Pięć spraw, o które wykłóca się niemiecka koalicja

To już pewne: niemiecka gospodarka kuleje. W opinii ekspertów Niemcy mogą być jedyną dużą gospodarką, która w 2023 roku się skurczy. Ale konflikty w łonie koalicji „sygnalizatora świetlnego” wykraczają poza szukanie rozwiązań problemów gospodarczych.
Olaf Scholz. Fot. Dirk Vorderstraße/flickr.com

Z perspektywy polskiego przedwyborczego piekiełka niemieckie spory wydają się dość techniczne, a konfrontacyjne zagrania polityków w mediach – zupełnie parlamentarne. Jednak w niemieckiej kulturze politycznej tego rodzaju przepychanki to względna nowość – szczególnie że występują nie między opozycją a partią władzy, tylko wewnątrz koalicji.

Legalizacja marihuany, szybsza droga do niemieckiego obywatelstwa i łatwiejsza korekta płci – tyle udało się ostatnio osiągnąć rządzącej Niemcami koalicji bez większych sporów. Nie ma zbyt wielu tematów, w których socjaldemokraci (SPD), liberałowie (FDP) i Zieloni by się ze sobą zgadzali. Szczególnie burzliwie przebiegają negocjacje między tymi dwiema ostatnimi partiami: dla sprawującego władzę w resorcie transportu i finansów FDP najważniejsze są interesy biznesu, dla urzędujących w Ministerstwie Gospodarki i Ochrony Klimatu Zielonych – względy ekologiczne.

Koalicja „sygnalizatora świetlnego” (nazwa pochodzi od tradycyjnych barw trzech partii – czerwonego, żółtego i zielonego) doszła do władzy pod koniec 2021 roku. W pierwszych miesiącach rządów – w obliczu inwazji Rosji na Ukrainę – zachowywała w miarę spójny kurs. Pierwszy konflikt wybuchł latem 2022 roku – poszło o elektrownie atomowe, które liberałowie w przeciwieństwie do swoich koalicjantów chcieli pozostawić przy życiu jak najdłużej. W ostatnich miesiącach konflikty w rządzie już trudno zliczyć. O co chodzi w najgłośniejszych z nich?

5 szkód, które Niemcy wyrządzają Europie przez odejście od atomu

Zielone ogrzewanie

Niemcy chcą osiągnąć neutralność klimatyczną w 2045 roku. Aby to się udało, trzeba zmienić sposób ogrzewania budynków, który odpowiada dziś za 15 proc. emisji gazów cieplarnianych. Obecnie większość budynków ogrzewana jest gazem i olejem opałowym (a wcześniej również ropą). Zieloni już parę lat temu zaproponowali, by od 2024 roku wszystkie nowe systemy grzewcze oparte były na energii odnawialnej, np. pompach ciepła.

Jednak pompa ciepła kosztuje ok. 15–20 tysięcy euro więcej niż popularne dziś piece. Dla wielu gospodarstw domowych to wydatek nie do uniesienia. Dlatego Zieloni chcą, by zakazowi instalacji pieców na gaz czy olej towarzyszył system dopłat od państwa. Spotkało się to ze sprzeciwem liberałów, którzy wychodzą z założenia, że to rynek powinien regulować rozwój technologicznych innowacji.

„Nie może być tak, że jeden partner w koalicji odpowiada za postęp, a inni skupiają się na jego blokowaniu” – powiedział w marcu Robert Habeck, wicekanclerz oraz minister gospodarki i ochrony klimatu z ramienia Zielonych. Liberałowie nie pozostawali dłużni, nazywając Zielonych „partią zakazów”, a ich propozycję ustawy – „ustawą o zakazie ogrzewania”. Po wielu miesiącach medialnej awantury Bundestag uchwalił 8 września ustawę o energii w budynkach (Gebäudeenergiegesetz) – nie obyło się to bez akompaniamentu szyderstw i okrzyków. Od przyszłego roku nowe instalacje grzewcze mają działać w oparciu o OZE w co najmniej 65 procentach. Jednak opinia społeczna pozostała wobec tego pomysłu sceptyczna, a sprawa kosztowała Zielonych parę punktów procentowych poparcia.

Reforma niemieckiego 500+

Świadczenia rodzinne były dotąd skomplikowane, jak przystało na niemiecką biurokrację. Dotychczas rodzicom wypłacano Kindergeld (zasiłek dla pracujących na terenie Niemiec), Kinderzuschlag (zasiłek dla osób o niskich dochodach) oraz zapewniano Kinderfreibeträge (kwota wolna od podatku ze względu na posiadanie dzieci). Nowe świadczenie nazywa się „podstawowym zabezpieczeniem dziecka” (Kindergrundsicherung) i łączy dotychczasowe formy wsparcia z uniwersalnym zasiłkiem wypłacanym wszystkim niezależnie od dochodów.

Z raportu Eurochild wynika, że co czwarte niemieckie dziecko zagrożone jest ubóstwem. Szczególnie dotyczy to dzieci samotnych rodziców, wychowanych w rodzinach wielodzietnych oraz migranckich. Stąd pomysł na podniesienie i uniwersalizację dotychczasowych świadczeń. Ministerka rodziny z ramienia Zielonych Lisa Paus chciała zabezpieczyć z budżetu 12 miliardów euro na uruchomienie programu w 2025 roku. Liberałowie byli przeciwko – minister finansów Christian Lindner uważał, że na ten cel wystarczą 2 miliardy.

20 gramów na osobę. Legalizacja marihuany w niemieckim stylu

Paus zemściła się na Lindnerze, blokując w sierpniu oczko w głowie ministra finansów – ustawę wzrostową, czyli pakiet rozwiązań dla podupadającego niemieckiego przemysłu. Stało się to podczas pierwszego posiedzenia rządu po przerwie wakacyjnej, które według planów miało pokazać opinii publicznej, że partie u władzy porzuciły spory i idą do przodu z realizacją obietnic złożonych w umowie koalicyjnej. Po interwencji Roberta Habecka Paus przystała na nową propozycję Lindnera – 2,4 miliarda euro. Zarówno ustawę wzrostową, jak i Kindergrundsicherung udało się wreszcie przepchnąć. Nie ma jednak pewności, czy program zostanie faktycznie uruchomiony za półtora roku.

Dopłaty dla rodzimego przemysłu

To już pewne: niemiecka gospodarka kuleje. Oparta jest na przemyśle i eksporcie, które są wyjątkowo wrażliwe na rosnącą inflację, stopy procentowe i słabnącą gospodarkę Chin – jednego z kluczowych partnerów handlowych Niemiec. Sprawę pogarsza wzrost cen energii spowodowany inwazją Rosji na Ukrainę (w tym w szczególności odcięcie od rosyjskiego gazu). W opinii ekspertów Niemcy mogą być jedyną dużą gospodarką, która w 2023 roku się skurczy.

Chleb za taczkę marek: tak wyglądała hiperinflacja w 1923 roku

W odpowiedzi na kryzys rząd zaproponował wspomnianą wcześniej ustawę wzrostową, czyli ulgi podatkowe dla przedsiębiorstw oraz inwestycji przyjaznych dla klimatu (to oczywiście pomysł liberałów). Zieloni wymyślili inne rozwiązanie: ulgowa taryfa za prąd dla przemysłu (Industriestrompreis). Liberałowie opowiedzieli się przeciwko – woleliby skupić się na obniżce podatków. Spór trwa.

Limit opłat za wynajem mieszkania

W Niemczech brakuje mieszkań do wynajęcia, a ceny tych dostępnych na rynku są w wielu miastach za wysokie. Co do tego zgadzają się wszyscy koalicjanci, dlatego w umowie koalicyjnej obiecali swoim wyborcom lepszą ochronę najemców. Jednak odpowiedzialny za prawo najmu minister sprawiedliwości Marco Buschmann (FDP) nie wykonał jak dotąd żadnych ruchów w tej sprawie.

Socjaldemokraci żądają ogólnopaństwowego zamrożenia opłat za wynajem – a dokładnie ograniczenia możliwości wzrostu cen do 6 proc. w skali trzech lat. Sekretarz generalny SPD Kevin Kühnert zażądał za pośrednictwem mediów przygotowania podobnej ustawy przez resort sprawiedliwości. Jednak liberałowie odrzucają tego rodzaju regulacje. „To złe rozwiązanie” – skwitował Daniel Föst, rzecznik FDP do spraw mieszkalnictwa.

Lista bezpiecznych krajów pochodzenia

Jeśli twój kraj znajdzie się na niemieckiej liście „bezpiecznych krajów pochodzenia” (sichere Herkunftsländer), twoja możliwość uzyskania azylu w Niemczech gwałtownie spada. Dlatego konserwatywni politycy robią wszystko, żeby była ona jak najdłuższa.

Niemcy regularnie o niej dyskutują – ostatnio przy okazji zwiększonego napływu migrantów na włoską wyspę Lampedusa. Można bowiem przypuszczać, że spora część przybyłych do wybrzeży Włoch będzie chciała ubiegać się o ochronę międzynarodową właśnie w ich kraju. FDP zażądało rozszerzenia listy bezpiecznych krajów pochodzenia o kraje Maghrebu – Algierię, Maroko i Tunezję. Zieloni są temu przeciwni – współliderka partii Ricarda Lang zwróciła uwagę, że nie pozwalają na to „systemowe naruszenia praw człowieka” w tym regionie. I dodała kąśliwie, że to nie tyle pozycja Zielonych, ile decyzja całego rządu.

*

Z perspektywy polskiego przedwyborczego piekiełka niemieckie spory wydają się dość techniczne, a konfrontacyjne zagrania polityków w mediach – zupełnie (nomen omen) parlamentarne. Jednak w niemieckiej kulturze politycznej tego rodzaje przepychanki to względna nowość – szczególnie że występują nie między opozycją a partią władzy, a wewnątrz koalicji. Dziennikarz polityczny Markus Lanz określił te spory „poziomem piaskownicy”. Nic dziwnego – kolejne rządy Merkel przyzwyczaiły niemiecką opinię publiczną do tego, że debata polityczna to proces niekończących się konsultacji, kompromisów i nudnych debat na temat technicznych szczegółów.

W opinii wielu ekspertów to właśnie słabość koalicji odpowiedzialna jest za jej katastrofalną reputację. Według sierpniowego sondażu YouGov dla DPA trzy czwarte Niemców wyraża niezadowolenie z funkcjonowania koalicji, a dwie trzecie – uważa Olafa Scholza za fatalnego kanclerza. I to mimo to – jak zauważają autorzy analizy przygotowana przez Fundację Bertelsmanna z Uniwersytetem w Trwirze i Das Progressive Zentrum – że koalicja radzi sobie całkiem nieźle z realizacją obietnic wyborczych, bo około dwóch trzecich tych złożonych w umowie koalicyjnie zostało już spełnionych.

Na tworzące koalicję partie chce głosować coraz mniej Niemców, a w sondażach kolejne sukcesy odnosi AfD – skrajnie prawicowa Alternatywa dla Niemiec. W postkomunistycznej Brandenburgii i Saksonii AfD zwycięża z wynikiem przekraczającym 30 proc., a w skali całego kraju – zajmuje drugie miejsce (według najnowszego barometru ZDF popiera ją 21 proc. Niemców). Wygląda na to, że czasy, w których Niemcy były względnie odporne na polityczną polaryzację, dobiegły już końca.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kaja Puto
Kaja Puto
Reportażystka, felietonistka
Dziennikarka i redaktorka zajmująca się tematyką Europy Wschodniej, migracji i nacjonalizmu. Współpracuje z mediami polskimi i zagranicznymi jako freelancerka. Związana z Krytyką Polityczną, stowarzyszeniem reporterów Rekolektyw i stowarzyszeniem n-ost – The Network for Reporting on Eastern Europe. Absolwentka MISH UJ, studiowała też w Berlinie i Tbilisi. W latach 2015-2018 wiceprezeska wydawnictwa Ha!art.
Zamknij