundacja Feminoteka.
Nazwiska pozostałych dwóch członkiń nowej rady nadzorczej budzą mniej kontrowersji. Joanna Garnier to prezeska fundacji La Strada, zajmującej się walką z handlem ludźmi (a w praktyce również działaczkami na rzecz osób pracujących seksualnie, które popierają dekryminalizację klientów i osób pośredniczących). Z kolei Anna Lipowska-Teutsch to psycholożka kliniczna i adiunktka w Instytucie Profilaktyki Społecznej i Resocjalizacji Uniwersytetu Warszawskiego.
Dokąd zmierza Centrum Praw Kobiet?
Centrum Praw Kobiet przedstawiło nowe członkinie rady nadzorczej w swoich mediach społecznościowych oraz mailach do dziennikarzy i dziennikarek. Oczywiście nie dowiemy się z nich o ich kontrowersyjnej działalności.
Zadaniem rady jest m.in. nadzór nad realizacją misji i głównych kierunków działania fundacji, jej gospodarką finansową oraz opiniowanie wieloletnich i rocznych programów działania. „Nowo powołane członkinie wnoszą imponujący zasób wiedzy i doświadczeń z dziedzin kluczowych dla skutecznej ochrony praw kobiet: psychologii, kryminologii, edukacji, pedagogiki” – pisze w informacji prasowej Urszula Nowakowska.
I dodaje: „Dla naszej fundacji jest to ważny impuls rozwojowy i zapowiedź nowego rozdziału w niemal trzydziestoletniej historii CPK. Fundacja CPK przechodzi proces reorganizacji. Celem zmian jest budowa nowoczesnej, sprawnie zarządzanej organizacji pozarządowej nowego typu. Rada nadzorcza odgrywać będzie kluczową rolę w projektowaniu tych zmian i nadzorowaniu ich wdrożenia”.
**
Patrycja Wieczorkiewicz – dziennikarka, feministka, redaktorka prowadząca KrytykaPolityczna.pl. Współautorka książek Gwałt polski i Przegryw. Mężczyźni w pułapce gniewu i samotności.
Aleksandra Herzyk – absolwentka krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Ilustratorka i autorka komiksów. Jako Herzyk od lat publikuje swoje rysunki w sieci. W 2022 roku zadebiutowała powieścią graficzną Wolność albo Śmierć. Z Patrycją Wieczorkiewicz napisała książkę Przegryw. Mężczyźni w pułapce gniewu i samotności.