Czy pierwszy polski film o rapującej dziewczynie stanie się inspiracją dla przyszłych artystek? No cóż. „Zadra” jest banalnie przewidywalna, scenariusz filmu bezpieczny i oczywisty. Jak rymy „zasnąć-miasto-jasno” w promującej film piosence.
Jakub Gierszał przyznał, że do zagrania jednej z głównych ról w Zadrze zachęciło go to, że nad produkcją pracowały w większości osoby młode. Oraz że 30-letni Grzegorz Mołda, który w ubiegłym roku debiutował jako reżyser filmem Matecznik, rzucił sobie i aktorom wyzwanie. Do tej pory nikt w Polsce nie opowiedział historii raperki – ani istniejącej, ani fikcyjnej, jak tytułowa Zadra.
„Nie płacę za wnuczka dresiarza”, czyli krótkie filmy o rodzinie
czytaj także
Jeszcze parę lat temu można było zastanawiać się, czy w najbliższej przyszłości dziewczyny będą odnosić większe sukcesy na polskiej scenie hip-hopowej. Dziś tego, że będą, jesteśmy prawie pewne.
Young Leosia już zdążyła namieszać w polskim rapie. Jako pierwsza wprowadziła do niego dziewczyński wizerunek. A przecież wszystko, co zrobiła dotychczas, „to było dopiero intro”, jak śpiewała w Szklankach. Niedawno młoda raperka odeszła z ekipy Internaziomali Żabsona i założyła własny niezależny label Baila Ella Records. Będzie dzięki temu wydawać też inne artystki.
Young Leosia, Oliwka Brazil, Ruskiefajki. Dziewczyny, które zmieniają hip-hop
czytaj także
Pierwszą z nich jest Bambi, którą poznaliśmy w przedostatniej edycji SBM Starter, akcji promującej początkujących raperów. Z kolei w tym roku największa polska wytwórnia hip-hopowa zaprosiła do niej queerową Susk. Oczywiście, dziewczyny nadal mierzą się z dużą krytyką i hejtem ze strony środowiska, ale przynajmniej są bardziej widoczne. W szeregach większości wytwórni muzycznych znajduje się jakaś raperka. W Warnerze – Oliwka Brazil, w Sony – Margaret, w Def Jamie – Meggie, a w 2020 – Dziarma.
Przed premierą Zadry nasuwały się pytania: czy pierwszy polski film o rapującej dziewczynie stanie się punktem odniesienia lub inspiracją dla przyszłych artystek, podobnie jak film Jesteś Bogiem dla Maty? Czy będzie to kolejna opowieść o życiu na osiedlu? I przede wszystkim: w jaki sposób twórcy przedstawią temat skomplikowanej pozycji kobiet w zdominowanym przez mężczyzn środowisku?
Grzegorz Mołda wykreował na ekranie uniwersalną i prostą historię obyczajową. Film opowiada o mieszkającej na blokowisku Sandrze (Magdalena Wieczorek), która rapuje i rapując, zyskuje środowiskową sławę. Jako Zadra samodzielnie nagrywa swoje kawałki i kręci do nich klipy. Na początek zdobywa niewielkie grono odbiorców i fanów w social mediach. Wspierają ją przy tym chłopak, Bartek (Ignacy Liss) i przyjaciółka, Justi (Margaret). Gdy kariera Zadry dzięki mainstreamowemu raperowi Motylowi (Jakub Gierszał) nabiera rozpędu, ich relacja z Sandrą zaczyna się sypać.
Motyl jest na tyle znany, że jego nowy kawałek Dopamina leci wszędzie – co najmniej jak kilka lat temu równie klubowy Język Ciała Tymka albo Impreza Sobla. Zadra nie jest nim zafascynowana, a do propozycji współpracy z Motylem podchodzi sceptycznie. Po raz pierwszy spotyka go w drogiej restauracji, w której pracuje jako kelnerka. „Z rana muszę jeszcze niestety do tej pracy iść i ciągle muszę tam gnić, ale mówię wam, to jest nic, bo przestanę już być widz i wypłynę na te szerokie wody, czekają ciuchy drogiej mody, przed hotelem piękne marmurowe schody” – rapuje w Intro. Niedługo później to ona siada przy stoliku jako gościni lokalu. Już nie jest tą samą dziewczyną z osiedla. Ubrana w futro i stylowe okulary Zadra wymachuje plikiem banknotów – przychodzi do restauracji, by zwrócić dużą sumę kierownikowi, któremu zniszczyła kiedyś auto.
Twórcy wiernie odwzorowali to, jak wygląda współczesny hip-hop. Oczywiście, można doszukiwać się podobieństw pomiędzy głównymi bohaterami a istniejącymi naprawdę artystkami i artystami. Na szczęście ani Zadra, ani Motyl bezpośrednio nie powielają niczyjego stylu. Magdalena Wieczorek powiedziała w jednym z wywiadów, że wymyślając postać głównej bohaterki, twórcy inspirowali się zagranicznym rapem; zależało im na mieszance luzu i zblazowania w stylu Tommy Genesis albo Chynny.
Zadra ten luz w sobie ma, ale tak naprawdę nie wiemy, jaką jest artystką. Nie znamy jej inspiracji (Sandra rapuje po prostu o tym, co dzieje się w filmie), nie widzimy, jak podchodzi do „hip-hopowej konwencji”. W filmie jej kariera kończy się, zanim na dobre się zaczyna; na etapie, na którym jest hypemanką Motyla, dopiero rozwija swój styl, a w perspektywie nie ma jeszcze debiutanckiej płyty. Wrzucając swoje pierwsze kawałki do sieci, czyta hejterskie komentarze. Trochę się nimi przejmuje, ale ostatecznie nie ustosunkowuje się ani do nich, ani do tego, jak traktowana jest później przez środowisko. Temat hejtu zostaje porzucony, a Zadra rusza w koncerty z popularnym raperem. Wiadomo tylko, że „dziewczyny mają gorzej”.
W filmie sporo miejsca poświęcono też relacjom Sandry z rodziną. Jej więzi z mamą (Magdalena Różdżka) i młodszym bratem Witkiem czy kontakt z nieobecnym ojcem układają się w obrazek przedstawiający dość typową polską rodzinę z bloku – skomplikowane relacje, niełatwa sytuacja ekonomiczna. Czy to coś wnosi do portretu raperki? Niewiele.
Za warstwę liryczną soundtracku odpowiadał raper Żyto (Michał Żytniak), który pisze w charakterystycznie prosty, czasem kwadratowy sposób. Słychać to w niektórych zwrotkach Zadry, na przykład w Samochodach („Jeszcze nie siedzę sobie w pięknym samochodzie, bo po mieście raczej chodzę, marzę o dobrej pogodzie”). Bity stworzył natomiast 1988, czyli Przemysław Jankowiak. Producent znany m.in. z duetu Syny, nagrodzony niedawno Paszportem Polityki w kategorii Muzyka popularna, w sam raz balansuje pomiędzy osiedlową szarością w pierwszych trackach Zadry a zamglonymi, onirycznymi salami, w których koncertuje z Motylem. Raperka najpierw prezentuje klasycznie hip-hopową nawijkę, a później do pewnego stopnia przejmuje popowy styl Motyla.
Masłowska: Duży talent u kobiety ściąga na nią rytualną przemoc
czytaj także
Artystyczny wizerunek Motyla jest spójny. Wytatuowany raper z pomalowanymi paznokciami i fluorescencyjnym makijażem na twarzy podczas koncertów to element, który bez wątpienia uatrakcyjnia film wizualnie. Szkoda jedynie, że piosenki z jego udziałem to przede wszystkim przesterowane, składające się z banalnych wersów love songi, a Jakub Gierszał – który w swojej roli wypada naturalnie – nie ma okazji wykazać się, rapując dłuższe zwrotki. Inna sprawa, że do pracy nad tekstami warto byłoby zaprosić raperki…
Zadra jest po prostu kolejną historią o spełnianiu marzeń, dążeniu do celu, życiowych zawodach, prawdziwej przyjaźni. Jest o tym, że osiągając sukces, łatwo pójść w melanż i wszystko zaprzepaścić. Kolejne punkty zwrotne w filmie są banalnie przewidywalne. Scenariusz jest konsekwentny, ale też – powiedzmy to sobie szczerze – bezpieczny i oczywisty. Jak rymy zasnąć-miasto-jasno w promującej film piosence Sen; jak to, że ostatni utwór zatytułowany jest Fenix. Potencjał filmu nie został w pełni wykorzystany. Co oznacza, że jest wciąż wiele przestrzeni na kolejne historie o raperkach. Czekam.